Widok
Praca w korporacji - marzenie czy udręka?
Opinie do artykułu: Praca w korporacji - marzenie czy udręka?.
Praca w korporacji wciąż budzi dużo sprzecznych opinii. Pracownicy biurowców nazywani bywają "korposzczurami", a dumne opowieści o uwolnieniu się ze szponów korporacji nie tracą na popularności. Z drugiej strony, trójmiejski rynek pracy dynamicznie się rozwija, pojawia się na nim coraz więcej firm, które na brak chętnych do pracy nie narzekają. Dlaczego podczas gdy jedni uciekają z "korpo", inni ochoczo zajmują ich miejsca?
- Korpo jest trochę demonizowane i samo określenie jest ...
Praca w korporacji wciąż budzi dużo sprzecznych opinii. Pracownicy biurowców nazywani bywają "korposzczurami", a dumne opowieści o uwolnieniu się ze szponów korporacji nie tracą na popularności. Z drugiej strony, trójmiejski rynek pracy dynamicznie się rozwija, pojawia się na nim coraz więcej firm, które na brak chętnych do pracy nie narzekają. Dlaczego podczas gdy jedni uciekają z "korpo", inni ochoczo zajmują ich miejsca?
- Korpo jest trochę demonizowane i samo określenie jest ...
W korpo też pracuje się w zespołach, i tak naprawdę najwięcej od ludzi, z którymi mamy codzienny kontakt zależy najbardziej nasze poczucie komfortu. Fajnie to kiedyś napisał Jerzy Dobrowolski: "Nie ma nic gorszego niż człowiek wykształcony ponad własną inteligencję", a przez dużą rotację łatwiej takim się uchować (a nawet awansować!) w korpa
Korporacje to wielkie oszustwa VATowskie
Korporacje z kapitałem zagranicznym nagminnie oszukują Państwa Unii Europejskiej poprzez unikanie płacenia podatku VAT. Przerzucają towar między oddziałami wewnątrz Unii Europejskiej do oddziałów poza nią przez co unikają płacenia podatku VAT. Jestem pracownikiem dużej korporacji i na na własne oczy widzę jak jest to robione.
A spróbujcie kiedyś we własnym mikroprzedsiębiorstwie nie zapłacić VATu, to się Wam do D dobiorą... korporacjom uchodzi to na sucho cały czas.
A spróbujcie kiedyś we własnym mikroprzedsiębiorstwie nie zapłacić VATu, to się Wam do D dobiorą... korporacjom uchodzi to na sucho cały czas.
Nie znoszę korporacji zagranicznych.
Pracowałem w 2. Obecnie pracuję w polskiej firmie i w co oczywiście wielu zapyziałych dzieciaków nie uwierzy, tutaj się szanuje człowieka. W korpo jesteś krową dojną, niby trochę lepiej płacą, ale g....płacą w porównaniu do tego ile na tobie zarabiają. Nie polecam.
kasta niewolników pieniądza
W tych korpo najgorsze jest to, ze zagraniczni pracodawcy dając ludziom kwotę większą, niż normalnie, przeciętnie pracujący człowiek widzi co miesiąc, wbijają im w głowę "zachodnie standardy" myślenia. Znam ludzi, którzy po przejściu do korpo i otrzymaniu tej 5-6 na rękę są teraz "bardziej światli" niż te wszystkie wąsate Janusze. Za 1500 euro korporacje tworzą kastę ludzi oderwanych od polskiej rzeczywistości, dają im złoto wymagając korporacyjnego myślenia nie tylko w pracy ale i w życiu. Takie drobne sprawy np. jak Dzień Jabłka czy też Jadę-do-pracy-rowerem są ingerencją w życie prywatne korposzczurków. Ba! ich życie prywatne to koledzy z korporacji, nawet w wolne weekendy się spotykają z ludźmi z pracy i niby przy winku w restauracji rozmawiają o pracy.
Niestety ale nie są już moimi znajomymi bo cała reszta pracuje w innych miejscach i spotyka się tak jak kiedyś na ognisku, grillu czy w pubie przy piwku rozmawiając o pierdołach i normalnych aspektach życia a nie o dedlajnach i asapach.
P.S. Nie zazdrościmy im kasy bo sami tyle pobieramy ale często za ciężką i wykwalifikowaną pracę z nadgodzinami itp
Niestety ale nie są już moimi znajomymi bo cała reszta pracuje w innych miejscach i spotyka się tak jak kiedyś na ognisku, grillu czy w pubie przy piwku rozmawiając o pierdołach i normalnych aspektach życia a nie o dedlajnach i asapach.
P.S. Nie zazdrościmy im kasy bo sami tyle pobieramy ale często za ciężką i wykwalifikowaną pracę z nadgodzinami itp
normalny
zazdrościsz, że w korpo ktoś za klikanie dostaje 6 koła na które ty musiałeś zapracować 5 latami studiów i nadgodzinami. I z tego twój lament, a nie ingerencja w życie prywatne "dniem jabłka". Siedząc ze znajomymi przy piwku, każdy z was na pewno opowiada o swojej pracy wiec co to za różnica.
Fakt, korpo potrafią zadzierać nosa, bo korpo, bo w stopce senior team head of sales key account manager itd.
co nie zmienia faktu, że żałujesz, że nie wsiadłeś do tego pociągu...tylko pedałujesz sam na rowerku
Fakt, korpo potrafią zadzierać nosa, bo korpo, bo w stopce senior team head of sales key account manager itd.
co nie zmienia faktu, że żałujesz, że nie wsiadłeś do tego pociągu...tylko pedałujesz sam na rowerku
Ha ha ha ja nikomu nie zazdroszczę bo mam się dobrze. Mam po stokroć ciekawszą pracę zgodną z moim wykształceniem. Przy piwku czasem ktoś coś wtrąci o pracy ale bardziej w ramach anegdotki o współpracownikach niż o pracowych problemach, wiadomo. Poza tym pracujemy w różnych branżach więc np. mnie nie interesują heheszki informatyków itp.
Zwracam tylko problem, że ludzie z korpo są oderwani i całkowicie zmieniają swoją osobowość pod wpływem swojej organizacji macierzystej. Coś na kształt sekty.
I nie spinaj się tak bo wychodzi z Ciebie korpoludek, o którym właśnie mówię.
Pozdrawiam.
Zwracam tylko problem, że ludzie z korpo są oderwani i całkowicie zmieniają swoją osobowość pod wpływem swojej organizacji macierzystej. Coś na kształt sekty.
I nie spinaj się tak bo wychodzi z Ciebie korpoludek, o którym właśnie mówię.
Pozdrawiam.
Tak, szyscy są oderwani i wszyscy rozmawiają tylko o pracy. WSZYSCY.
Tak samo wszyscy Polacy to pijaki a Ci co pracują w 'reichu' to w dodatku złodzieje samochodów.
NIe dość, że niepotrzebnie uogólniasz, to jeszcze Twoje wypowiedzi nacechowane są jakimś żalem, czy negatywymi emocjami.
Skoro masz lepiej w życiu, to co Ci przeszkadza, że ktoś woli pracować w dużej, zorganizpowanej organizacji, czy tam, Korpo?
Luzuj poślady Ziutek :)
NIe dość, że niepotrzebnie uogólniasz, to jeszcze Twoje wypowiedzi nacechowane są jakimś żalem, czy negatywymi emocjami.
Skoro masz lepiej w życiu, to co Ci przeszkadza, że ktoś woli pracować w dużej, zorganizpowanej organizacji, czy tam, Korpo?
Luzuj poślady Ziutek :)
Generalizujesz.
Siedzisz na wątku i odpisujesz.. Może Ty leczysz kompleksy :) Pozdrawiam jako szczur i wierz mi da się nie spotykać z ludźmi z pracy albo nie jeździć na rowerze. U nas w korpo był temat tylko jak cały Gdańsk uczestniczył w wyścigu światowym km na rowerze w maju i jeździł kto chciał więc te Twoje argumenty o "praniu mózgu" i ingerencji w życie prywatne to takie trochę bajki... Dystansu życzę i świat nie jest b&w
Pracując w korpo jesteś dla korpo wart tyle, ile dla właściciela fabryki szmat w Bangladeszu szwaczka. Korpo rzuca wam ochłapy w wysokości 5-6 tysi na rękę, a wy się jaracie. Może, jak ktoś jest zakompleksiony, niedowartościowany, to korpo robi na nim wrażenie. Korpo wysysa z człowieka siły witalne, pozbawia radości życia. Każe robić głupoty wg idiotycznych schematów, nazywa was "Head of sales" albo w inny kretyński sposób, a wy korpoludki się tym podniecacie.
