Wybrałam się do tego miejsca na koncert świetnego zespołu MOA. Wszystko byłoby pięknie gdyby nie żenujący poziom obsługi. Jestem w stanie zrozumieć, że smród i lepiąca się podłoga to zasługa gości odwiedzających lokal ale, błagam, zmuszanie wiosną aby słuchacz koncertu zostawiał w szatni (płatnej 3 złote, a jak!) swoją marynarkę albo lekki płaszcz, po czym na 10 minut po zakończeniu koncertu krzyczeć na klientów "kto ma rzeczy w szatni niech je zabiera bo zamykamy!"... O co tu chodzi? Z równowagi wyprowadziła mnie jednak sytuacja "twarzą w twarz" z panem ochroniarzem. Stałam spokojnie przez kilka minut, czekając na rozmowę z wokalistką. Bez alkoholu, bez papierosa, bez zakłócania porządku. Ku mojemu zdumieniu rosły mężczyzna zaczął mnie dosłownie wyganiać. Bez żadnego przepraszam, po prostu "no już, już, wychodzimy" z dodatkiem gestu zaganiania bydła do zagrody. Jeśli nie potraficie Państwo poważnie traktować gościa/klienta to przynajmniej spróbujcie zachować pewne zasady traktowania kobiet przez pracowników. Wielka szkoda, że w taki sposób jesteście w stanie zepsuć wrażenie po naprawdę dobrym koncercie.