Lokal nie wygląda zbyt zachęcająco, obrus z Shivą przyczepiony pineskami do ściany, tanie drzwi zastawione stołem (widać, że nikt wnętrza nie planował). Pani z obsługi "zaginęła" w kuchni (i zdarzało jej się to często) więc chwilę zajęło zanim coś mogliśmy zamówić. Zresztą nie tylko nam. To wszystko pierdoły, ale jedzenie się zupełnie nie obroniło. Nawet napoje dały ciała - mango lassie, to pulpa z jogurtem bez żadnych wyraźnych przypraw, co ciekawe zamówiliśmy też kurczaka w sosie mango - i było to w smaku dokładnie to samo, tylko lassie zostało podgrzane (!) i dodany został do niej wcześniej upieczony kurczak (również mdły, ten sam był w samosie). Samego kurczaka w daniu było ze 100 gramów. Baranina w szpinaku poprawna, ale wielokrotnie zdarzało mi się jeść to danie w lepszym, konkretniejszym wydaniu. Ogólnie - mdłe jedzenie, średnia obsługa i brzydki lokal.