Widok
Romeo i Julia is not dead
Opinie do spektaklu: Romeo i Julia is not dead.
ROMEO I JULIA IS NOT DEAD na motywach dramatu Williama Shakespeare'a Kiedy jedyną alternatywą na uratowanie miłości jest zażycie trucizny, której działanie ma ustąpić po trzech dniach i dać kochankom zmartwychwstanie w wolnym od granic nowym, wspaniałym świecie, to czy brzmi to jak dobry plan? A może trafniejsze jest inne pytanie: może coś poszło nie tak? Wieczni kochankowie jeszcze raz ...
Przejdź do spektaklu.
ROMEO I JULIA IS NOT DEAD na motywach dramatu Williama Shakespeare'a Kiedy jedyną alternatywą na uratowanie miłości jest zażycie trucizny, której działanie ma ustąpić po trzech dniach i dać kochankom zmartwychwstanie w wolnym od granic nowym, wspaniałym świecie, to czy brzmi to jak dobry plan? A może trafniejsze jest inne pytanie: może coś poszło nie tak? Wieczni kochankowie jeszcze raz ...
Przejdź do spektaklu.
Takie mam uczucia
Teatr kojarzy mi się ze sztuką grania, przez aktora danej postaci sztuki... przyznam ,że był duży haos i zrozumienie poszczególnych ról słowo było wyczuwalne .Chyba ,że o to chodziło reżyserowi?. Może już jest trudniej w tej nowoczesności dojść do sedna. Gdybym nie znała treści pierwotnej Romeo I Julia, nie odnalazłabym nic w tej sztuce co chciał powiedzieć Szekspir, pisząc ją dla teatru jak śmiem rozumieć. Gdyby nie wątek religijny, Jezus idący z dużym krzyżem ,że już zbawił świat poprzez ofiarę z siebie, i za te wulgaryzmy i pustą nadmierną gadaninę w jakiej teraz żyjemy, nie dałoby się rozumieć nic a może prawie nie wiele. Może tu też postać Maryi, była trochę kontrowersyjną ,choć bardzo ważną, ze względu na cytowany hymn o miłości, z listu do Koryntian św Pawła. Maryja jako ta ,która tu jest pokazana jako, trochę nie mająca nic wspólnego z Maryją. To wybrzmiałe słowa hymnu o miłości św Pawła były tym czym miłość jest na prawdę, i jaka jest. Pokazało tę prawdę, o którą w rzeczywistości chodzie w prawdziwej miłości. Zamknęły usta tych wulgaryzmów współczesnych, które z miłością nie mają noc wspólnego. Sama praca aktorów jest tu ogromną że względu na wielość scen, w których występują i też szybkość ich przebiegu po kolei. Wkład fizyczny i słowny także wymagał dużego zaangażowania pracujących w tej sztuce aktorów. Piękne głosy osób śpiewających poszczególne utwory nadał tutaj uroku i wartości tej sztuce. Nie chciałabym idąc na kolejną sztukę słuchać tego języka ulicznego ,choć prawda jest ,że żyjemy w takiej rzeczywistości nie pomaga w rozumieniu sztuki w tym ,czego chciał uczyć Szekspir swojego potęcjalnego widza a nie mówię już tu o przyzwoleniu do ich używania jako przykład dla naszej ukochanej młodzieży. Poproszę następnym razem pisać, że w sztuce będą wulgaryzmy to na pewno się na nią nie wybiorę. To bardzo razi i męczy ,gdy się tego słucha. Z całym szacunkiem dla sztuki aktorskiej ,życzę udanej pracy w teatrze bez przekleństw..
Nie polecam
Nie podobała mi się sztuka. Za dużo wulgaryzmów nie wnoszących nic do przesłania sztuki, pomieszanie z poplątaniem, postac Jezusa i Matki Boskiej (?!) nie wiadomo w jakim kontekście się pojawiają pierwszy raz w teatrze spoglądałam na zegarek wyczekując końca. Moim zdaniem nie po taki rodzaj sztuki płaci się pieniądze i przychodzi do teatru. Jakiś wewnętrzny niesmak pozostaje po zakończonym spektaklu. Szkoda.
Słabiutko
Reżyser objął sobie za zadanie pokazanie/reklamę swoich lewicowych poglądów. Co drugie słowo to wulgaryzm. Ksiądz, który daje komunie kobietom, a później je bzyka (w życiu, jeśli już jest taki przypadek to częściej ten zły ksiądz jest homoseksualistą). Tutaj homoseksualizm jest pokazany raczej na wesoło. Dodatkowo promocja aut elektrycznych. Do tego Maryja, która gestem "Heil Hitler!" Pozdrawia Hitlera, w czasie gdy wynosi ją wesoły SS-man. Do tego jeszcze wmieszany w sztukę Jezus i naśmiewanie się z pisma świętego. Co ma na celu to wszystko?