W życiu najważniejszy jest człowiek, a w korpo człowiek się nie liczy. Korpo odbiera człowiekowi wolność. I ten, kto dzisiaj nie wierzy w to, co napisałem przekona się o tym w dniu, jak będą go z tego korpo wywalali jak śmiecia, tak za byle co, bez żadnego powodu - wówczas zderzy się z bezduszną machiną i dojdzie do wniosku, że to wszystko co robił do tej pory, to było przelewanie z pustego w próżne, że pracując w korpo tracił bezsensownie życie.
W życiu najważniejszy jest człowiek, a w korpo człowiek się nie liczy. Korpo odbiera człowiekowi wolność. I ten, kto dzisiaj nie wierzy w to, co napisałem przekona się o tym w dniu, jak będą go z tego korpo wywalali jak śmiecia, tak za byle co, bez żadnego powodu - wówczas zderzy się z bezduszną machiną i dojdzie do wniosku, że to wszystko co robił do tej pory, to było przelewanie z pustego w próżne, że pracując w korpo tracił bezsensownie życie.
Mam własną działalność, wykonuję wolny zawód, nikogo nie zatrudniam. Pracuję kiedy chcę i ile chcę, sam sobie dobieram klientów, a jak się któremuś nie podobają moje reguły, to z nim nie współpracuję. Wiedzie mi się nieźle jak na polskie warunki, uczciwie płace podatki, znam swoją wartość, jako usługodawcy i doceniają ją też moi klienci. Dwukrotnie pracowałem w korpo na najwyższych stanowiskach za naprawdę przyzwoite pieniądze. Odszedłem właśnie dlatego, że korpo zabiera wolność. A teraz w ciągu dnia robię dokładnie to na co mam ochotę.
wolny człowiek żyje na Alasce lub na Syberii
mieszkając w mieście lub cywilizowanym kraju, może być co najwyżej artystą, ale wtedy raz nie ma na chleb a innym razem stawia wszystkim znajomym w knajpie. Znam kilku malarzy którzy czują się wolni, ale finansowo to istny rollercoaster, bywa że przez kilka miesięcy nie płacą czynszu, a potem co jakiś czas spłacają wszystko i żyją ponad stan. Niestety mając rodzinę i comiesięczne zobowiązania finansowe trudno sobie na to pozwolić. Ale intrygują mnie ludzie którzy żyją na Alasce z dala od cywilizacji i czasem nawet im zazdroszczę.
Na co dzień prowadzę swoją małą firmę, walczę o klienta, płacę podatki i kredyty, ale nie czuję się całkowicie wolnym człowiekiem bo ciągle coś mnie uciska i jestem zależny od wielu rzeczy: energia el. internet, prawo, podatki...
Na co dzień prowadzę swoją małą firmę, walczę o klienta, płacę podatki i kredyty, ale nie czuję się całkowicie wolnym człowiekiem bo ciągle coś mnie uciska i jestem zależny od wielu rzeczy: energia el. internet, prawo, podatki...
Ale żeby być wolnym nie trzeba jechać tak daleko. Wolność jest w każdym z nas. Myślę, że nie zamieniłbyś tej swojej działalności po to, żeby słuchać niekiedy głupot jakiegoś korpoludka z enigmatyczną nazwą stanowiska, szkoda życia. Lepiej samemu być sobie sterem, żeglarzem, okrętem. Niestety żyjemy w dziwnych czasach, gdzie większość z nas goni za kasą, ludziom poprzestawiały się priorytety. Za kasę nie kupisz ani miłości, ani rodziny, ani zdrowia. Tak czy inaczej życzę ci mało pracy, wielu dobrych klientów i jak najwięcej wolnego czasu z rodziną.
Bedzie albo nie bedzie, poki co to ma od 15 w Gdansku i nie zapowiada sie zeby sie gdzies wybieralo. :) Za to mam kilku znajomych, ktorym przez te 15 lat wlasne interesy poupadaly. Juz nie wspominajac, ze na swoim to trzeba zapiep**ac jak dziki, a w korpo idziesz na 8 godzin i tyle, wstajesz i wychodzisz i idziesz sie relaksowac, bez zmartwien.
uogolniasz
Zakladam ze jak firma zatrudnia kogos powiedzmy za 5k/mc to ma nadzieje ze ten pracownik zyska dla tej firmy o wiele wiecej,bo inaczej nie byl by zyskowny=potrzebny.Wiec jak ma 5k,to znaczy ze jego praca jest warta minimum te 5k dla tej firmy.Wsumie w UK i innych krajach zachodu zwykly pracownik fizyczny wyciaga te 5kPLN,wiec nic nadzwyczajnego.Ale niestety czlowiek z casem chyba staje sie praca,ktora wykonuje.Nie zgadzam sie ze ktos pracuje w korpo tracil bezsensowne zycie,poprostu pracowal w innej firmie niz moglby pracowac.Nie kazdy moze zalozyc wlasna firme z roznych powodow.
Korposzczur od 16 lat.
Nie zgadzam się z wypowiedzią. Wszystko zależy od człowieka. Pieniądze pozwalają na więcej, otwierają nowe możliwości i ułatwiają wiele spraw. Od człowiela zależy jak je "spędzi". Faktycznie pracuje się więcej i trzeba być bardziej dyspozycyjnym op pon do pt. Pracując jako ekspedient w sklepie pracuje się w systemach zmianowych - po 10 godzin, dodatkowo trzeba być dyspozycyjnym w soboty, niedziele; ja nie muszę - weekend jest dla mnie i mojej rodziny - kwestia wyboru. Sposób spędania wolnego czasu - co kto lubi, z kim lubi i nikt nie zmusza mnie do korpodyskusji. Ognisko - jak tylko dopisuje pogoda - super sprawa! A co do mądrości życiowych - wszędzie są ludzie, którzy dowartościowują się poniżając innych. Albo się ma poczucie własnej wartości, albo nie - niezależnie od miejsca siedzenia i kolejności dziobania. Pozdrawiam i miłego dnia :-) Ps. wg mnie artykuł bardzo dobrze pokazuje + i - korpopracy.
Człowieku przebijają przez ciebie mega kompleksy i żal, że ty nie pracujesz 8h od pon do piat
za 7-12k netto. Praca w korpo ma praktycznie same zalety w porównaniu do pracy u rodaka - prawaka Janusza wyklętego. Urlop zawsze i wszędzie, każda nadgodzina płatna, szerokie możliwości rozwoju, komfort pracy (kawka, fotele, wentylacja), zero stresu, tel służbowy z limitem, ktory wystarcza na prywate, nietani laptop z mozliwoscia wymiany co 2 lata. Jasno okreslone obowiazki i zakres pracy. Pensja zawsze na czas, wszystko na legalu, umowa o pracę bez łaski, bez pajacowania i januszerki wyklętej. Możliwość odkładania sporej kasy na mieszkanie, możliwość wzięcia kredytu. Podwyżka pensji bez upominania o co najmniej inflację. Zawsze lepiej pracować u zagraniczniaka niż u Polaka rodaka. Pracowałem u paru Januszy. Nigdy więcej. Który janusz pozwoli ci zarobić 7-12k netto? Chyba, że za 360h w miesiącu i z miesięczną delegacją. Prędzej mu żyłka pęknie i zamknie firmę niż pozwoli ci wypłacić taką kasę co miesiąc. To jest klasyczna mentalność polskich januszy. Co to znaczy korpo myślenie??? Przed pracą w korpo i po kilkunastu latach pracy w korpo dalej mam te zainteresowania, tych samych znajomych i paru nowych z korpo, pije tej samej klasy piwo, słucham tego samego rodzaju muzyki.
kasta...
Gdzies kiedys uslyszalem ze czlowiek z czasem staje sie taki jak praca ktora wykonuje.Jeszcze mowia ze czlowieka mozna poznac po 5 najblizszych osobach z jego otoczenia.Ludzie zmieniaja sie cale zycie,wiec moze ludzie w korpo zmieniaja sie i staja sie podobni do korpo,a potem automatycznie dobieraja kolegow podobnych do siebie.Cholera,musze zmienic prace,ale nadal niewiem kim chcialbym byc w zyciu(mysle ze to najgorsze w moim zyciu).
Coś za coś
W mojej branży jest to ciepła posadka na UOP i 5-cyfrowe zarobki, a w zamian za to robienie na maksa nudnych rzeczy cały czas zgodnie z męczącymi procedurami, które są zrobione po to, aby żaden idiota nie miał szansy czegokolwiek spie*rzyć. No i koledzy po fachu w korpo lubią wyglądać jak drwale z jakiego powodu :)
czasmai to plus
"w zamian za to robienie na maksa nudnych rzeczy cały czas zgodnie z męczącymi procedurami, które są zrobione po to, aby żaden idiota nie miał szansy czegokolwiek spie*rzyć"
owszem ale z drugiej strony w malej pracy nie masz tego zaplecza, wszystko to twoja wina, procedury nie istnieja albo z gory wiadomo ze nie beda przestrzegane a jak g..no wpadnie w wiatrak to wina oczywiscie pracownika a szef zawsze kazal przestrzegac przepisow... jasne
w korpo mamy o tyle lepiej ze jak ktos nie wymaga pasjonujacej pracy ale spokoju i ustatkowania to mozemy robic wszystko z procedurami, na wszystko miec podkladke, zglaszac wyzej itp spi...lo sie? no tak, ale ja zrobilem wszystko zgodnie z procedurami...
poza tym, wiesz co mas zzrobic, po pewnym czasie robisz to bardzo wydajnie, mniej cie to meczy itp, a w malej firmie czy "na swoim" ciagle kombinowanie, robienie wszystkiego itp konczy sie na nieprzespanych nocach i strachu "a jak sie spitoli to kto mi zaplaci raty?"
owszem ale z drugiej strony w malej pracy nie masz tego zaplecza, wszystko to twoja wina, procedury nie istnieja albo z gory wiadomo ze nie beda przestrzegane a jak g..no wpadnie w wiatrak to wina oczywiscie pracownika a szef zawsze kazal przestrzegac przepisow... jasne
w korpo mamy o tyle lepiej ze jak ktos nie wymaga pasjonujacej pracy ale spokoju i ustatkowania to mozemy robic wszystko z procedurami, na wszystko miec podkladke, zglaszac wyzej itp spi...lo sie? no tak, ale ja zrobilem wszystko zgodnie z procedurami...
poza tym, wiesz co mas zzrobic, po pewnym czasie robisz to bardzo wydajnie, mniej cie to meczy itp, a w malej firmie czy "na swoim" ciagle kombinowanie, robienie wszystkiego itp konczy sie na nieprzespanych nocach i strachu "a jak sie spitoli to kto mi zaplaci raty?"
zdecydowanie mała firma
Przerabiałam dwie korporacje, teraz pracuję w małej firmie, już 3 rok. Zdecydowanie lepsze warunki mam w małej firmie. Mogę być sobą, pracować swoim systemem - bo liczą się wyniki. Wyniki osiągamy swoją osobowością, a nie szablonami narzuconymi z góry. Zarobki też o wiele wyższe niż w korpo.
to miałaś szczęście, bo mam wrażenie, że większość małych polskich firm (prowadzonych głównie przez Januszy biznesu) płaci grosze pracownikom, których dodatkowo zatrudnia na czarno, a sobie kupuje najlepsze samochody i podgrzewa wodę w basenie na koszt firmy, w firmę i nowe technologie się nie inwestuje bo po co? przecież Murzyn* zrobi za pół darmo.
*z góry przepraszam za wyrażenie
*z góry przepraszam za wyrażenie
hahahah
no tak, godność Cię wyżywi, zapewni dzieciom ubrania i zabawki, a żonie kupi bez okazji biżuterię.
"Pieniądze to nie wszystko" to frazes wymyślony aby ludzie wegetujący za minimalną pensję czuli się moralnie lepsi o tych wszystkich "korposzczurów", którzy może i mają 5000 na rękę nowy samochód, z partnerem/małżonkiem jeżdżą dwa razy w roku na egzotyczne wakacje, raz w tygodniu jedzą w restauracjach, ale "sprzedali duszę", więc Ty jesteś prawdziwym "moralnym zwycięzcą" choć, masz 1500 na rękę, starego passata do którego lejesz ropy za 20 zł tygodniowo, na wakacjach ostatnio byłeś w wieku 13 lat u dziadków, a ostatnia "restauracja" w jakiej byłeś to McDonald, dwa lata temu.
"Pieniądze to nie wszystko" to frazes wymyślony aby ludzie wegetujący za minimalną pensję czuli się moralnie lepsi o tych wszystkich "korposzczurów", którzy może i mają 5000 na rękę nowy samochód, z partnerem/małżonkiem jeżdżą dwa razy w roku na egzotyczne wakacje, raz w tygodniu jedzą w restauracjach, ale "sprzedali duszę", więc Ty jesteś prawdziwym "moralnym zwycięzcą" choć, masz 1500 na rękę, starego passata do którego lejesz ropy za 20 zł tygodniowo, na wakacjach ostatnio byłeś w wieku 13 lat u dziadków, a ostatnia "restauracja" w jakiej byłeś to McDonald, dwa lata temu.
Pieniądze to nie wszystko- to prawda.
zarabiałam dużo, naprawdę i zrezygnowałam na rzecz spokojniejszej pracy i mniejszych zarobków.
Pracowałam 10 h dziennie plus dojazdy, jeździliśmy na wakacje 3 tyg.za granicę, dobre auto, zakup małego domku- tylko część w kredycie.
Usiedliśmy z mężem i dziećmi, naradziliśmy się, podjęliśmy decyzję o ograniczeniu wydatków, wakacje na Kaszubach w lesie były w tym roku, zweryfikowaliśmy potrzeby.
Wiem, że gdy ktoś ma duży kredyt, to inna sprawa i trudno tu być mądrym- trzeba spłacać i zarabiać na to,
ale my umieliśmy zrezygnować z tego co mieliśmy ponad potrzeby,
wbrew opinii wielu na tym forum.
Wierzcie mi, wolimy mieć mniej i mniej stresów.
Pochodzę z biednej rodziny i gdy zaczęłam dużo pracować i zarabiać, sądziłam, że nie można inaczej.
Pracowałam 10 h dziennie plus dojazdy, jeździliśmy na wakacje 3 tyg.za granicę, dobre auto, zakup małego domku- tylko część w kredycie.
Usiedliśmy z mężem i dziećmi, naradziliśmy się, podjęliśmy decyzję o ograniczeniu wydatków, wakacje na Kaszubach w lesie były w tym roku, zweryfikowaliśmy potrzeby.
Wiem, że gdy ktoś ma duży kredyt, to inna sprawa i trudno tu być mądrym- trzeba spłacać i zarabiać na to,
ale my umieliśmy zrezygnować z tego co mieliśmy ponad potrzeby,
wbrew opinii wielu na tym forum.
Wierzcie mi, wolimy mieć mniej i mniej stresów.
Pochodzę z biednej rodziny i gdy zaczęłam dużo pracować i zarabiać, sądziłam, że nie można inaczej.
ciekawe
Zaciekawiła mnie Twoja historia. Sam zarabiam dość dobrze, ale zastanawiam się czy byłbym w stanie zrezygnować z tej kasy i żyć skromnie. W sumie żyję skromnie, odkładam, bo moja kasa to też nie są jakieś kokosy, ale jakoś nie wyobrażam sobie że teraz miałbym nie móc odkładać 10k miesięcznie. Możesz podać ile zarabiałaś wcześniej i teraz?
Z mojej analizy wynika, że mógłbym żyć na takim samym poziomie jak teraz, zarabiając 10k mniej, z tą różnicą, że nie zabezpieczałbym siebie i rodziny na przyszłość... Ale czasem zastanawiam się, czy nie szkoda życia tu i teraz - chociaż pracy nie mam jakoś super stresującej (ale jak to w korpo, przestaje Ci "iść" i bajka się kończy).
Z mojej analizy wynika, że mógłbym żyć na takim samym poziomie jak teraz, zarabiając 10k mniej, z tą różnicą, że nie zabezpieczałbym siebie i rodziny na przyszłość... Ale czasem zastanawiam się, czy nie szkoda życia tu i teraz - chociaż pracy nie mam jakoś super stresującej (ale jak to w korpo, przestaje Ci "iść" i bajka się kończy).
