Widok
Relacja RENAULT ZDUNEK WYBRZEŻE Gdańsk - Stal Gorzów Wlkp.
a co takiego zrobił Zdunek??
Za co masz pretensje?On był / jest sponsorem a nie musi. On nie podpisywał umów a Terlecki (wczesniej Polny). To nie On musiał tym prezesem zostac , nie On mial zbierac pieniadze by zapiac budzet.Zauwaz jeden z drugim,ze On z tego tytulu iz jest prezesem nie ma korzysci zadnych a straty-swoje nazwisko , swoja kase.Tylko przejal klub bo zuzel to cos co lubi.Jedyny ktory odkad jest prezesem stawia sprawe jasno i jesli nie ma kasy na czyjs start to go nie bierze.Jak dzis z Jonassonem-mial mu dac kase skoro wogole nie podpisal z nim zadnej ummowy odnosnie jakis dodatkowych pieniedzy? jako jedyny teez mowi ze jesli juz zuzel ma byc w Gdansku to musi byc budowana nawet ekipa slabsza,ale taka na ktora stac klub i mowi tez o tym,ze czas na swoich juniorow stawianie w ew.budowaniu nowej ekipy. Jeszcze raz powtorze ten facet nic nie musial nic nie musi a mimo to ciagnie ten wozek
Ludzie, którzy wierzą Zdunkowi i w jego kłamstwa są jak dzieci z filmów o Korei Północnej. Ten sam poziom socrealizmu. Zdunek jest winien. On stał za stowarzyszeniem i stoi i on wykreował Terleckiego. Jego wypowiedzi i jego działanie to żenada. Panie Zdunek, przestań pan już 'tworzyć w Wybrzeżu wartości na wzór pana firmy' i odejdź.
Prowadzone są również rozmowy ze sponsorem, który miałby przeznaczyć w ciągu najbliższych 2-3 sezonów 2 miliony złotych na gdański żużel, nie chcąc wchodzić w nazwę drużyny! - To bardzo ciekawy temat. Spotkałem się z moim dawnym pryncypałem i rozmawialiśmy o długoterminowej umowie. Są oni zainteresowani. Rozmawiałem o kwocie 500 tysięcy złotych na ten rok i w pierwszej chwili zapytali, czy miesięcznie (śmiech). W przyszłym tygodniu przyjadą do Gdańska, aby obejrzeć obiekt. Firma nie chce wejść w nazwę, tylko związać się na duży czas. To efekt jej ekspansji, gdyż nie ma jej w ogóle w północnej Polsce - dodał Robert Terlecki.
Po tym jak ogłoszono nazwę sponsora strategicznego klubu, Terlecki sfinalizował kolejne umowy ze sponsorami. - W czwartek podpisałem umowę na 100 tysięcy złotych. Nie chcę mówić z kim, bo przedstawiciele tej firmy nie chcą się jeszcze ujawniać i przyjdzie na to odpowiedni moment, najpewniej przy okazji pierwszego meczu na własnym torze. Powiem tylko, że to firma z Warszawy. Ustaliłem też warunki umowy z firmą Giant, która jest producentem rowerów i od przyszłego tygodnia zaczynamy sprzedaż rowerów tej marki. Będą one sygnowane podpisami zawodników, czy też logiem klubu - poinformował sternik czerwono-biało-niebieskich.
Biznesmen z Gdyni
Do realizacji tego projektu jeszcze daleka droga, jednak jego fundamenty już powstały. Wszystko za sprawą Roberta Terleckiego, biznesmena z Gdyni, który postawił sobie za cel reaktywację koszykówki w Lublinie na najwyższym poziomie. - Zarejestrowałem jeszcze przed świętami klub pod roboczą nazwą Basket Lublin. Teraz czekam na załatwienie wszelkich formalności - wyjaśnia Terlecki. Kim jest ten człowiek i co go łączy w Lublinem? Przede wszystkim to wielki miłośnik sportu, związany do tej pory przede wszystkim z branżą motoryzacyjną. Jak sam tłumaczy, do naszego miasta ma sentyment, bo ma tu wielu przyjaciół, a jego rodzice pochodzą z Lubelszczyzny. - Urodziłem się w Gdyni, ale studiowałem w Lublinie. Dużo łączy mnie z tym miastem i chcę zrobić tutaj coś fajnego - uśmiecha się Terlecki. Wstępny plan zakłada przystąpienie do rozgrywek Tauron Basket Ligi już w sezonie 2012/2013. Aby tak się stało, nowy klub musiałby wykupić tzw. "dziką kartę" (koszt około 400 tysięcy złotych, ale Lublin prawdopodobnie mógłby liczyć na zniżkę w wysokości 20-25 procent), a także przedstawić w PZKosz dokumenty o zapewnieniu minimum dwumilionowego budżetu na sezon. - Mamy czas do września, aby zbudować odpowiedni kapitał. Z rozmów z prezydentem Krzysztofem Żukiem wynika, że ze strony miasta jest przychylność, jeśli chodzi o ten projekt. Cieszę się także, że Mariusz Szmit, dyrektor MOSiR, czuje sport i także jest otwarty na współpracę - mówi gdyński biznesmen. Co ważne, ratusz nie musiałby w nowym klubie odgrywać znaczącej roli, a jedynie go wspierać. - Na finansowanie sportu trzeba patrzeć globalnie. Trzeba stworzyć produkt, który będzie atrakcyjny dla ludzi, i który będzie się dobrze sprzedawał. Musimy zbudować taki klub, w który będzie warto inwestować - wyjaśnia Terlecki, zaznaczając, że nie będzie właścicielem Basketu, a jedynie jego prezesem.
Czytaj więcej:
Czytaj więcej:
Biznesmen z Gdyni
Nieśmiało mówi się już o tym, kto mógłby grać w Baskecie. Marzeniem nie tylko Terleckiego jest ściągnięcie do Lublina urodzonego w naszym mieście Michała Ignerskiego, obecnie grającego w Rosji. Nikt jednak nie ukrywa, że pieniądze, jakie trzeba by było wyłożyć na transfer reprezentanta Polski, wykraczają poza możliwości praktycznie każdego polskiego klubu. - Z Michałem odbyłem bardzo przyjacielską rozmowę. Zaproponowałem mu luźno grę w zespole. Póki co jednak nie ma co marzyć o tym, bo to nie ten poziom wynagrodzenia. Ale ściągnięcie Ignerskie-go byłoby możliwe, gdyby np. znalazł się sponsor, który jasno by powiedział "chcemy mieć Michała" i wyłożyłby środki na takiego gracza - wyjaśnia Terlecki. Przy powodzeniu misji gdyńskiego biznesmena realny stałby się scenariusz ponownego zatrudnienia najlepszych lubelskich wychowanków, którzy dawno temu rozpierzchli się po Polsce. - Jest kilku zawodników z Lublina, których można ściągnąć. To tylko kwestia dogadania się i usta-lenia ostatecznego poziomu budżetu - kończy optymistycznie Terlecki.
Czytaj więcej:
Czytaj więcej: