Odpowiadasz na:

Swego czasu w Gdańsku istniały dwie duże ogólnokrajowe firmy tego typu, Alpinex i Świetlik. Tak po prawdzie obie miały swe korzenie w Techno-Serwisie, bo tam zaczynali i Polak i Płażyński a... rozwiń

Swego czasu w Gdańsku istniały dwie duże ogólnokrajowe firmy tego typu, Alpinex i Świetlik. Tak po prawdzie obie miały swe korzenie w Techno-Serwisie, bo tam zaczynali i Polak i Płażyński a następnie pozakładali własne spółdzielnie. To raczej do nich dołączali ludzie związani z KW Trójmiasto, niźli miało być na odwrót. Praca w samej rzeczy była i jest sezonowa, bo zimą raczej nie wykonuje się prac malarskich czy budowlanych, za to jest to w miarę dobry czas na malowanie konstrukcji wewnątrz obiektów, szczególnie wielkich, wysokich hal z utrudnionym dostępem. Tak swego czasu malowało się w Świetliku np hale turbin w Elektrowni Jaworzno III i II, Kędzierzyn, Zabrze, EC II w Gdańsku, EC III w Gdyni i mniejszych. W sezonie nie brakowało pracy, natomiast były spore braki pracowników. Zarobki były różne, z reguły nie były one małe ale też nie było szaleństwa. Zdarzały się zlecenia po których można było kupić samochód czy ćwierć lub pół mieszkania. Idylla skończyła się wraz z wejściem słynnego POPIWKU, bo system ten nie aktywował większej pracy a wręcz ją zabijał. Stąd też duże firmy prac wysokościowych, w większości poznikały do połowy lat 90-tych a rynek zajęły znacznie mniejsze czasem ledwie kilkuosobowe firemki. Co do sporych zarobków, to wynikało to z wyliczeń KNR. Otóż w tymże KNR nie było pozycji "stanowisko alpinistyczne", za to zakładanie stanowiska platformy podwieszanej zwanej wówczas potocznie "arimakiem" takie stawki już miało. Stosowało się zatem przelicznik że np 3 czy 4 stanowiska alpinistyczne były jednym stanowiskiem dla "arimaka" i już całą stawkę z KNR dało się podzielić przez 3 lub 4 i wychodził konkretny wynik. Z racji tego, że założenie stanowiska alpinistycznego było wręcz błyskawiczne w stosunku do ciężkiego sprzętu, różnice w zarobkach wynikały właśnie z tej sytuacji. Samo wykonywanie prac malarskich, montażowych, czyszczących czy budowlanych z reguły było takie samo z niewielkimi odchyleniami na korzyść tej czy drugiej metody. Koszty też były niższe bo nie trzeba było wydawać kasy na spore urządzenie, jego składowanie, badania techniczne, serwis, przewóz itp. oraz z minimum kilka osób do obsługi oraz dostęp do zasilania, choć były też pomosty (głównie) napędzane ręcznie. Samo pojawienie się takich technik też pozwalało negocjować lepsze ceny z względy na większą szybkość wykonania zlecenia oraz zdecydowanie olbrzymią mobilność. Cóż czas się też zmieniły, że wiele zakładów instaluje na stałe urządzenia do wykonywania prac wysokościowych, wykonując je potem w własnym zakresie.

zobacz wątek
10 lat temu
~Swietlikowiec

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry