Moja żona jest nauczycielką.
Żeniąc się byłem przekonany, że mając tak lajtowy zawód będzie mieć dużo czasu, no i wakacje. W ogóle luz. I muszę Wam powiedzieć, że przeżyłem SZOK. Coduziennie, ciągle coś robi do pracy. Wciąż...
rozwiń
Żeniąc się byłem przekonany, że mając tak lajtowy zawód będzie mieć dużo czasu, no i wakacje. W ogóle luz. I muszę Wam powiedzieć, że przeżyłem SZOK. Coduziennie, ciągle coś robi do pracy. Wciąż coś sprawdza, pisze itd. Myślałem, że w weekendy będzie luz, ale ona najwięcej wtedy przynosi do roboty. I jeszcze telefony do rodziców. Miałem zupełnie inny obraz pracy w szkole. Często też widzę jak jest przybita, zestresowana. I pytam ją: po jaką cholerę się męczysz. Jeszcze za takie pieniądze. A ona, że kocha swoją pracę. No wariatka po prostu :-)
zobacz wątek