O "Manekinie" słyszałem wiele dobrego, ale po kilku wizytach stwierdzam, że albo mieliśmy z narzeczoną i znajomymi pecha, albo po prostu gdańska naleśnikarnia ma dobry PR.

Obsługa w tej restauracji jest dla mnie zagadką. Od momentu wejścia do lokalu do otrzymania zamówienia spokojnie mija 40-50 minut. Z takim czasem oczekiwania spotkałem się do tej pory jedynie przy zamawianiu telefonicznym jedzenia. Gdy czekaliśmy na podejście kelnerki, na naszych oczach zostały obsłużone stoliki, przy których siedziały osoby, które przyszły po nas.

Co do samych potraw, było bez rewelacji. Na dwie potrawy mięsne (spaghetti bolońskie i lazania mięsna) obie miały dość rzadki, wodnisty sos z małą ilością mięsa, które podobnie jak sos było mało doprawione. Ser był bez smaku. Sos miał być na ostro i być może był - jeśli kucharz ma delikatne podniebienie. Dla mnie ta ostrość prawie w ogóle nie była wyczuwalna. Naleśniki na słodko były dobre, ale trzeba się naprawdę postarać, by je zepsuć.

Wystrój był wówczas fajny, marynarski. Nie wiem, jak po remoncie.

Gdański Manekin jest dobrą naleśnikarnią, ale zdecydowanie nie nazwałbym go najlepszą w Trójmieście.