Brak rodziców podwożących bachory do szkół = brak korków
Codziennie rano widuję auta z jednym rodzicem + 1 smarkaczem = podwózka do szkoły. Za moich czasów nikt nikogo nie pdowoził, a jesli już się taki delikwent zdarzył, to pozostałe dzieciaki go...
rozwiń
Codziennie rano widuję auta z jednym rodzicem + 1 smarkaczem = podwózka do szkoły. Za moich czasów nikt nikogo nie pdowoził, a jesli już się taki delikwent zdarzył, to pozostałe dzieciaki go wyśmiewały. Kiedyś dzieci były bardziej samodzielne i nie wymagały podwożenia. Jeździło się tramwajami i autobusami, a nie prywatną taryfą.
Wina leży też po stronie rodziców - pęd za "najlepszymi" szkołami = wywożenie dziecka w odległe dzielnice miasta. Kiedyś dzieci chodziły do szkół wg rejonizacji i nikt nie robił o to wielkiego halo.
W głowach się poprzewracało, zarówno dzieciakom, jak i rodzicom.
zobacz wątek