Widok
Rower niebezpieczny w autobusie?
Sytuacja z dnia dzisiejszego. Po wycieczce rowerowej nad morzem postanowiłam wrócić z Jelitkowa na Chełm autobusem 227, bo miałam problem z rowerem.
Na 3 przystanku weszła kobieta z wózkiem. Kierowca opuścił swoją kabinę i powiedział do mnie, że mam opuścić autobus ze względów bezpieczeństwa! Normalnie szok i śmiech na sali. Zanim zdążyłam przemówić, wyprzedziła mnie właścicielka wózka twierdząc, że obie się zmieścimy i nie ma żadnego problemu. Ona była tak samo zaskoczona jak ja. Kierowca stwierdził, że rower może przewrócić się na wózek, a on jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo, nie chce mieć do czynienia z prokuraturą i mam opuścić autobus. Powiedziałam mu na to, że przecież stoję przy tym rowerze, trzymam go i blokuję nogą, a kobieta trzyma wózek, więc w czym problem. Stwierdził, że ostatnio jak jechał to czyjś rower spadł właśnie na wózek.
Nie chciałam robić awantury i opuściłam autobus, a to było dopiero Przymorze. Miałam problem z rowerem i powrót na Chełm zajął mi 1,5 godz. Żałuję, że nie kazałam oddać kierowcy pieniędzy za zmarnowany bilet.
Cała sytuacja mnie zaskoczyła, kobietę z wózkiem również - na koniec powiedziała mi, że jest jej przykro.
Co sądzicie o całej tej sytuacji i czy kierowca miał prawo się tak zachować?
Na 3 przystanku weszła kobieta z wózkiem. Kierowca opuścił swoją kabinę i powiedział do mnie, że mam opuścić autobus ze względów bezpieczeństwa! Normalnie szok i śmiech na sali. Zanim zdążyłam przemówić, wyprzedziła mnie właścicielka wózka twierdząc, że obie się zmieścimy i nie ma żadnego problemu. Ona była tak samo zaskoczona jak ja. Kierowca stwierdził, że rower może przewrócić się na wózek, a on jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo, nie chce mieć do czynienia z prokuraturą i mam opuścić autobus. Powiedziałam mu na to, że przecież stoję przy tym rowerze, trzymam go i blokuję nogą, a kobieta trzyma wózek, więc w czym problem. Stwierdził, że ostatnio jak jechał to czyjś rower spadł właśnie na wózek.
Nie chciałam robić awantury i opuściłam autobus, a to było dopiero Przymorze. Miałam problem z rowerem i powrót na Chełm zajął mi 1,5 godz. Żałuję, że nie kazałam oddać kierowcy pieniędzy za zmarnowany bilet.
Cała sytuacja mnie zaskoczyła, kobietę z wózkiem również - na koniec powiedziała mi, że jest jej przykro.
Co sądzicie o całej tej sytuacji i czy kierowca miał prawo się tak zachować?
"11. Przewóz roweru jest dozwolony w pojazdach niskopodłogowych, odpowiednio
oznakowanych „piktogramem” i wskazanych w rozkładach jazdy literką „n” pod warunkiem,
że nie zagraża on bezpieczeństwu ruchu oraz pasażerów. "
Zgodnie z cytowanym fragmentem regulaminu, raczej miał prawo. Choć wysłałbym zapytanie z opisem sytuacji bezpośrednio do ZTM.
oznakowanych „piktogramem” i wskazanych w rozkładach jazdy literką „n” pod warunkiem,
że nie zagraża on bezpieczeństwu ruchu oraz pasażerów. "
Zgodnie z cytowanym fragmentem regulaminu, raczej miał prawo. Choć wysłałbym zapytanie z opisem sytuacji bezpośrednio do ZTM.
OK, dzięki za odpowiedź i przytoczenie p-ktu z reg. Autobus był niskopodłogowy. Zastanawiam sie czy we wszystkich tego typu można przewozić rower czy tylko w tych, które mają piktogram?
Pojęcie bezpieczeństwa z reg. jest dla mnie subiektywną opinią każdej z osób - wg właścicielki wózka mój rower nie był zagrożeniem i wg mnie również, wg kierowcy był - i to wg tego konkretnego człowieka, bo wcześniej nigdy żaden kierowca się tak nie zachował.
Pojęcie bezpieczeństwa z reg. jest dla mnie subiektywną opinią każdej z osób - wg właścicielki wózka mój rower nie był zagrożeniem i wg mnie również, wg kierowcy był - i to wg tego konkretnego człowieka, bo wcześniej nigdy żaden kierowca się tak nie zachował.