Widok
Rutkowska:odbudowa marki Batycki to jedyna szansa na odzyskanie moich pieniędzy
Opinie do artykułu: Rutkowska:odbudowa marki Batycki to jedyna szansa na odzyskanie moich pieniędzy.
Marka "Batycki" - producent torebek i galanterii skórzanej - przez wiele lat była symbolem luksusu. Dziś wokół niej toczy się walka. Była właścicielka, Bożena Batycka, z którą wywiad opublikowaliśmy wczoraj - twierdzi, że została oszukana. Obecna właścicielka, że to działania Batyckiej doprowadziły do kłopotów. O tym, kto odpowiada za długi firmy kiedyś produkującej luksusową galanterię, jak doszło do zmiany właściciela marki i jak spółka MS walczy o powrót na rynek rozmawiamy z Marią ...
Marka "Batycki" - producent torebek i galanterii skórzanej - przez wiele lat była symbolem luksusu. Dziś wokół niej toczy się walka. Była właścicielka, Bożena Batycka, z którą wywiad opublikowaliśmy wczoraj - twierdzi, że została oszukana. Obecna właścicielka, że to działania Batyckiej doprowadziły do kłopotów. O tym, kto odpowiada za długi firmy kiedyś produkującej luksusową galanterię, jak doszło do zmiany właściciela marki i jak spółka MS walczy o powrót na rynek rozmawiamy z Marią ...
"Już po autoryzacji wywiadu dostaliśmy informację, że wczoraj trzeciodłużnicy hipoteczni (w związku ze sprzedażą jednej z nieruchomości B SA) spłacili zobowiązania B SA m.in. wobec Marii Magdaleny Rutkowskiej. W tej sytuacji otrzymali oświadczenia o zgodzie na wykreślenie hipotek.".
A po polsku nie idzie napisać...?
A po polsku nie idzie napisać...?
Ci, którzy kupili nieruchomości od spółki, kupili je z obciążeniem hipotecznym (zapewne cena nieruchomości była niższa o kwotę hipoteki na niej ustanowionej), które musieli spłacić. Hipoteka była ustanowiona m.in. na rzecz zabezpieczenia roszczeń p. Rutkowskiej, więc jak oni splacili hipoteki, ona dostała dwoje pieniądze.
Trzeciodłużnik to podmiot, który jest zobowiązany do spłaty długu, którego sam nie zaciagnał, tj. długu osoby trzeciej
Trzeciodłużnik to podmiot, który jest zobowiązany do spłaty długu, którego sam nie zaciagnał, tj. długu osoby trzeciej
chyba chodziło raczej o EBITDA
z ang. earnings before interest, taxes, depreciation and amortization, czyli zysk operacyjny przedsiębiorstwa przed potrąceniem odsetek od zaciągniętych zobowiązań oprocentowanych (kredytów, obligacji), podatków, amortyzacji wartości niematerialnych i prawnych (ang. amortization) oraz amortyzacji (deprecjacji)
"jak oni splacili hipoteki, ona dostała dwoje pieniądze" hehe no nie do końca. jak kupujesz cokolwiek z długiem, płacisz cenę netto, czyli wartość rynkową minus dług, który musisz spłacić. W związku z tym sprzedający nie musi już spłacać długu, ale nie dostaje oprócz tego niczego więcej od kupującego.
Wystarczy, że wiem, kto to Piszczyk. A że sam się tak zakwalifikowałeś to nie trzeba być jasnowidzem,
żeby zrozumieć, kim jesteś.
Treść twojego komentarza (rodem z magla) też o tobie mówi, więcej, niż ci się wydaje.
I nie mam na nazwisko Batycka, ale jeśli widzisz wszędzie tą panią to idź do psychiatry. Schizofrenię się leczy.
Treść twojego komentarza (rodem z magla) też o tobie mówi, więcej, niż ci się wydaje.