Bo właśnie na tym polega pułapka, zarabiasz więcej, więc wydajesz więcej i wydaje Ci się, że to konieczne, że bez tego będzie ciężko. Albo odkładasz więcej i to jest taki wewnętrzny przymus. Ale to złudzenie. Kupcie jakieś mieszkanie dla dzieciaków na przyszłość w dobrej lokalizacji i tyle. Kasy na wypadek poważnej choroby i tak nie jesteście w stanie odłożyć bo to są koszty wykraczające poza możliwości korpośredniaka. Ważne, żebyście z żoną dobrze się rozumieli, wtedy będziecie w stanie opracować jakiś plan działania na przyszłość bez wzajemnych pretensji. Wiem o czym mówię, bo też powoli "przestaje mi iść" w korpo po 18 latach, ale my mamy wszystko obgadane, absolutne minimum dochodów zidentyfikowane na dość niskim poziomie i w końcu wyluzowałam co bardzo dobrze robi na głowę.
No właśnie pisałem o tym :) informatycy to wszyscy powyżej 15 netto macie :)
od 10 netto to do rozmowy siadacie :) Btw jedyny " informatyk-programista " jakiego cenię to Michał Sadowski z Brand24 , facet stworzył cos od siebie od zera do globalnej firmy , a nie jak 99,99 % pozostałych korporacyjnych przepisywaczy kodów .
Uwielbiam taki ból d*pek :D
Informatyk napisze, że bierze 6K netto, to znajdują się Janusze-specjaliści, jaki to słaby informatyk musi być. Co z tego, że mediana zarobków starszych programistów to 9K brutto. Ważne, że skoro ja zarabiam psie pieniądze, to ktoś zarabiający więcej jest albo złodziejem, albo nieudacznikiem - bo nie potrafi wyciągnąć więcej :-)
Hahaha beka z takich korpolodkow
Zarabia 6k czyli tyle co kafelkarz po podstawowce, spawacz, kierowca tira czy magazynier w biedronce ale on jest SENIOR SPECIALIST na rynki CEE albo GLOBAL, team leader 2 osobowego zespolo albo ch.. wie co jeszcze i mysli ze Pana Boga za nogi złapał bo uniego w Barczewie czy tam Bytowie to moglby byc co najwyzej senior bezrobotny :)
Ten Twoj kafelkarz codziennie przychodzi zmordowany, zmeczony czesto smierdzi piwem
bo po robocie z kumplami walneli po dwie flaszki. Do tego rzuca kur..mi i chu..mi co 2 minuty bo tak sie mowi w jego pracy wiec i dzieci tego uczy. Cale zycie jezdzi VW T4 zostawiajac za soba dymu tyle co elektrocieplownia. No ale on ma fach w reku.
Nie zapominaj tez , ze dopiero kiedy pracownik korpo zarobi i kupi mieszkanie ten Twoj fachman ma robote. Nie inaczej.
Nie zapominaj tez , ze dopiero kiedy pracownik korpo zarobi i kupi mieszkanie ten Twoj fachman ma robote. Nie inaczej.
O fak, kompleksiarzu z Kowal o takich jak Ty tu mowa. Słoma zbutów i wywyższanie się nad innymi. Każdy kto pracuje uczciwie - piekarz, śmieciarz, lekarz jest wartościowym człowiekiem a nie dawanie pupy za marne 1500 euro na rękę i poniżanie innych. Gdyby tak wszyscy pili jak opisujesz to tutaj nic by nie było.
Poza tym poza korpo i budowlańcami są inne światy. Są fabryki, firmy usługowe, montażowe. Świat nie jest czarno-biały korpokompleksiarzu.
Poza tym poza korpo i budowlańcami są inne światy. Są fabryki, firmy usługowe, montażowe. Świat nie jest czarno-biały korpokompleksiarzu.
Wolę klepać tabelki w excelu i dostawać 6k za naciskanie przycisków na klawiaturze i picie latte w czystym biurze niż zasuwać za tyle samo jako kafelkarz a po paru latach mieć zajechany kręgosłup i pylicę płuc. Bardzo szanuję budowlańców bo sam nie umiał bym wyremontować sobie łazienki, ale nie zamieniłbym się na pracę z kimś kto ma "fach w ręku"
Gratuluję
Naprawdę, nie hejtuję, tylko gratuluję dobrej pensji i spokoju w życiu.
Ja tam jestem tym "Januszem", który ma swoją firmę. Miesięcznie moje zarobki są na takim poziomie jak twoje, ale ja pracuje 7h dziennie, w każdym momencie mogę sobie wyskoczyć z pracy coś załatwić, weekendy mam wolne, święta i inne wolne dni też, z urlopem nie mam problemu. No, w końcu moja firma.
Aaa, no i jeszcze premia, którą sobie wypłacam na koniec roku z zysku, jaki wypracuję. Ostatnio to było 200 tys. Słabo? Nie sądzę.
Aha, moi pracownicy mają takie same możliwości jak ja, bo u mnie liczy się efekt końcowy. Im lepszy, tym lepsze premie dostają na koniec roku.
Ja tam jestem tym "Januszem", który ma swoją firmę. Miesięcznie moje zarobki są na takim poziomie jak twoje, ale ja pracuje 7h dziennie, w każdym momencie mogę sobie wyskoczyć z pracy coś załatwić, weekendy mam wolne, święta i inne wolne dni też, z urlopem nie mam problemu. No, w końcu moja firma.
Aaa, no i jeszcze premia, którą sobie wypłacam na koniec roku z zysku, jaki wypracuję. Ostatnio to było 200 tys. Słabo? Nie sądzę.
Aha, moi pracownicy mają takie same możliwości jak ja, bo u mnie liczy się efekt końcowy. Im lepszy, tym lepsze premie dostają na koniec roku.
Gratluje Twojego zysku itd
ale mi w korpo jest dobrze, nie musze sie martwic o zarowke, o to czy farba odchodzi itd.
Nic mnie to nie obchodzi. Ani ZUSy ani Krusy ))) itd. Zadne podatki ani to co wymysli PiS aby dowalic kapitalistom.
Mam spokoj w zyciu. Lacznie 7-11 tys netto nie jest kosmosem ale wystarcza na dobre zycie. Dziewczyna wyciaga 4 netto czyli razem mamy 11-15 miesiecznie. Zycie kosztuje nas tyle co innych bez extrawagancji.
Tak wiec dajemy rade.
Nic mnie to nie obchodzi. Ani ZUSy ani Krusy ))) itd. Zadne podatki ani to co wymysli PiS aby dowalic kapitalistom.
Mam spokoj w zyciu. Lacznie 7-11 tys netto nie jest kosmosem ale wystarcza na dobre zycie. Dziewczyna wyciaga 4 netto czyli razem mamy 11-15 miesiecznie. Zycie kosztuje nas tyle co innych bez extrawagancji.
Tak wiec dajemy rade.
Zarobki...
to nie wszystko pamiętajmy że nie liczy się ile zarabiasz tylko ile z tego możesz odłożyć, bo można zarabiać nawet 20 tyś netto a kosztów mieć 19,500 zł. :), i teraz taki "gościu" zarabiający np. 3 tyś. netto i mieszkający z rodzicami i nie mający swojej rodziny i powiedzmy zobowiązań może teoretycznie więcej "odłożyć" niż ktoś kto zarabia 20 tyś. Wiadomo większe zarobki większe potrzeby... ale de facto tak jest.
całkiem spoko
nie hejtuje. ja jestem lekarzem i na rodzinnej mozna miec 100 na godzine, ale ciagle sie siedzi samemu z tymi pacjentami, a przychodnia nie chce placic za badania ktore naprawde moga dobrze zdiagnozowac pacjenta / wyprzedzic rozwinieta chorobe nowotworowa/ itp :P chwile zastanawialam sie nad korporacja i ciekawi mnie ile lat misiales pracowac aby uzyskac awanse? :D
to nie są siedziby tylko placówki, facility:) niektóre korpo już uciekają z Polski, ostatnio z Krakowa do Budapesztu uciekło BP Europa SE, szukali pracowników do placówki na Węgrzech ale te korposzczury nie nauczyły się żadnego języka i zostały w Krakowie zamiast jechać pracować w swojej ukochanej firmie
Pracowałem w dużej korporacji
nie było źle ale najgorsze to :
- szefowie dostają pracę po układzie bo sa grupy wspierające się na wzajem i nie liczą sie predyspozycje i wiedza a kto kogo zna
- korporacja cię przeżuje i wypluje . Nikt nie będzie się tobą interesował liczy się tylko plik exela jak jesteś nie potrzebny to cię zwolnią i nawet się nie beda zastanawiać
Ale to dobra podstawa aby jak najwcześniej pójść na swoje
- szefowie dostają pracę po układzie bo sa grupy wspierające się na wzajem i nie liczą sie predyspozycje i wiedza a kto kogo zna
- korporacja cię przeżuje i wypluje . Nikt nie będzie się tobą interesował liczy się tylko plik exela jak jesteś nie potrzebny to cię zwolnią i nawet się nie beda zastanawiać
Ale to dobra podstawa aby jak najwcześniej pójść na swoje
korpo to jedna rzecz, ale wiele firm (szczególnie w branży IT) ma zupełnie inną postać - nie ma żadnego dress code'u, atmosfera jest luźna, można pracować z leżaczka i biegać w papciach z gorącą czekoladą :) fajne integracje, przyjacielsko nastawieni współpracownicy. można znaleźć taką firmę bez problemu. dlatego boli mnie, że wszyscy myślą stereotypowo o "korposzczurkach zamkniętych w szklanych akwariach" jak np. OBC. tam są też fajne miejsca pracy !
