> Ewa spanikowala wtedy i spoznila się z decyzją
Ja to pamiętam bardziej przez pryzmat nachalnego wciskania Polsce szczepionek, na które w budżecie po prostu nie było kasy. Pijar...
rozwiń
> Ewa spanikowala wtedy i spoznila się z decyzją
Ja to pamiętam bardziej przez pryzmat nachalnego wciskania Polsce szczepionek, na które w budżecie po prostu nie było kasy. Pijar pijarem, ale przyznać trza, że miała po prostu fuksa.
Faktem jest, że wystąpił początkowo efekt pastuszka. Po kilku "kapiszonach" z ostatnich lat i dziesięcioleci, społeczeństwa (w tym równiez oczywiście politycy) nieco się uodporniły informacyjnie. Media żyją z wyolbrzymiania rzeczywistości.
Znaczną rolę odegrały dwa czynniki:
- mała śmiertelność (a zatem w domyśle: wyleczalność). Sam oglądałem RAZ-a, twierdzącego (całkowicie zresztą zgodnie z prawdą), że Cov to nie dżuma.
- fakt, że ogniskiem epidemii stało się Wuhan. Wielomilionowe miasto w Chinach, gdzie żółtek przy żółtku. Szybkość rozprzestrzeniania się epidemii była jak najbardziej uzasadniona z uwagi na lokalizację.
Zmiana podejścia nastąpiła, gdy wirus trafił do Europy i zaczął zbierać śmiertelne żniwo. Okazało się, że szybkość jego propagacji wcale nie musi wynikać z zaludnienia. A nawet "cywilizowany" kraj, jak Włochy, ma ograniczoną wydolność służb medycznych, która szybko została przekroczona.
zobacz wątek