I nie mam na nazwisko Batycka, ale jeśli widzisz wszędzie tą panią to idź do psychiatry. Schizofrenię się leczy.
ciekawe...
to wygląda jakby prawda leżała po środku. Tłumaczenia p. Batyckiej jakieś takie bez konkretów. Same emocje. Miłość, zaufanie, bla bla bla. To nie są dowody. Pani Maria mówi konkretami, twierdzi, że ma dowody. No ale skąd w tak młodym wieku te pieniądze na przejęcie firmy, jak ktoś w komentarzach zauważył? Zakochać się może każdy w każdym, ale ta historia z małżeństwem też dla niektórych może być podejrzana. Z drugiej strony Pani Bożena tę firmę przejęła jakimś sposobem od męża. Jakim to możemy się domyślać, ale nie kojarzy się to z czymś czystym, później te sprawy z innymi zadłużonymi spółkami, pełno wierzycieli...Fakt, że urząd patentowy by przecież nie zgodził się na przejęcie znaku bez odpowiednich dokumentów. Może Pani Bożena uwierzyła w to że ona jest pokrzywdzona, a prawda faktycznie leży po środku? Zobaczcie jak kiedyś żyła? Jakieś imprezy w fabryce, znane osoby. I nagle jej stopa życiowa spada. Jak jesteś przyzwyczajony już do życia na wysokim poziomie to później życie za 20 tys, wydaje ci się niemożliwe, tym bardziej jak masz długi. Więc kończy się właśnie tak jak w tej sytuacji. I nikt z nas sie nie dowie jak było naprawdę. Mam tylko nadzieję, że jakoś się dogadają, chociaż wydaje się to mało prawdopodobne. Tylko sąd już teraz może rozsądzić kto ma racje, a kto nie.
żeby prowadzić biznes trzeba się na tym znać
Jeśli ktoś jest prezesem spółki to musi się znać na prowadzeniu firmy i ponosi za te działania pełną odpowiedzialność. Jeśli pani Batycka będąc prezesem oddała faktyczne władztwo osobom trzecim to musi liczyć się z konsekwencjami. Być może ta druga pani wykorzystała brak wiedzy, chęci i zaangażowania pani Batyckiej, żeby przejąć firmę tanim kosztem. Ale wygląda na to że pani Batycka sama się o to prosiła.
wszysztkich narzekajacych na korpo
zachęcam do dokładnego przeczytania ww. art.
tak się niestety pracuje w wielu polskich firmach - właściciel i jego rodzina ma pierwszeństwo przed wszystkimi...... a byla to przeciez duza i znana firma - nawet nie chce wiedzieć jak jest w małych rodzinnych biznesach w tym kraju
tak się niestety pracuje w wielu polskich firmach - właściciel i jego rodzina ma pierwszeństwo przed wszystkimi...... a byla to przeciez duza i znana firma - nawet nie chce wiedzieć jak jest w małych rodzinnych biznesach w tym kraju
Tak kończą się historie firm , które odziedzicza się za nic od tatusia czy dziadka.
Firma i pracownicy traktowani jako maszynka do zaspokajania zachcianek właścicielki , życie ponad stan a do tego inteligencja na poziomie średnio rozgarniętego szympansa.
Jeżeli to co powiedziała P.Rutkowska jest prawdą i ma pokrycie w dokumentach to poprzednia właścicielka za uporczywe unikanie spłacania wierzytelności i oszustwa , z których jak widać zrobiła sobie stałe źródło dochodu powinna pójść siedzieć do pierdla a majątek powinien zostać zlicytowany na poczet spłaty jej zobowiązań.
Zasłanianie się chwilowymi problemami ze zdrowiem ... żałosne.
Skoro P.Batycka była właścicielką firmy ale jej nie prowadziła to powinna chociaż sprawować nad nią nadzór właścicielski .
Ale skoro wolała latać po świecie i dobrze się bawić zamiast nadzorować własną firmę to wcale nie jest mi jej żal.