Byłem, zdobyłem, nie wrócę
Dla młodych, którzy będą czytać te opinie, zastanawiaja się bo większość mówi jak jest pięknie i różowo. Dwie potężne korporacje przerobiłem, pieniądze są, rozwój jest ale pamiętaj że jesteś numerem. Kolejnym numerem w dziale kadr i albo się dostosujesz albo cię szybko wymaza. Nie ma litości, musisz ciężko i wielkim poświęceniem pracować, często w stresie gdzie na początku mowisz ok ale po roku zaczynasz zauważać co ten stres z tobą zrobił. Mi tak poleciał 8 lat, dziś w życiu nie wrócę do takich instytucji, szkoda zdrowia. Pamiętaj, finalnie to oni ciebie wycisną jak cytrynke, ty masz dojrzewac i dawać więcej soku. A najlepsze jak mydła że praca u nas to prestiż, po paru latach każdy będzie się o ciebie zabijal-jak to usłyszysz uciekaj!!
Wiele zależy od kadry zarządzającej i od ludzi- i tu się temat zamyka. ja pracuję w firmie gdzie są przydu*asy
prezesa i reszta, która jest mniej doceniana finansowo. i nie chodzi o to że zazdroszczę im że dostają premie za bycie elitą -ale nie w sensie pracy, a bliskich relacji z zarządem. wszyscy to widzą i jest spora rotacja tych z poza układu, bo widzą, że tam jest zamknięta klika a jak szarzy chcą więcej kasy za swoją pracę bo się więcej angażują- to wtedy to są koszta i niestety nie ma kasy, ale kasa jest zawsze dla elity co by nie zrobiła. to wkurza, takie dysproporcje, bo jest to nieuczciwe. co ja tu jeszcze robię? chcę zdobyć doświadczenie, pracuję jak najlepiej choć przykre jest patrzyć na tą sytuację i nie tylko w moim aspekcie, bo rozmawiałem poufnie też z innymi osobami i mają te same spostrzeżenia, więc to nie jest moje subiektywne odczucie, jedna z nich już szuka sobie czegoś nowego, bo tu się nie rozwija. tylko taka firma oparta o elitę nie zajdzie daleko, owszem będzie wykorzystywała szaraków, a potem zarząd się dziwi, że mało osób chce jechać na integrację i udawać że wszystko jest fajnie i patrzyć jak elita się świetnie bawi- nie dziękuję.
oj Korpo :)
temat wywołujący ruch na stronie.
Moja historia z korpo właściwie była całkiem spoko, ale było to 10 lat temu.
Obecnie pracuję w mniejszej firmie i jak dla mnie zarabiam ok. Dla jednych bedzie to mało, dla innych dużo.
Pomijam kwestię pieniądzy.
Rozstałem się z Korpo z powodów osobistych. NIe do konca chciałem, no ale tak trzeba było.
Wtedy świetni ludzi, takie zdrowsze pokolenie 80. Z większościa nadal mam kontakt.
Jakiś czas temu, szukając pracy przymierzałem się do Korpo. Jakoś się udało i tak przez 3 mc bujałem się skm na Przymorze.
czemu 3 ? bo tylko tyle wytrzymałem. Już na rozmoawie coś było nie hallo. Na samych korytarach szło wyczuć dziwny klimat.
Korpo przez te kilka lat się strasznie zmieniło.
Wokół mnie masa zarozumiałych Lolit, drwali w rurach i studiujacych omnibusów dla których 2000 zł to już kupa hajsu.
To nie było jakieś straszne, ale poprostu ja tam nie pasuje. Juz nie pasuje.
To nie zawsze kwestia pięniedzy. Nie kazdy tam pasuje. Dosyć szybko można stwierdzić co i kto nas otacza.
tak na szybko ode mnie :)
Moja historia z korpo właściwie była całkiem spoko, ale było to 10 lat temu.
Obecnie pracuję w mniejszej firmie i jak dla mnie zarabiam ok. Dla jednych bedzie to mało, dla innych dużo.
Pomijam kwestię pieniądzy.
Rozstałem się z Korpo z powodów osobistych. NIe do konca chciałem, no ale tak trzeba było.
Wtedy świetni ludzi, takie zdrowsze pokolenie 80. Z większościa nadal mam kontakt.
Jakiś czas temu, szukając pracy przymierzałem się do Korpo. Jakoś się udało i tak przez 3 mc bujałem się skm na Przymorze.
czemu 3 ? bo tylko tyle wytrzymałem. Już na rozmoawie coś było nie hallo. Na samych korytarach szło wyczuć dziwny klimat.
Korpo przez te kilka lat się strasznie zmieniło.
Wokół mnie masa zarozumiałych Lolit, drwali w rurach i studiujacych omnibusów dla których 2000 zł to już kupa hajsu.
To nie było jakieś straszne, ale poprostu ja tam nie pasuje. Juz nie pasuje.
To nie zawsze kwestia pięniedzy. Nie kazdy tam pasuje. Dosyć szybko można stwierdzić co i kto nas otacza.
tak na szybko ode mnie :)
wypadłeś z obiegu
Do korpo trzeba się zaciągnąć od razu po studiach albo nawet na, potem się pniesz - wtedy widzisz sens. Jak wyskoczysz to już po Tobie - gdy wrócisz po kilku latach startujesz od zera - ale z kolejnych pokoleniem, dzieciakami przed mutacją głosu lub lolitami (wcześniej ci nie przeszkadzały bo je pukałeś, co noc inną - teraz tak bo na Twój widok już tylko chichoczą albo Cię wk...., z dzieciakami tez nie pogadasz bo oni grają w jakieś arcade na smarfonie więc Twoja EUIV, Civka czy nawet Baldursi to jakaś mordęga dla dziadków itd itp).
dokładnie- u mnie też na fejsie ludzie specjalnie wrzucają foty jak się obściskują w pracy i jak tu
jest super- i nie miałbym nic przeciwko temu, że ludzie się lubią i cenią pracę, gdyby to nie śmierdziało na kilometr sztucznością i pozą, bo oczywiście przełożony też jest na fejsie i widzi jak niektóre podwładne "budują wizerunek firmy". sorry ja się brzydzę wszelkiej sztuczności i robienia czegoś na pokaz. lubię spędzać czas na kawie w kuchni jak mamy przerwę i naturalnie pogadać, ale wrzucać foty na fejsa żeby się lansować? żenada
Kawę piłam zimną, bo nie było czasu; kasa beznadziejna - 2300zł na stanowisku osoby zarządzającej, zadania - wszystko ASAP; pomimo dobrych wyników finansowych zawsze mogłoby by lepiej, audyty, wizytacje, Shopper - 96-100% , ale dlaczego tylko tyle.... zagryzałam usta i robiłam swoje, ale po 10 latach podziękowałam. Wyzysk za marne pieniądze, premie 100zł brutto. Ale muszę przyznać, że po tylu latach szkoleń bardzo pewnie czułam się na innych rozmowach kwalifikacyjnych i w samej pracy.