Co to ma być?
Byliśmy w kinie, takie rodzinne wyjście, ja, żona, 16-letnia córka. Gdyby nie fakt że byliśmy RAZEM, wyszełbym po 10 minutach. Po prostu bym wstał i poszedł na tramwaj !!! Serio, słowa na ch,k, i na p.....nie należę do aniołków i czasem rzucę mięsem. Natomiast słuchanie tego przez 2,5h co chwile chyba jest po prostu słabe, może gdybym poszeł z kolegami z pracy w sobotę " po robocie" to jaknajabradziej, ale gdybym przeczytał wcześniej te komentarze (przyznam, nie odrobiłem zadania domowego;((( to na pewno nie poszedł bym na tę "sztukę" z 16letnią córką......Sama gra aktorska to poezja. El fenomeno. Pani Borkowska i Pan Jaros - poezja. W jakim celu wstawiono wątki religijne? Po co? Matka Boża, droga + Pana Jezusa, zabawa z "opłatkiem" ? Rozumiem że taki jest trend i trzeba go utrzymać za wszelką ? Gdyby nie fakt że nie byłem sam - po prostu bym wyszedł. Zresztą siedzący obok mnie Pan dotrwał do 1szego gonga, po przerwie już go nie było. Aktorzy - r e w e l a c j a !!!!. Dla Was warto przychodzić do teatru, pan "Reżyser" powinien pójść do I komunii, albo pójść na katechezę dla dorosłych bo ewidentnie przespał jakiś okres lub nie odrabiał zadań domowych.... Spokojnego tygodnia dla wszystkich tu obecnych.
stracony czas i pieniadze, wyszlam przy pierwszej okazji
przypadkiem nie bierzcie na te sztuke nikogo z rodziny, jezeli juz, to samemu, zeby moc spokojnie wyjsc, albo pozostac, wziecie ze soba mamy - kompletna porazka, moze warto wprowadzac oznakowanie spektakli, pisze serio, sztuka to szerokie pojecie, teatr wybrzeze oplacany jest z naszych podatkow, to nie jest miejsce na niszowe eksperymenty
Byłem wczoraj.
Wiem, że Aktorzy nie mają wpływu na wybór repertuaru i muszą realizować decyzje Dyrektora i Reżysera.
Tym bardziej współczuje całej Obsadzie, że musieli wziąć w tym udział. Dotrwałem jedynie do antraktu i to z wielkim trudem. Z tego co widziałem w pierwszej części niewielu osobom udało się ocalić resztki godności w trakcie wykonania. Szczególnie ubolewam nad upodleniem jakiemu poddana została pani Androsz - serdeczne wyrazy współczucia.
Wielka szkoda, że w 1,2 milionowej aglomeracji jest tylko jeden profesjonalny teatr (tak, wiem, istnieje jeszcze Miejski w Gdyni) i brak jakiejkolwiek realnej konkurencji pozwala na wystawianie takich "produkcji". To brak alternatywy zapełnia salę - nie poziom artystyczny.
Tym bardziej współczuje całej Obsadzie, że musieli wziąć w tym udział. Dotrwałem jedynie do antraktu i to z wielkim trudem. Z tego co widziałem w pierwszej części niewielu osobom udało się ocalić resztki godności w trakcie wykonania. Szczególnie ubolewam nad upodleniem jakiemu poddana została pani Androsz - serdeczne wyrazy współczucia.
Wielka szkoda, że w 1,2 milionowej aglomeracji jest tylko jeden profesjonalny teatr (tak, wiem, istnieje jeszcze Miejski w Gdyni) i brak jakiejkolwiek realnej konkurencji pozwala na wystawianie takich "produkcji". To brak alternatywy zapełnia salę - nie poziom artystyczny.
Bardzo dobra ( mocna) sztuka wspołczesna
Świetny spektakl,
Widzę po komentarzach że szukamy w teatrze potwierdzenia swojej hipokryzji o życiu w świecie pełnym miłości i sprawiedliwości. Polecam dla ludzi którzy maja zdolność do zobaczenia czegoś czego nie chcemy widzieć.
Jak szukacie klasyki i patosu - to odradzam,
P.S Katarzyna Borkowska - kocham Pani Madonnę - material girl
P.P.S Robert Ciszewski - genialna rola.
Widzę po komentarzach że szukamy w teatrze potwierdzenia swojej hipokryzji o życiu w świecie pełnym miłości i sprawiedliwości. Polecam dla ludzi którzy maja zdolność do zobaczenia czegoś czego nie chcemy widzieć.
Jak szukacie klasyki i patosu - to odradzam,
P.S Katarzyna Borkowska - kocham Pani Madonnę - material girl
P.P.S Robert Ciszewski - genialna rola.