Widok
Masz chłopie szczęście, że napisałeś "warszwiacy" a nie warszawiacy, bo by Ci taki jeden Wesoły Jędruś nieźle życie uweselił :-) Ale bardzo podoba mi się Twoja argumentacja: "wszyscy są..., bo spotkałem jednego". Sam jestem rodowitym warszawiakiem (ale nie z dziada pradziada) i spotkałem w życiu więcej niesympatycznych warszawiaków niż sobie możesz wyobrazić. I co z tego - i nic. A w innych miejscowościach to sami święci mieszkają? Społeczeństwo stolicy nie różni się niczym szczególnym od całej reszty, przecież większość mieszkańców Warszawy to przyjezdni. Może właśnie takim, którzy mieszkają tu zaledwie od kilku tygodni, wydaje się, że Pana Boga za nogi chwycili i teraz są tacy ważni. A po kilku albo kilkunastu latach stwierdzą, że Warszawa to takie samo miasto, jak każde inne, tyle że trochę większe i przez to boryka się z większymi problemami. Pozdrawiam wszystkich sympatycznych i niesympatycznych niewarszawiaków i życzę, byście potrafili być dumni ze swoich miejscowości. Bo niechęć do innych o takiej dumie niestety nie świadczy, jest raczej wynikiem niczym nieuzasadnionych kompleksów.
Dzięki za pozdrowienia. Było faktycznie miło razem podróżować.
Z tym łańcuchem to głupia historia, bo cham się skręcił wokół własnej osi, co zdziebko utrudnia jazdę... Całe szczęście, że miałem imadełko do rozpinania łańcucha i mogłem skrócić go o 2 ogniwa. Ale przypłaciliśmy to sporą stratą czasu. :-(.
No, ale nie o to chodzi by złapać króliczka, ale by gonić go...
Jeszcze raz pozdrawiam i ... do zobaczenia znów na Waszym podwórku.
Z tym łańcuchem to głupia historia, bo cham się skręcił wokół własnej osi, co zdziebko utrudnia jazdę... Całe szczęście, że miałem imadełko do rozpinania łańcucha i mogłem skrócić go o 2 ogniwa. Ale przypłaciliśmy to sporą stratą czasu. :-(.
No, ale nie o to chodzi by złapać króliczka, ale by gonić go...
Jeszcze raz pozdrawiam i ... do zobaczenia znów na Waszym podwórku.