Tak właśnie kończą lekkoduchy i cwaniaki nie mające pojęcia na czym tak naprawdę polega biznes.
Firma i pracownicy traktowani jako maszynka do zaspokajania zachcianek właścicielki , życie ponad stan a do tego inteligencja na poziomie średnio rozgarniętego szympansa.
Jeżeli to co powiedziała P.Rutkowska jest prawdą i ma pokrycie w dokumentach to poprzednia właścicielka za uporczywe unikanie spłacania wierzytelności i oszustwa , z których jak widać zrobiła sobie stałe źródło dochodu powinna pójść siedzieć do pierdla a majątek powinien zostać zlicytowany na poczet spłaty jej zobowiązań.
Zasłanianie się chwilowymi problemami ze zdrowiem ... żałosne.
Skoro P.Batycka była właścicielką firmy ale jej nie prowadziła to powinna chociaż sprawować nad nią nadzór właścicielski .
Ale skoro wolała latać po świecie i dobrze się bawić zamiast nadzorować własną firmę to wcale nie jest mi jej żal.
Tak właśnie kończą lekkoduchy i cwaniaki nie mające pojęcia na czym tak naprawdę polega biznes.
Typowe..
...zachłyśnięcie się przypadkowym sukcesem i wieczna pretensja do losu i rynku, że to się nie powtarza. Pani Rutkowska mówi konkretnie i kompetentnie, natomiast pani Batycka to najwyraźniej persona w stylu dawnego ziemiaństwa przegrywającego majątki w "Monte Karolu" i oburzającego się na pachciarzy, co śmią przejmować rodzinne dobra... Całe szczęście ten typ biznesmena/woman zanika i życzyć należy p. Rutkowskiej, by ocaliła markę; jedną z nielicznych znanych w Polsce pomorskich marek z branży odzieżowej.
zony wdowy
to tak jest jak ma się męża, który ogarnia wszystkie sprawy, prowadzi biznesy a kobieta jest chroniona od wszelkich trosk. Później taka pani zostaje wdową i robi się dramat, bo okazuje się że nie potrafi i nie jest przyzwyczajona do samodzielnego ogarniania rzeczywistości. Wtedy zdaje się na takiego zaprzyjaźnionego Iksińskiego czy Kowalskiego i ląduje z ręką ...
"Uratuję ją przez wzgląd na tradycję i prestiż, którym się nadal cieszy"
Jaki prestiż? Jaka tradycja? Od lat ciagłe sensacje dotyczące oszukiwania pracowników, fiskusa i siebie nawzajem. Jedna pani udaje zatroskaną słodką idiotkę, druga pani udaje zatroskaną bizneswomen. Obie żyją ponad stan kosztem innych.
Na pewno nie kupię torebki marki Batycki.
a propos:
co porabia Pan Batycki, założyciel firmy, który ożenił się z tą cwaną laską/
Na pewno nie kupię torebki marki Batycki.
a propos:
co porabia Pan Batycki, założyciel firmy, który ożenił się z tą cwaną laską/
Niewiarygodna ta pani menedżerka, a akcja jak w maglu
Chce odbudować cudzą markę i twierdzi, że p.Batycka się nie intersowała firmą, nie miała wiedzy o wartości marki itd, a wcześniej, że jednak miała pełną wiedzę o firmie. Pani i pewnie inny byli wynajęci do zarzadzania firmą, więc jak doszło do sytuacji, że pani jest wierzycielką Batyckiej, chyba kiepskie było zarządzanie. Wyciąganie spraw o gosposi, ogrodniku ponoć na etacie to czysty magiel. Do tego starsza, chora kobieta pobiła młodą, zdrowa dziewczynę, nie wierzę.