Wkurza mnie ta dyskusja, bo jest sztuczna
To fałszywa alternatywa: korporacja albo coś innego. 95 proc. Polaków ten problem w ogóle nie dotyczy, bo korporacje to nisza na polskim rynku pracy. Niemal wszystkie polskie korporacje siedzą na Mokotowie, kilka jest w innych miastach. Co to więc za pytanie do mieszkańca Cisowej czy Stogów: wybierasz korporację czy samodzielne sprzedawanie etnicznych ozdób kolegom hipsterom? Nie o to chodzi, że Polacy odrzucają prace w korpo z powodów ideologicznych. Praca w korpo po prostu przez większość z nich nie jest brana pod uwagę, bo jest daleko i jest jej mało. No chyba, że za korpo uznamy McDonalda ;) nie mówię tego z wyrzutem, czy kpiną. Podejrzewam, że 10 raz więcej Polaków pracuje w urzedach, niż w korpo.
generalnie korporacje są dla przeciętnych. przeciętni mają to do siebie, że pewnego punktu sami nie przeskoczą ( intelektualnego, organizacyjnego, myślowego, innowacyjnego, sprawnościowego itd.) dlatego muszą tworzyć grupy ( zespoły ), bo jedynie taka forma organizacyjna wykazuje znamiona addytywne w działaniu. Osoby wybitne, w korpo nie zagrzeją długo miejsca, ponieważ one same jednostkowo są w stanie przeskoczyć wyżej omówiony punkt zaporowy, nie potrzebują do tego nikogo. co więcej, w grupie może to być źle odebrane i w imię fałszywie pojętej równości wszystkich, taka osoba może być niemal "siłą" poddawana próbie " ściągnięcia " do poziomu innych za pomocą przeróżnych technik. dodatkowo taka osoba często też jest charakteropatą, jej geniusz idzie w parze z tym, że z nikim nie potrafi się porozumieć, ponieważ górę bierze indywidualność i wyrazistość. taka osoba nie będzie szukała głębszego kontaktu z przeciętniakami, bo nie jest jej to do niczego potrzebne, poza tym w zamian za ten "kruchy" kontakt może spotkać się z wrogością pozostałej grupy, która nawet większa liczebnie nie jest w stanie przeskoczyć pewnego poziomu, co czyni w pojedynkę osoba wybitna
W korpo są ludzie o różnych zainteresowaniach i predyspozycjach, jednym odpowiada taka praca innym nie. Niezależnie czy się wiąże życie z pracą w korpo, czy tylko wpada po doświadczenie, to to jest świetna szkoła jak się powinno pracować. Uczy terminowości i konsekwencji. Ja pracowałem w korpo 4 lata, odszedłem na własnych warunkach bo praca nie stawiała już przede mną żadnych wyzwań, teraz pracuje na własnym i nie zamieniłbym tego na żaden etat, ale korpo dało mi dobrą szkołę.
.."generalnie korporacje są dla przeciętnych. przeciętni mają to do siebie, że pewnego punktu sami nie przeskoczą ( intelektualnego, organizacyjnego, myślowego, innowacyjnego, sprawnościowego itd.) dlatego muszą tworzyć grupy ( zespoły )"
Generalnie swiete slowa,ale nie kazdy musi byc wybitna jednostka. Zadna praca nie hanbi
Generalnie swiete slowa,ale nie kazdy musi byc wybitna jednostka. Zadna praca nie hanbi
do socjologa
ok, może i się wyklucza wzajemnie. natomiast nie zmienia to faktu, że korpo to taki wycinek normalnego życia. większość ludzi porusza się w medianie poziomu intelektualnego, a zdecydowanie mniejszy odsetek poniżej lub powyżej. ta mniejszość nie będzie akceptowana przez średniaków, ponieważ ci reprezentujący niższy poziom intelektualny są dla średniaków za głupi, natomiast reprezentujących wyższy poziom intelektualny średniacy będą się bać, że ich wykopią. średniacy mają świadomość realnego zagrożenia własnej pozycji i dla tego podejmują działania "utylizujące" osobę wybitną. Z odsieczą zazwyczaj przychodzą im pewne słabości charakteru, jakie osoby wybitne często przejawiają typu furiat, intrawertyk, dziwak. taki nie będzie czuł respektu nawet dla szefa- i to kolejny punkt dla średniaka. reasumując, osoba wybitna na dłuższą metę nie odnajdzie się w korpo, będzie skoczkiem i pomimo swojego geniuszu, będzie szufladkowany jako odmieniec
"korporacja zabija kreatywność" i pomysłowość?
Jeśli ktoś tak uważa i mu to ciąży to przecież droga wolna, niech spróbuje wykorzystać tą pomysłowość na własną rękę. Niewielu się udaje, mało jest kreatorów, którzy potrafią znaleźć pomysł i podjąć ryzyko i próbę wprowadzenia go w życie. Własna działalność to jest dopiero stres i niepewność. Chwała i szacunek tym, którym się to udaje.
Nie mówię tu o cwaniakach, którzy zakładają działalność pod wcześniej ustawione zlecenia po linii polityczno-towarzyskiej
Nie mówię tu o cwaniakach, którzy zakładają działalność pod wcześniej ustawione zlecenia po linii polityczno-towarzyskiej
To tylko głupi polacy (głownie z wioch słoiki) dają się całe zycie poniżać bo kredyt na 100 lat trzeba splacac
W korpowyzyskiwalniach - robiąc jakieś bzdety targety pierdety zamiast spokojnie jak ludzie przez dziesiątki lat pracowali zając się konkretami..miejsca gdzie nie obowiązuje kodeks pracy, 8 godzinny dzień pracy, mobbing jest norma- i co najgorsze coraz więcej tego go... Powstaje rozumiem ze w cebulandii wszyscy maja być bankowcami? I robić na czas targeciki jak w sztafecie ? Najsmutniejsze jest to ze w zachodniej Europie nie ma prawie żadnych korpobudyneczkow do nieba, ludzie spokojnie pracują sobie w każdej branży ( od instytucji kulturowych po inżynierów) , każdy absolwent studiów ma załatwiona pierwsza prace gdzie jest spokojnie wdrażany, każdy mobbing jest zgłaszany, i nie ma tego polskiego kultu uniżenia i wiecznego stresu - ale jak popatrzymy na wybory gdzie ponad 40 procent głosuje na chorych poj....to te uniżone lękliwe złośliwe społeczeństwo jest rzeczywistością ....smutne i prawdziwe żyć w w tak skrajnie zacofanym i niedopasowanym do rzeczywistosci na świecie kraju
Korporacje jest jak tory... Nie możesz przesiąść się do auta i jechać w dowolnym kierunku...
Jeśli jesteś kreatywny. Lubisz wyrażać swoje opinie. Lubisz być w ciągłym ruchu i inspirować innych, to korporacja zniszczy twoją osobowość. Jeśli nie masz problemu z pracą typu Świstak Zawija Sreberka" to jesteś w domu :)
Masakra!!! Nas przejęła duża korporacja i od tej pory jest duuuuuużo gorzej!!!
Od kilku lat jesteśmy kontrolowani i zarządzani przez dużą korporację. Jakiś czas temu wielka grupa kapitałowa wykupiła większość udziałów w naszej spółce matce. Od tej pory funkcjonowanie naszej firmy to jakaś farsa. Przysłali z korporacji pełno Kejpiajów i innych pomiarów które kompletnie do niczego się nie przydają, a wymagają dużego nakładu pracy. Jeszcze gorzej jest z zarobkami, bo od czasu przejęcia przez korporację podwyżki praktycznie są zamrożone, dają czasem po 1,5%... Opowiadają też ciągle bzdury o poziomie zaszeregoiwania i wymigują się tym od podwyżek. Generalnie korporacje to bagno. Acha należałoby jeszcze wspomnieć jak Korporacje oszukują PAństwa Unii Europejskiej unikając płacenia VATu. Sam często widzę jak przerzucają towar z unii poza unie, tylko poto, żeby uniknąć płacenia VATu
Lepsze korpo GE niż polska cebula Alior
Pracowalem w GE były premie i podwyżki bony itd. Potem przyszły związki zawodowe wraz z połączeniem z BPH. Były wczasy pod gruszą premie miesięczne, uznaniowe i pożyczki zakładowe. Nadal to było korpo bo właścicielem było GE. Przyszedł polski wlasciciel Alior i zaczął sie garażowy startup istne dziadostwo: wszystkie dodatki obcięte, parking przed budynkami stoi pusty a ludzie zostawiają samochody obok w rowach i krzakach bo Alior musi zaoszczędzić i nie chce płacić właścicielowi placu za parking dla swoich pracowników. Umowy śmieciowe, gimoka do picia coś co śmie nazywać sie kawą. Można by tak do jutra wymieniać że niby bank a to jakaś hurtownia taniej pracy albo OHP.
2 miechy i mnie nie ma ide do kolejnego Korpo Stapless
2 miechy i mnie nie ma ide do kolejnego Korpo Stapless
procedury
""...jasne i przejrzyste zasady, procedury i rutynowe zajęcia - mówi Łukasz...""
