Tyle jadu, ale po co?
Sam często jeżdżę rowerem od Brzeźna do Sopotu. W Brzeźnie jest miodzio! Wystarczy od czasu do czasu dzwoneczkiem zadzwonić, i zamyśleni albo zakochani dają margines. Prawdziwe jatki są w Sopocie....
rozwiń
Sam często jeżdżę rowerem od Brzeźna do Sopotu. W Brzeźnie jest miodzio! Wystarczy od czasu do czasu dzwoneczkiem zadzwonić, i zamyśleni albo zakochani dają margines. Prawdziwe jatki są w Sopocie. Tam, na ścieżynkach (!) rowerowych grasują autobusy, czyli riksze. Do tego przejazdy przy knajpach i klubach, a na koniec wejście do sklepu z odzieżą używaną wprost ze ścieżki. Pikanterii sprawie dodaje fakt, iż odzież jest z Danii! Dlatego jazda Pasem Nadmorskim to nic innego jak trening interwałowy. Przyspieszasz i zwalniasz, i tak na przemian. PRAWDZIWYM PROBLEMEM SĄ DZIECI! I to nie te, które swobodnie radzą sobie na rowerach lub na rolkach. PRAWDZIWYM PROBLEMEM SĄ DZIECI, KTÓRE STAWIAJĄ PIERWSZE KROKI. Bo to, co mamy w Pasie Nadmorskim to jednak są drogi rowerowe, o czym świadczą choćby znaki drogowe, zgodne z prawem o ruchu drogowym. I warto każdemu rodzicowi, który znajdzie się tam ze swoją początkującą pociechą, doradzać (byle grzecznie) aby jednak udał się na plac zabaw oraz tam uczył swoje dziecko bezpiecznego wsiadania, zsiadania, zmiany kierunku i obserwacji tego, co się dzieje na drodze. A rolkarze? Czasem bujają się na strony, ale to chyba urok tego pojazdu?
zobacz wątek