Pomimo sporu, który w ostatnim czasie jest nagłaszany jakość obsługi klienta się nie zmieniła i jest na wysokim poziomie. Na przestrzeni 12 lat niestety obniżyła się jakość torebek nie są produkowane już z tak wysokogatunkowej skóry ale przełożyło się to na obniżenie ich ceny na bardziej przystępne. Jeśli chodzi o jakość obsługi klienta jest to dla mnie jako klienta najlepsza Firma!
Pracownicy Batycki
Marka Batycki to nie Batycka nie Rutkowska To my wieloletni pracownicy którzy modelują szyja i oddają całe serce tym wyrobom. Nam zależy tylko na uczciwym rozliczeniu się z nami za naszą pracę. Pracowałyśmy za czasów Macieja Batyckiego, Tomasza Batyckiego , Bożeny Batyckiej + Celina Gontarska dla nich najważniejsze było tylko to aby zaspokoić swoje potrzeby. A my szaraki bez pensji musieliśmy sobie radzić prosić się co miesiąc o 100 ,200 zł zaliczki. Gdy cała ta czwórka żyła ponad stan . Dzięki pani Magdzie mamy pensje miesiąc w miesiąc na czas godziwe warunki do pracy. Starzy pracownicy wracają do naszego zespołu którzy pozwalniali się przez ostatnie lata. Czy można chcieć więcej ??? Pracownicy Marki Batycki
Magda to zwykłą dziewczyną. Nie celebrytka jak Batycka. Płaci pracownikom i inwestuje w firmę, w maszyny i lepsze warunki dla pracowników. Batycka podróżowała po świecie nie płacąc miesięcznego wynagrodzenia pracownikom. Magda płaci. Czy jeśli Batycka by odzyskała markę Batycki, to ktoś by chciał u niej pracować? Kokosow tam się zapewne nie zarabia, ale liczy się pewność otrzymania wynagrodzenia na czas.
ciekawe, warto poczytac
Grudniowe spotkanie z załogą w produkującej torebki "Batycki" firmie B SA w Gdańsku.
- Jestem na krawędzi rozpaczy. Magda kopnęła mnie w tyłek i zgłosiła firmę do upadłości. Całe moje życie znalazło się w jej rękach, przejęła moją własność - mówi łamiącym się głosem Bożena Batycka, znana bizneswoman z branży odzieżowej.
Przez lata uchodziła za kobietę sukcesu, występowała jako mentor biznesu. We wrześniu 2015 r. ujawniliśmy, że zostawiała po sobie zbankrutowane spółki. Nie spłacając długów upadły jej firmy Sole (800 tys. zł niespłaconych należności), a następnie Casa Nobile (5 mln zł, głównie zaległe podatki i cła). Udawało się jednak przenosić produkcję marki "Batycki" do kolejnych firm. Ostatnia z nich - B S.A., niedawno zakończyła produkcję. Pozostawiła nieuregulowane należności na 10 mln zł, z czego połowę winna jest skarbówce i ZUS-owi.
"Magda" to Maria Magdalena Sulikowska, do niedawna prawa ręka Batyckiej w firmie.
- Była osobą bardzo zaangażowaną, niezwykle mi bliską. Pracowała w firmie ponad 10 lat. Traktowałam ją jak córkę - ocenia Batycka.
Od swojej niedawnej szefowej Sulikowska odkupiła znaki handlowe, udziały w mieszkaniu, a także - jak sama twierdzi - akcje spółki. Obecnie torebki "Batycki" produkuje w Gdańsku spółka MS należąca do Sulikowskiej i Bożena Batycka nie ma z tym już nic wspólnego. Jak do tego doszło?
Sulikowska od lat pracowała dla Batyckiej. Gdy spółka szefowej B SA wpadła w kłopoty, Sulikowska była jedną z osób, która pożyczała firmie pieniądze. Jako zabezpieczenie spłaty brała udziały w spółce, mieszkaniu i znaki towarowe. Później uruchomiły wspólnie nową firmę BBH, ale szybko się poróżniły. Teraz walczą w sądach i prokuraturach.
