Re: Poród w szpitalu Morskim w Gdyni Redłowie cz.2
Na mojej sali fajne, ale jedna straszna maruda a jedna chrapie jak smok.. Dziś obudził mnie jej koncert o 2.30 nie mogłam usnać, zaczęłam myśleć i się denerwować.. Poszłam po tabletke na...
rozwiń
Na mojej sali fajne, ale jedna straszna maruda a jedna chrapie jak smok.. Dziś obudził mnie jej koncert o 2.30 nie mogłam usnać, zaczęłam myśleć i się denerwować.. Poszłam po tabletke na uspokojenie która nic nie dała i siedziałam na korytarzu prawie do 6tej..
Co ze mną.. Nie wiem.. Niby mają w poniedziałek coś decydować ale powiem wam ze jestem przerażona... W poniedziałek Bartek miał 3600 to przez tydzień mógł przybrać 400gr bo to taka norma tygodniowa.. Oni nie chcą mnie wypuścić bo cukrzyca niby.. A nie wiedzą ze cukrzyca jest wskazaniem do szybszego zakończenia ciąży? Czuje od wczoraj mocniejsze kopniaki i wypychanie więc strasznie boję się ze skończy się cesarka przez to ze mój miś osiągnie wagę z która sobie nie poradzę.. :-(
Ech.. Wierzcie mi ze mam już serdecznie dość szpitala i słuchania docinek położnych w stylu "a pani jeszcze u nas?"
A jeszcze ze złych info to ponoć od wczoraj nie ma miejsc na położniczym i dziewczyny które urodziły leżą na porodówkach więc robi się coraz ciekawiej..
zobacz wątek