Widok
Poziom trudnośći TP.
Mam pytanie.
W Harpaganie brałem udział pierwszy raz.
I teraz następuje pytanie :)
Kto może mi powiedzieć jaki był poziom trudności tegorocznej trasy pieszej w odniesieniu do poprzednich lat ?
Mam na myśli zarówno ilość niełatwych do odnalezienie PK, czas poświęcony na błądzenie wynikające z niedokładności mapy czy faktyczne nadkładanie trasy w km w stosunku do podanych odległości między punktami.
Nie ukrywajmy - intersuje mnie głównie pierwsza pętla, gdyż na drugą już nie wyruszyłem ;) Oczywiście opinie na temat pętli drugiej są również mile widziane.
Pozdrawiam :)
W Harpaganie brałem udział pierwszy raz.
I teraz następuje pytanie :)
Kto może mi powiedzieć jaki był poziom trudności tegorocznej trasy pieszej w odniesieniu do poprzednich lat ?
Mam na myśli zarówno ilość niełatwych do odnalezienie PK, czas poświęcony na błądzenie wynikające z niedokładności mapy czy faktyczne nadkładanie trasy w km w stosunku do podanych odległości między punktami.
Nie ukrywajmy - intersuje mnie głównie pierwsza pętla, gdyż na drugą już nie wyruszyłem ;) Oczywiście opinie na temat pętli drugiej są również mile widziane.
Pozdrawiam :)
Startowałem 5 raz, co prawda jeszcze nie udało mi sie przejść całości ale zawsze przynajmniej pierwsza pętla jest zaliczona. Tym razem nawigacyjnie dość łatwo, wszystkie punkty były zgodnie z mapą tam gdzie powinny być, drogi i przecinki w lesie też w wiekszości zgadzały sie z mapą. Teren podczas chodzenia nie sprawiał trudności. Obsługa na punktach jak zawsze miła. I w zasadzie tak jest na wszystkich Harpaganach.
Gratuluję wszystkim, którzy przeszli całość.
Gratuluję wszystkim, którzy przeszli całość.
powiedziałbym, że poziom był raczej średni, tj. nie za trudny i nie za łatwy ;)
czemu nie było trudno to już napisano powyżej.
a czemu nie było łatwo?
mapy z pierwszej pętli były jednak dośyć niedokładne. nie zdarzyło mi się dotąd iść zupełnie po omacku jak to było tym razem z pk2 na pk3 - za asfaltem niemalże nic nie zgadzało się z mapą. tematu o forsowaniu Raduni też nie byłoby gdyby ten most jednak tam stał ... (choć ja akurat szedłem inną drogą, innym mostem ;))
widzę też, że rekord trasy pieszej to 19:57. to też o czymś świadczy.
czemu nie było trudno to już napisano powyżej.
a czemu nie było łatwo?
mapy z pierwszej pętli były jednak dośyć niedokładne. nie zdarzyło mi się dotąd iść zupełnie po omacku jak to było tym razem z pk2 na pk3 - za asfaltem niemalże nic nie zgadzało się z mapą. tematu o forsowaniu Raduni też nie byłoby gdyby ten most jednak tam stał ... (choć ja akurat szedłem inną drogą, innym mostem ;))
widzę też, że rekord trasy pieszej to 19:57. to też o czymś świadczy.
molderek napisał(a):
> mapy z pierwszej pętli były jednak dośyć niedokładne. nie
> zdarzyło mi się dotąd iść zupełnie po omacku jak to było tym
> razem z pk2 na pk3 - za asfaltem niemalże nic nie zgadzało się
> z mapą.
przesadzasz. Gdy się zeszło z PK2 tą samą drogą co się zeszło (lub prawie) i po 200m po asfalcie odbiło w lewo - wchodziło się na przecinkę (zaznaczoną na mapie). Jaka by ona byla czy nie byla (zarośnięta) - faktycznie istniała.
> mapy z pierwszej pętli były jednak dośyć niedokładne. nie
> zdarzyło mi się dotąd iść zupełnie po omacku jak to było tym
> razem z pk2 na pk3 - za asfaltem niemalże nic nie zgadzało się
> z mapą.
przesadzasz. Gdy się zeszło z PK2 tą samą drogą co się zeszło (lub prawie) i po 200m po asfalcie odbiło w lewo - wchodziło się na przecinkę (zaznaczoną na mapie). Jaka by ona byla czy nie byla (zarośnięta) - faktycznie istniała.
