Gdyby się tak uważniej przyjrzeć ogłoszeniom zamieszczanym przez wszelkiego rodzaju przedsiębiorców można by dojść do wniosku, że cały rynek pracy to jeden wielki festiwal roszczeniowości i...
rozwiń
Gdyby się tak uważniej przyjrzeć ogłoszeniom zamieszczanym przez wszelkiego rodzaju przedsiębiorców można by dojść do wniosku, że cały rynek pracy to jeden wielki festiwal roszczeniowości i niekompletnych ogłoszeń. Najbardziej rozbawiają ogłoszenia składające się w 20% ze zbędnego (bo pretensjonalnego) opisu firmy, która zawsze jest liderem w czymkolwiek się na co dzień zajmuje, w 70% z wymagań i innych "mile widzianych" rzeczy, oraz w 10% z tego co oferują - z czego faktycznie 10% ma sens, a cała reszta nie oznacza zupełnie nic. :D
Raz na jakiś czas występuje również inny, ascetyczny wariant superoferty - czyli ogłoszenia pozbawione 90% tego o czym piszę, czasem zamykające się w jednym-dwóch zdaniach i numerze telefonu, pod którym co naiwniejsi mogą uzyskać więcej "szczegółów". :D
Czasem sam nie wiem jak powinienem na to wszystko reagować.
zobacz wątek