Re: Poród w szpitalu Morskim w Gdyni Redłowie cz.2
Jezu.. dziewczyny jak czytam to wszystko to zastanawiam się czy ja napewno w tym samym szpitalu rodziłam co Wy..
Spędziłam w Redłowie 3 tygodnie (2 patologia, 1 z Małym na położniczym)...
rozwiń
Jezu.. dziewczyny jak czytam to wszystko to zastanawiam się czy ja napewno w tym samym szpitalu rodziłam co Wy..
Spędziłam w Redłowie 3 tygodnie (2 patologia, 1 z Małym na położniczym) Oczekiwanie w niepewności, 3 testy oksy, .. Sam poród.. Pomijam fakt, że lekarz przyszedł na ogólnej sali porodowej i powiedział że mnie zbada.. położna podłożyła mi basen, a On przebił mi pęcherz płodowy.. Owszem, chciałam rodzić, ale to mnie nieco rozbiło...
Potem 6h skurczy na rodzinnej i decyzja o cc. Mam do siebie wyrzuty sumienia, że może gdybym pozwoliła się zacewnikować (nie mogłam się załatwić) to poszłoby naturalnie.. ale mąż twierdził, że mina lekarzy świadczyła o tym, że nie udałoby się..
Położniczy.. 2 lekarki noworodkowe - genialne, jedna i pan doktor - okropieństwo..
lęk o zdrowie synka, wyczerpanie sił i okropna tęsknota za domem...
położne - większość znana z patologii.. no cóż - 90% z nich cudowna.. szczególnie pani Alicja i p.Małgosia. też miałam problem z przystawieniem i nikt szczególnie się nie zainteresował. Dlatego odciągałam i dawałam z butli tyle ile miałam (na początku mało, potem więcej). położne noworodkowe też raczej sympatyczne, aczkolwiek zdarzały się wyjątki..
mi już chyba było wszystko jedno.. najważniejsze dla mnie w tym okresie było dziecko i cała ta trauma oczekiwania-porodu opętała mi mózg i chodziłam jak zombi.. robiłam wszystko mechanicznie..
Bardzo Wam współczuję, że tak trafiłyście i nie jesteście zadowolone dziewczyny.
zobacz wątek