Oszukani dostawcy
Ostania należąca do Bożeny Batyckiej spółka - B SA - już nie prowadzi działalności. Winna jest ok. 10 mln zł pracownikom, dostawcom, skarbówce, bankom, samorządom. Firma nie płaciła podatków i należności, m.in. wielu garbarniom dostarczających skóry. To nie przeszkadzało, by prezes spółki jeździła luksusowym jaguarem i pobierała ok. 40 tys. zł miesięcznej pensji.
- Dostarczałem im skóry, początkowo dostawałem drobne kwoty i cały czas wysyłałem towar. Gdy zażądałem zapłaty usłyszałem, że będą płacić w ratach, ale pod warunkiem utrzymania dostaw. Godziłem się na to przez pewien czas, ale w końcu uznałem, że to szantaż. W efekcie zostałem z niezapłaconymi fakturami na ok. 180 tys. zł - mówi nam właściciel garbarni z Pomorza. - Przez to musiałem zamknąć firmę.
Odpowiedź Bożeny Batyckiej na tego typu zarzuty jest jedna. Że była prezesem i właścicielem, lecz nie zarządzała firmą i nie wiedziała o wielu sprawach. Uważa, że to ona została oszukana - przez współpracowniczki, które miały wykorzystać jej zaufanie, kłopoty rodzinne i zdrowotne.
- Rzeczywiście rozmowy toczyły się ze współpracowniczkami pani Batyckiej, ale to ona będąc prezesem ponosi odpowiedzialność za działania firmy - stwierdza właściciel garbarni.
Do kogo należą akcje?
W sądzie trwa spór o to, kto jest właścicielem akcji spółki B SA. Maria Magdalena Sulikowska twierdzi, że w 2015 r. odkupiła od Bożeny Batyckiej akcje B SA.
- Dysponuję oryginalną księgą akcji, odcinkami akcji, dokumentami poświadczającymi podstawę ich nabycia od pani Batyckiej - mówi Maria Magdalena Sulikowska.
Z kolei Batycka zaręcza, iż akcji skutecznie nie sprzedała i jest prawowitą właścicielką. Według sądu rejestrowego akcjonariuszem jest Bożena Batycka, ale Sulikowska zgłosiła sprawę do prokuratury.
Tymczasem Batycka powołała na prezesa B SA biznesmena Stefana Franaszczyka i przy pomocy specjalistów od restrukturyzacji spółek próbuje zawrzeć ugody z wierzycielami i sprzedać nieruchomości. Do spółki B SA należy bowiem dawne kino Goplana w Gdyni i budynki fabryczne przy Kamiennej Grobli w Gdańsku.
- Z chwilą powołania nowego zarządu działania spółki weszły na właściwy tor i rozpoczęliśmy proces całkowitej spłaty wierzycieli. Ukróciliśmy skrajnie niekorzystne działania pani Sulikowskiej jako prokurenta spółki B SA i naprawiamy błędy przez nią zrobione. Sprawa jest zgłoszona do Prokuratury Krajowej i trwa proces zbierania dowodów - mówi Bożena Batycka.
- Z moich informacji wynika, że nieruchomości spółki B SA zostały w ostatnich tygodniach sprzedane. Jeśli tak się stało, to kto zapłaci wierzycielom, którzy nie wpisali swoich roszczeń na hipoteki? - pyta Rafał Rutkowski, współpracownik Marii Magdaleny Sulikowskiej. - Złożyłem wniosek do prokuratury, by zbadała, czy nie dochodzi do wyprowadzenia majątku ze spółki.
Kto odzyska pieniądze?
Jeśli dawna fabryka przy Kamiennej Grobli znajdzie kupca, to pieniądze może odzyskać ZUS, skarbówka i inni wierzyciele, którzy wpisali swoje roszczenia do hipoteki.