Ogłupiająca i nierozwojowa robota, jak układanie cegieł. Zero odpowiedzialności za decyzje - "bo procedura", "bo system", "bo zasada". Chłopie - zginiesz, gdy ktoś nieopacznie powierzy ci coś niestandardowego.
Ogłupiająca i nierozwojowa robota, jak układanie cegieł. Zero odpowiedzialności za decyzje - "bo procedura", "bo system", "bo zasada". Chłopie - zginiesz, gdy ktoś nieopacznie powierzy ci coś niestandardowego.
Korporacje są złe ponieważ często mają monopol, a monopol jest zły.
Nie rzadko jedna korporacja wchłania 100 mniejszych firm przez co pozostałym mniejszym trudno z nimi konkurować. Firmy te są rejestrowane w rajach podatkowych oraz mogą zaniżać ceny przez większą ilość sprzedaży.
Na rynku ważna jest równowaga, a korporacje ją zaburzają.
Nie rzadko jedna korporacja wchłania 100 mniejszych firm przez co pozostałym mniejszym trudno z nimi konkurować. Firmy te są rejestrowane w rajach podatkowych oraz mogą zaniżać ceny przez większą ilość sprzedaży.
Na rynku ważna jest równowaga, a korporacje ją zaburzają.
Zdumiewający artykuł
Większość wypowiadających się jest zadowolona z pracy w korporacji. To taka laurka, a żeby było autentycznie jakieś dwie wypowiedzi na nie ale też bez dramatu.
Obstawiam że wszystkie korporacje czyli bardzo duże firmy międzynarodowe działają podobnie. Tak więc mamy warszawską kadrę zarządzającą żyjącą we własnym świecie z kosmicznymi zarobkami jak na nasze realia. Im niżej w hierarchii tym gorzej, brak perspektyw i zagrożenie redukcjami żeby wskaźniki zatrudnienia lepiej wyglądały na giełdzie.
Niestety na rynku pracy nie można przebierać w ofertach więc argument że są chętni do pracy w korporacji jest z pewnej części ciała człowieka, podpowiem że z tyłu i raczej niżej niż wyżej.
Nie wchodząc w szczegóły muszę jeszcze popracować 3 lata w korporacji a potem zmiana roboty.
Obstawiam że wszystkie korporacje czyli bardzo duże firmy międzynarodowe działają podobnie. Tak więc mamy warszawską kadrę zarządzającą żyjącą we własnym świecie z kosmicznymi zarobkami jak na nasze realia. Im niżej w hierarchii tym gorzej, brak perspektyw i zagrożenie redukcjami żeby wskaźniki zatrudnienia lepiej wyglądały na giełdzie.
Niestety na rynku pracy nie można przebierać w ofertach więc argument że są chętni do pracy w korporacji jest z pewnej części ciała człowieka, podpowiem że z tyłu i raczej niżej niż wyżej.
Nie wchodząc w szczegóły muszę jeszcze popracować 3 lata w korporacji a potem zmiana roboty.
Dobra szansa
Pracuję wj korporacji IT od 8 lat i znam ją na kilku poziomach. Ludzie z którymi pracowałem bywali różni, około 50% to obcokrajowcy, generalnie myslę, że jak wsżędzie, sę normalni i świry. Wczesniej pracowałem 7 lat w polskiej firmie i rok w pseudokorporacji z polskimi korzeniami. Wyzysk typu nadgodziny (i to niepłacone), w zakresesie obowiązków tyle ile szef sobie akurat wymysli, niskie wynagrodzenie, to zdecydowanie najgorzej było w polskiej firmie zatrudniającej około 70 osób. W tym pseudo korpo też było tak sobie, ludzie - super, rewelacja, ale szefostwo nadal w poprzedniej epoce. Przeszedłen do korporacji z prawdziwego zdarzenia i jasne, że mają swoje odchyły, ale nauczyłem się mnóstwa rzeczy, o to zeby zostać po godzinach zostałem poproszony raz (w ciągu 8 lat) i zostało to opłacone zgodznie z KP. Czasami sam zostawałem po godzinach zeby cos dokonczyc, ale bądzmy sprawiedliwi, gdy potrzebuje wyjśc na godzine czy dwie to nie trzeba się prosić nikogo, tylko informujsz szefa i kolegów upewniając sie, że ktoś zajmie się robotą. Proceduury to tęz nie jest nic narzuconego przez 'górę' tylko zawsze mieliśmy na nie wpływ, jesli faktycznie były złe, to byłī zmieniane, potem awansowałem, w sumie trzykrotnie i byłem managerem, ale takim niższego szczebla i dopiero na tym etapie zaczęły się problemy. Nie z pracą, ale z dalszym rozwojem, aby pójść wyżej wymagają doświadczenia na danym stanowsku,że pracuje dla nich 8 lat, awansowałem prare razy i generalnie jestem godny zaufania - nie ma znaczenia, wolą kogoś z zewnątrz, dlatego odchodzę, ale idę tez do korpo,jeszcze większego. Znajomi, którzy pracują w małych / średnich, rodzimych firmach w wieszkosi od 10 lat robią to samo. W poprzedniej firmie w 2014 mialem około 3.5k - 4k na rekę. Po przyjściu do korpo dostałem 6k, teraz 8 lat pozniej ide na stanowisko gdzie mogę wybrać sobie słuzbowy samochód, mimo pracy z domu i na konto wpadnie powyzej 20k/mc, więc tak, korpo jest ok.
Korpo po polsku -patologia i fatalne wzorce
Korpo jest dobre tylko na chwilę by sobie trochę lvl nabić i żeby w cv ładnie wyglądało
Potem zmienia się na porządną firmę i gromadzi kapitał na otwarcie czegoś swojego.
Potem można być podwykonawcami powyższych
I pracować nad czymś nowym.
Ja jestem jeszcze na etapie numer dwa.
Potem zmienia się na porządną firmę i gromadzi kapitał na otwarcie czegoś swojego.
Potem można być podwykonawcami powyższych
I pracować nad czymś nowym.
Ja jestem jeszcze na etapie numer dwa.
a czy wiesz na czym polega bycie podwykonawcą?
przede wszystkim na znalezieniu tańszych pracowników ( lub bardziej ogólnie dostarczeniu tańszych usług) niż ich odpowiednicy pracujący na etatach w korpo. Według terminologii forum to tacy Janusze biznesu płacący najniższe krajowe.
Inna sprawa, że rynek podwykonawców korpo to też są w znacznej mierze korpo. Chyba że masz na myśli tzw samozatrudnienie lub bycie podwykonawcą podwykonawcy itd na samym końcu łańcucha pokarmowego.
Inna sprawa, że rynek podwykonawców korpo to też są w znacznej mierze korpo. Chyba że masz na myśli tzw samozatrudnienie lub bycie podwykonawcą podwykonawcy itd na samym końcu łańcucha pokarmowego.
niezupełnie, są rzeczy które da się robić inaczej czyli szybciej i sprawniej a do tego taniej i nie chodzi o tańsze zamienniki tylko zmiany technologii
na samym początku zawsze jesteś na końcu łańcucha, chyba że odziedziczysz firmę po przodkach, sukces to suma wielu składników a na etat zawsze mozna wrócić jak się nogą powinie ;P
na samym początku zawsze jesteś na końcu łańcucha, chyba że odziedziczysz firmę po przodkach, sukces to suma wielu składników a na etat zawsze mozna wrócić jak się nogą powinie ;P
Wiadomo ze każdy zdrowy na umyśle mądry czlowiek
Jak ma do wyboru 2000 zarobić spokojnie na swoim bez szefów czy idiotów z którymi nie chce pracować czy 2000 siedzieć z jakimis idiotami spod Braniewa i pod szefem z cedrów wielkich w korpoprzerobowni wybierze ta pierwsza opcje - na luzie i spokoju - no ale rozsądek nie jest mocna strona mieszkańców Polski
z dwojga zlego....
