Nasz syn zaczął uczęszczać do Puchatka gdy miał 2,5 roku, teraz ma 5,5. Początkowo byłem trochę nieufny (no dobra-byłem bardzo nieufny), bo w mojej rodzinie najmłodsi trafiali pod opiekę babci. Nieufność przerodziła się po kilku miesiącach w zadowolenie z dobrej decyzji, a później w czysty zachwyt :) Poza tym że dobrze się tam czuł i bawił, to naprawde dużo się nauczył (włącznie z tak egzotycznymi rzeczami jak śpiewanie kolęd po hiszpańsku lub liczenie do 10 po japońsku-lub jak on to mówi - po karatecku). Polecam wszystkim rodzicom którzy wahają się czy ktoś poza nimi jest w stanie zająć się ich jedynym / cudownym / unikatowym / najlepszym dzieckiem :) Panie z Puchatka dają radę na "6".