No cóż...
Uwielbiam tę sztukę, nie dla miłości R&J, ale dla pięknego i przezabawnego miejscami języka.
To miał być delikanty wstęp.
Nie mogłam uwierzyć w to, co widziałam w telewizji (bo...
rozwiń
Uwielbiam tę sztukę, nie dla miłości R&J, ale dla pięknego i przezabawnego miejscami języka.
To miał być delikanty wstęp.
Nie mogłam uwierzyć w to, co widziałam w telewizji (bo profilaktycznie wolałam nie wybierać się od razu do tetaru). Szykowałam się na piękny musical, a co zobaczyłam? Przereklamowane przedstawienie dla niedojrzałych gówniarzy, z Ojcem Wawrzyńcem a'la fura, skóra i komóra, pełne obscenicznych (tak, obscenicznych) scen. A tekst? Pożal się Boże... Lecz dopiero, kiedy zobaczyłam moją ulubioną scenę- akt trzeci, scena pierwsza- nie wytrzymałam. Miałam ochotę wyłączyć telewizor, ale czasami miewam napady sadomasochistyczne, więc obejrzałam do końca.
To się w głowie nie mieści- Merkucjo (och, wspaniały, zabawny, odważny, wierny i inteligentny Merkucjo, najwspanialsza z postaci szekpirowskich) i Tybalt, z samurajskimi pałami, w samych gatkach skaczący po scenie...
Są gusta i guściki. Niektórzy mają gust.
zobacz wątek