Re: Rowerzystka brutalnie zepchnięta z chodnika
Tak to jest, jak ulica osiedlowa i znak D-40 to wszystko gra i rowerem można po ulicy, i pieszkom po jezdni wolno. A jak znak D-7 albo D-9 to bee i mandat dla rowerzysty i pieszego (jak do mandatu...
rozwiń
Tak to jest, jak ulica osiedlowa i znak D-40 to wszystko gra i rowerem można po ulicy, i pieszkom po jezdni wolno. A jak znak D-7 albo D-9 to bee i mandat dla rowerzysty i pieszego (jak do mandatu dożyje).
Ja to rozumiem, że w niektóre miejsca wolno, a w inne nie, czasem nie akceptuję, ale wiem co oznaczają znaki i mniej-więcej po co je ustawiono. Akurat po chodniku można by pozwolić jeździć zawsze, byle z prędkością mniejszą od 10 km/h (i obowiązkiem posiadania legalizowanego licznika) bez prawa użycia dzwonka. Znając naszą polską ułańską fantazję, trzeba by postawić policjantów z radarami, albo chociaż ze stoperami.
Można tez zezwolić jechać rowerem jak się chce, byle pieszy się nie zdenerwował. Znając naszą polską miłość do wetowania (poza Panem Prezydentem, oczywiście), połowa pieszych by się zdenerwowała widząc rower na horyzoncie i zadzwoniła po policję.
Poważnie zaś, myślę że rower na chodniku, gdy pieszym nie zawadza (jest luźno, albo jedziesz naprawdę powoli) nie powinien być penalizowany. Wiemy jednak, że to wpienia kierowców, gdy taki obcisłogaci raz po ulicy, raz po chodniku i korki omija... No ludzie (kierowcy), rower po to jest, że może tam i tu.
zobacz wątek