...wole prace w korpo za rozsadne pieniadze niz prace w polskiej firmie za marna kase
w polskiej firmie tez sa procedury, balagan i na wszystkim sie oszczedza a na pracowniku najbardziej - to jedyny zbedny koszt w organizacji - prezes inwestuje w technologie, siedzibe, jak nie inwestuje to zarabia.....a pracownik jest zbednym kosztem, wiekszosc szefow gdyby mogla to ograniczyla zatrudnienie do min. - w takiej firmie pracuje
jezeli w korpo nie jest gorzej, a pewnie nie..... ale placa 2x wiecej to chetnie zmienie pracodawce
w polskiej firmie tez sa procedury, balagan i na wszystkim sie oszczedza a na pracowniku najbardziej - to jedyny zbedny koszt w organizacji - prezes inwestuje w technologie, siedzibe, jak nie inwestuje to zarabia.....a pracownik jest zbednym kosztem, wiekszosc szefow gdyby mogla to ograniczyla zatrudnienie do min. - w takiej firmie pracuje
jezeli w korpo nie jest gorzej, a pewnie nie..... ale placa 2x wiecej to chetnie zmienie pracodawce
Byłoby fajnie, gdyby o pracy w korporacjach wypowiadali się ci, którzy w nich pracują
W korporacjach pracuję już 25 lat i złego słowa powiedzieć nie mogę. Dochód roczny na poziomie 200k PLN, 8 -9 godzin dziennie, swietna atmosfera, dużo podróży zagranicznych plus extra benefity. Nie jestem żadnym managerem, a jedynie senior engineer. Jeśli pracujesz w korporacji globalnej to musisz działać i myśleć tak jak reszta pracowników na świecie - tak to dziala. Jesli ci to nie odpowida to droga wolna, nikt na siłę nie bedzie cie tu trzymać.
A zwrotu KorpoSzczury to zazwyczaj uzywaja ludzie, którzy w korpo nigdy nie pracowali, w d..ie byli i gó..o widzieli
A zwrotu KorpoSzczury to zazwyczaj uzywaja ludzie, którzy w korpo nigdy nie pracowali, w d..ie byli i gó..o widzieli
Czyli średnio co pół roku zmieniała pracę, czasami częściej - było bardzo przyjaźnie albo (raczej) coś z nią nie tak - a
"w kilkunastu miejscach w rozmaitych branżach - wspomina Monika, która od kilku lat jest już "na swoim" - Było to 6 lat w branży wydawniczej i 2 lata w branży odzieżowej."
"Dominika, która zrezygnowała z korporacji po 2,5 roku pracy. - Jestem bardzo emocjonalną osobą, zdarza mi się denerwować, przeklinać, głośno śmiać, a w pracy ceniona była powściągliwość, nie było tam miejsca na normalne ludzkie reakcje"
Wulgarna histeryczka, pewnie do tego stara panna = nie wytrzyma z taką nikt w pracy ani poza.
"Dominika, która zrezygnowała z korporacji po 2,5 roku pracy. - Jestem bardzo emocjonalną osobą, zdarza mi się denerwować, przeklinać, głośno śmiać, a w pracy ceniona była powściągliwość, nie było tam miejsca na normalne ludzkie reakcje"
Wulgarna histeryczka, pewnie do tego stara panna = nie wytrzyma z taką nikt w pracy ani poza.
Gościu :)
Gdzie Ty żyjesz... Mówisz o branży największej w Polsce... Brzmisz jak kolo któremu w korpo nie wyszło i farmazony walisz na forum :)) echhh korporacji to nie jest jakieś niewiadomoco tylko normalna robota dla wszystkich. Jesteś szczęśliwy nie pracując w korpo to po co pierniczysz? Wpisujesz sobie do zeszyciku "dowalilem x anonom z korpo na forum 3miasto.pl"? Brzmisz jak nastolatek, taki 11 latek :))
Kor_po
Pracuje w korpo ponad 20 lat. Na każdym polu minowym sa ścieżki tak jak i na bagnie suche kępki. Trzeba umieć sie poruszać. Płaca benefity super. A ze mam prawie 0,5 młyn kolegów w pracy.... Na raz ich wszystkich nie widzę.....a najlepsze jest to że firmie sie wydaje że to ona na mnie żeruje...he he he. Szkoda tylko tych młodziaków co lecą jak muchy do g...... dając sie nabrać na korporacyjny bełkocik. Misje wizje eventy targety i inne bzdety ale życie uczy. Tak czy inaczej korpo to krówka do dojenia szkoda tylko ze nie dla wszystkich ale tak to juz bywa
Brzydzą mnie te opinie...
Polska fala hejtu...
Mało zarabia -źle
Dużo - źle
Patrzę na zarobki jakie podajecie i myślę ile tak naprawde muszę od tych waszych kwot odejmować aby poznać prawdę o obecnych zarobkach w korpo...
Mam pełno znajomych w korporacjach pl jak i zagranicznych i nikt nie ma więcej niż 5k na rękę z premiami.
Podawajcie konkretne firmy. Pomóżcie innym zarabiać tak dobrze....
Mało zarabia -źle
Dużo - źle
Patrzę na zarobki jakie podajecie i myślę ile tak naprawde muszę od tych waszych kwot odejmować aby poznać prawdę o obecnych zarobkach w korpo...
Mam pełno znajomych w korporacjach pl jak i zagranicznych i nikt nie ma więcej niż 5k na rękę z premiami.
Podawajcie konkretne firmy. Pomóżcie innym zarabiać tak dobrze....
Tak wyglada praca w prawdziwej korporacji, a ci co pracuja w oliwskim Mordorze ...
Tak wyglada praca w prawdziwej korporacji, a ci co pracuja w oliwskim Mordorze to im sie tylko wydaje ze w korpo pracuja i chca poszpanowac funfelkom.
W mojej poprzedniej pracy często wyjeżdżałam na kontakty. Pracowałam pół roku w Hiszpanii, pół roku w Bułgarii, miałam szkolenia w Stanach Zjednoczonych. Sama nie byłabym w stanie sfinansować sobie tylu podróży i zdobycia tylu doświadczeń. Dzięki latom w korporacjach jestem dużo pewniejsza siebie w kontaktach biznesowych, nauczyłam się systematyczności, organizacji pracy, podszkoliłam języki obce. Zdarzało mi się pracować po 12 godzin dziennie, ale wynikało to z projektów, które realizowałam, nikt mnie do tego nie zmuszał. Zrezygnowałam, bo chciałam znów poczuć, że mieszkam w moim mieszkaniu, a po latach pojawiło się też zmęczenie takim intensywnym trybem życia, ale nie żałuję tego etapu. Wyniosłam z tej pracy naprawdę dużo doświadczenia - mówi Aleksandra.
W mojej poprzedniej pracy często wyjeżdżałam na kontakty. Pracowałam pół roku w Hiszpanii, pół roku w Bułgarii, miałam szkolenia w Stanach Zjednoczonych. Sama nie byłabym w stanie sfinansować sobie tylu podróży i zdobycia tylu doświadczeń. Dzięki latom w korporacjach jestem dużo pewniejsza siebie w kontaktach biznesowych, nauczyłam się systematyczności, organizacji pracy, podszkoliłam języki obce. Zdarzało mi się pracować po 12 godzin dziennie, ale wynikało to z projektów, które realizowałam, nikt mnie do tego nie zmuszał. Zrezygnowałam, bo chciałam znów poczuć, że mieszkam w moim mieszkaniu, a po latach pojawiło się też zmęczenie takim intensywnym trybem życia, ale nie żałuję tego etapu. Wyniosłam z tej pracy naprawdę dużo doświadczenia - mówi Aleksandra.
Korpo
Jest korpo i korpo. Osoby z IT mogą być zadowolone lecz najwięcej frustracji jest w osobach w handlu. Ciśnienie spore i mimo zarobków ludzie sie wypalają..PS. Ale pensja 2 tys. Netto to chyba sponsorowany bełkot korporacji bo chcieliby by wróciły stare czasy gdy pracownicy bali się o prace i nie było krzyku o podwyżke.
cenna wiedza z korpo
Tam się nauczyłam jak być wkopanym w ziemię i później wkopywac innych z usmiechem na twarzy i podaniem rąsi , masa pustych obietnic lejących się wodospadami żeby wymusić zapierniczanie 7 dni w tygodniu(wtedy jakos zagraniczne standardy odchodziły w cień bo termin goni po polsku), wielcy menedżerowie to nowocześni poganiacze niewolników...mówcie co chcecie, kasa kasą ale w korpo bycie "kimś" to tylko iluzja , nawet z dużą kasa jesteś do odstrzału w 5 minut, bez sentymentów. Ja juz dziękuję za taką robote, wyrosłam z tego.
Same bajki
Wszyscy tu piszecie 5-6 tysi na reke? Co za bzdury. Sama z ciekawosci bylam ostatnio na kilku rozmowach w korpo. Na wejscie proponuja 4200 brutto, po pierwszym awansie jest 5000 brutto mniej wiecej. Bez przesady, bo zaraz sie dowiem ze 10000 netto to wszyscy maja i to jest malo :P pozdrawiam