;)
TJ napisał(a):
> przesadzasz. Gdy się zeszło z PK2 tą samą drogą co się zeszło
> (lub prawie) i po 200m po asfalcie odbiło w lewo - wchodziło
> się na przecinkę (zaznaczoną na mapie). Jaka by ona byla czy
> nie byla (zarośnięta) - faktycznie istniała.
hmm żadnej przecinki nie widziałem, a szedłem tam na azymut i to ponad kilometr - aż do ścieżki (będącej już na mapie) prowadzącej do ubitej drogi Borcz - Skrzeszewo Żukowskie. następną drogą szedłem na południe przez kilometr, ale zakręciła ona następnie na wschód (inaczej niż na mapie) przez co wylądowałem w sumie przy pk ale bez pojęcia czy mam go z lewej czy z prawej ... prosto akurat nie był, więc jeszcze trochę pobłądziłem, choć akurat przy samym pk drogi się zgadzały (ale tej przecinki w kształcie odwróconego v też chyba nie było!).
no ale co tam ;P
> przesadzasz. Gdy się zeszło z PK2 tą samą drogą co się zeszło
> (lub prawie) i po 200m po asfalcie odbiło w lewo - wchodziło
> się na przecinkę (zaznaczoną na mapie). Jaka by ona byla czy
> nie byla (zarośnięta) - faktycznie istniała.
hmm żadnej przecinki nie widziałem, a szedłem tam na azymut i to ponad kilometr - aż do ścieżki (będącej już na mapie) prowadzącej do ubitej drogi Borcz - Skrzeszewo Żukowskie. następną drogą szedłem na południe przez kilometr, ale zakręciła ona następnie na wschód (inaczej niż na mapie) przez co wylądowałem w sumie przy pk ale bez pojęcia czy mam go z lewej czy z prawej ... prosto akurat nie był, więc jeszcze trochę pobłądziłem, choć akurat przy samym pk drogi się zgadzały (ale tej przecinki w kształcie odwróconego v też chyba nie było!).
no ale co tam ;P
Jedenasty start, ósmy raz na mecie. Trasę oceniam jako jedną z trudniejszych. Najtrudniejsze odcinki: 2PK-3PK, choć dojście na 2-kę też mogło niektórym dać w kość, 12PK-13PK i okolice 15 PK. Punkty zazwyczaj dosyć poukrywane (nigdy na górce, ale raczej za zakrętem, w dolince), ale nie złośliwie. Na szczęście pogoda była łaskawa, bo teren do najłatwiejszych nie należał i gdyby padało... Ponadto krętość kaszubskich dróg sprawiła, że tym razem moja setka miała 117 km i wątpię, aby ktokolwiek zrobił mniej niż 110, za to ponad 117 pewnie niejeden (choćby nasi sympatyczni Czesi). Punkty były tam gdzie trzeba, niektóre drogi i przecinki całkowicie za to zarośnięte, w związku z czym miejscami miało się wrażenie, że się nic z mapą nie zgadza. Jeśli ktoś przeszedł tę trasę bez pomocy doświadczonych nawigatorów, a startował w Harpaganie po raz pierwszy to jestem pełen podziwu. Gratuluję wszystkim. Na tej trasie pokonanie pierwszej pętli to już był naprawdę spory wyczyn.
Kurcze ... miło słyszeć :)
Bo tak właśnie czytam opinie i widzę, że zdania są podzielone ...
Nasza 3-osobowa grupka też miała spore problemy z dojściem do pkt3 i, podobnie jak u większości osób, z którymi rozmawiałem, nie obyło się bez błądzenia.
No nic - do zobaczenia na wiosnę :)
I takie małe pytanko - jest jakaś reguła co do tego, gdzie odbywają sie Harpagany ? Albo inaczej - jakie są szanse, że któryś z najbliższych odbędzie się w środkowej Polsce ...
Pozdr :)
Bo tak właśnie czytam opinie i widzę, że zdania są podzielone ...
Nasza 3-osobowa grupka też miała spore problemy z dojściem do pkt3 i, podobnie jak u większości osób, z którymi rozmawiałem, nie obyło się bez błądzenia.
No nic - do zobaczenia na wiosnę :)
I takie małe pytanko - jest jakaś reguła co do tego, gdzie odbywają sie Harpagany ? Albo inaczej - jakie są szanse, że któryś z najbliższych odbędzie się w środkowej Polsce ...
Pozdr :)
Gucio napisał(a):
> I takie małe pytanko - jest jakaś reguła co do tego, gdzie
> odbywają sie Harpagany ? Albo inaczej - jakie są szanse, że
> któryś z najbliższych odbędzie się w środkowej Polsce ...
>
> Pozdr :)
Absolutnie żadne - Harpagan odbywa się w woj.pomorskim .
