Re: Prawda o byciu singielką ...w wielkim mieście....
Wdr - doprawdy mnie rozbawiłeś :) Dawno się tak nie uśmiałam :)
Człowiek z Trapezfiku- a wiesz, że właśnie po takich spotkaniach myślałam podobnie...cieszyłam się, że te pytania padały...
rozwiń
Wdr - doprawdy mnie rozbawiłeś :) Dawno się tak nie uśmiałam :)
Człowiek z Trapezfiku- a wiesz, że właśnie po takich spotkaniach myślałam podobnie...cieszyłam się, że te pytania padały na 1 spotkaniu...jaka to oszczędność czasu:) No mniej przyjemnie mi się rozbiło..jak musiałam płacić rachunek za Nas dwoje :)
Myślę też sobie w ten sposób...że ci wszyscy niedojrzali emocjonalnie faceci sprawią, ze jak pojawi się ten NORMALNY...to naprawdę to docenię.
Jak sobie wieczorem o tym wszystkim myślałam to ja naprawdę mam pecha...jak nie trafił się jakiś gangster...to żonaty ( ale też mi się udawało, bo po 1 max 2 randkach dzwoniły zrozpaczone zony bądź narzeczone z pytaniem- kim Ty u diabła jesteś?:), agresywni...hmm..teraz nawet potrafię się śmiać z "tych" spotkań i tego, że czasami nawet wstydziłam się za kogoś w lokalu...eh...zapewne zaprocentuje to na przyszłość.
Wiem też, że kobiety nie są wcale lepsze...mam kolegów, którzy jak mi opowiadają- to włos się na głowie jeży :) Tym bardziej dziwi mnie to, ze nadal jestem sama....:)
zobacz wątek