Widok
Mistrzowa chałtura
Allen jest moim Mistrzem od końca lat 70tych . Wówczas oglądnąłem Manhattan w Warszawie w kinie Muranów . Widziłem chyba wszystkie jego filmy . Te lepsze , najlepsze i te słabsze .
Brunet niestety należy do słabszych .Jakby robiony po nieprzespanej nocy lub lub na terminowe zamówienie , w przerwie ciekawszych zajęć . Wątki niedokończone , postacie spłycone , chyba tylko rola nieudacznika pisarza pokazana w pełni.
Do słabej formy reżysera dostroily się i gwiazdy , Hopkins , absolutnie nieprzekonywujący i Banderas , chyba znudzony . Zdecydowanie najlepszy Roy Channing , w swoich prymitywnie eksponowanych popędach , który dla sukcesu popełni każde świństwo .
Brunet niestety należy do słabszych .Jakby robiony po nieprzespanej nocy lub lub na terminowe zamówienie , w przerwie ciekawszych zajęć . Wątki niedokończone , postacie spłycone , chyba tylko rola nieudacznika pisarza pokazana w pełni.
Do słabej formy reżysera dostroily się i gwiazdy , Hopkins , absolutnie nieprzekonywujący i Banderas , chyba znudzony . Zdecydowanie najlepszy Roy Channing , w swoich prymitywnie eksponowanych popędach , który dla sukcesu popełni każde świństwo .
Allen nadal śmieszny
Po "Co nas kręci, co nas podnieca" Allen serwuje widzom kolejną komedię, tym razem akcję sprowadzając do Londynu. Niektórzy oddani fani talentu wielkiego reżysera mogą mu zarzucić, że film jest słaby, zbyt mało "allenowski", ale czy trzeba cały czas kręcić obrazy w tym samym stylu? Bohaterowie "Poznasz..." to postacie czysto komiczne, a sytuacje, w które się wplątuj a na własne życzenie, można z łatwością odnaleźć w codziennym życiu. Jeżeli ktoś idąc do kina oczekuje wielkich mądrości i wysmakowanego dowcipu, to nie polecam, ale jeżeli idzie się z myślą o dobrej rozrywce i po to, aby serdecznie się pośmiać, to nie ma chyba teraz nic lepszego!
Bez rewelacji...
To jeden z takich filmów, o których po obejrzeniu bardzo szybko się zapomina... Jest w nim kilka zabawnych dialogów i ... to właściwie wszystko... Moim zdaniem, to najsłabszy z ostatnich filmów Woody'ego Allena:-(. Do "Vicky Cristina Barcelona" mu daleko, że o wcześniejszych produkcjach nie wspomnę...