W środkowej Polsce jest wiele innych imprez.
A że Harpagan pracuje na swoją renomę to już inna sprawa.
Pzdr
> I takie małe pytanko - jest jakaś reguła co do tego, gdzie
> odbywają sie Harpagany ? Albo inaczej - jakie są szanse, że
> któryś z najbliższych odbędzie się w środkowej Polsce ...
>
> Pozdr :)
Absolutnie żadne - Harpagan odbywa się w woj.pomorskim .
W środkowej Polsce jest wiele innych imprez.
A że Harpagan pracuje na swoją renomę to już inna sprawa.
Pzdr
Wesoły Jędruś napisał(a):
> Ponadto krętość kaszubskich dróg sprawiła, że tym
> razem moja setka miała 117 km i wątpię, aby ktokolwiek zrobił
> mniej niż 110, za to ponad 117 pewnie niejeden (choćby nasi
> sympatyczni Czesi).
hmm też miałem nieodparte wrażenie, że "odległości liczone po trasie optymalnej" były dosyć naciągane - zwłaszcza na drugiej pętli.
no ale tam - nie chodzi o to żeby liczyć kilometry, tylko żeby je przejść ;)
> Ponadto krętość kaszubskich dróg sprawiła, że tym
> razem moja setka miała 117 km i wątpię, aby ktokolwiek zrobił
> mniej niż 110, za to ponad 117 pewnie niejeden (choćby nasi
> sympatyczni Czesi).
hmm też miałem nieodparte wrażenie, że "odległości liczone po trasie optymalnej" były dosyć naciągane - zwłaszcza na drugiej pętli.
no ale tam - nie chodzi o to żeby liczyć kilometry, tylko żeby je przejść ;)
To był mój pierwszy harpagan, trasa wydawała się w miarę łatwa, aczkolwiek poruszanie się nocą wg mapy znacznie odbiega od poruszania się w dzień(nie wiedziałem że aż tak:). Dwa pierwsze dwa punkty udało się zaliczyć w ekspresowym tempie, trzeci niestety nie okazał się łaskawy. Dodatkowe półtorej godziny szukania 3ciego punktu kosztowało sporo sił i czasu. Na pierwszej pętli chyba właśnie punkt trzeci był najtrudniejszy do znalezienia, nie wiem jak było na drugiej pętli.
Jest to mój trzeci harp. Na pierwszym w Kościerzynie Karol mnie zwiózł z 82km i trzeciego miejsca. Co prawda całą noc padał deszcz, ale nawigacyjnie był dla mnie dość łatwy i po 50km udało mi się nawet prowadzić.
Drugi rok temu w Rytlu (kategoria mieszana) udało mi się skończyć (mimo kontuzji) jak i pozostałym 4 osobom i trzeba powiedzieć że trasa była jeszcze bardziej prosta.
W tym roku trasa od 2 PK była zdecydowanie trudniejsza ze względu na teren, ale i aktualność mapy. Co prawda nie błądziłem za bardzo w okolicach punktów, ale same przebiegi były nawigacyjnie dosyć ciekawe, a poszycie lasu nie pozwalało mi na bardziej śmiałe cięcia "na krechę". Kilka razy musiałem przez to zmieniać warianty. Startowałem znowu ze względu na skręconą kostkę w Czechach na trasie mieszanej, więc moja opinia dotyczy tylko pierwszej części.
Gratulacje dla prowadzącej piątki (czterech pieszych i jednego mieszanego).
Udało mi się z Wami wygrać tylko 2 przebiegi i jeden zremisować.
Do zobaczenia. Być może już za pół roku.
Drugi rok temu w Rytlu (kategoria mieszana) udało mi się skończyć (mimo kontuzji) jak i pozostałym 4 osobom i trzeba powiedzieć że trasa była jeszcze bardziej prosta.
W tym roku trasa od 2 PK była zdecydowanie trudniejsza ze względu na teren, ale i aktualność mapy. Co prawda nie błądziłem za bardzo w okolicach punktów, ale same przebiegi były nawigacyjnie dosyć ciekawe, a poszycie lasu nie pozwalało mi na bardziej śmiałe cięcia "na krechę". Kilka razy musiałem przez to zmieniać warianty. Startowałem znowu ze względu na skręconą kostkę w Czechach na trasie mieszanej, więc moja opinia dotyczy tylko pierwszej części.
Gratulacje dla prowadzącej piątki (czterech pieszych i jednego mieszanego).
Udało mi się z Wami wygrać tylko 2 przebiegi i jeden zremisować.
Do zobaczenia. Być może już za pół roku.