Ale są i tacy, jak właściciel dużej garbarni spod Poznania, którzy nie mają takiego zabezpieczenia i po sprzedaży nieruchomości pieniędzy nie dostaną.
- Spółce B SA dostarczyłem skóry za ok. 140 tys. Można z nich było zrobić 2-3 tys. torebek lub znacznie więcej drobnej galanterii, takiej jak portfele czy etui. Nie zapłacili, cały czas kręcili i kręcą. Straciłem nadzieję na odzyskanie pieniędzy - mówi zrezygnowany.
Istnieje inny sposób, by zadłużone spółki spłaciły swoich dostawców. W styczniu 2016 r. Maria Magdalena Sulikowska, będąc jeszcze prokurentem B SA, zgłosiła do sądu wniosek o likwidacyjną upadłość tej spółki.
- Sprawa jest w toku - potwierdza sędzia Tomasz Adamski, rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku.
Gdyby upadłość została ogłoszona, syndyk po sprzedaży majątku spłaciłby zaległości wobec pracowników, skarbówki i ZUS, a następnie oddałby pieniądze innym wierzycielom - zapewne nie w pełnej wysokości, lecz wszystkim proporcjonalnie mniej.
"Pozbawili mnie wszystkiego"
Jeden z synów Bożeny Batyckiej zaginął w tajemniczych okolicznościach w 2004 r. pozostawiając zbankrutowaną spółkę i długi. Później do Batyckiej zgłosili się dwaj mężczyźni z żądaniem zwrotu pożyczki, którą miał zaciągnąć jej syn. Sprawa nadal toczy się w sądzie, mężczyznom udało się uzyskać zabezpieczenie roszczenia sięgającego już ok. miliona zł na hipotece domu Batyckiej.
- Od kilkunastu lat jestem w sporze sądowym w związku z rzekomym udzieleniem pożyczki, która budzi wiele wątpliwości prawnych. Udręczona działaniem prawa w Trójmieście wystąpiłam do Prokuratury Krajowej o rzetelne zbadanie sprawy. Umowa zbadana przez biegłych ma tyle wad, że uznanie jej za fałszywą nie powinno budzić żadnych wątpliwości - komentuje Bożena Batycka.
Żeby walczyć z osobami, które zdaniem Batyckiej chcą od niej wyłudzić pieniądze, zatrudniła detektywa Rafała Rutkowskiego, który z czasem zaangażował się w restrukturyzację spółki B SA.
- Magda i Rutkowski uznali, że poradzą sobie z prowadzeniem firmy beze mnie. Pozbawili mnie w ten sposób wszystkiego. Sprawa jest zgłoszona do Prokuratury Krajowej - mówi Bożena Batycka. - Razem z Magdą miałyśmy razem stawić czoło wszystkim problemom. Tymczasem okazało się, że cel tych działań był inny. Miał stworzyć mi iluzję bezpieczeństwa, a oni postanowili nieuczciwie przejąć dorobek całego mojego życia.
"Batycki" z rąk do rąk
Na stronie internetowej batycki.pl widnieje informacja, że "Batycki od ponad sześćdziesięciu lat zajmuje się produkcją przedmiotów pięknych i użytecznych". W tym czasie marka zmieniała się i przechodziła z rąk do rąk.
Pierwotnie nazywała się "Maciej Batycki" i należała do syna właścicieli gdyńskiej rodziny kaletniczej Macieja Batyckiego. To jego żoną została Bożena. Dzięki niej na początku lat 90. marka zrobiła furorę w Polsce. Ostatecznie znaczek "MB" i prawa do marki trafiły jako zastaw za pożyczkę do miliardera Ryszarda Krauze i zniknęły z rynku.
Bożena Batycka wróciła później na rynek z krótszą nazwą. Z danych urzędu patentowego wynika, że marka należy obecnie do Marii Magdaleny Sulikowskiej. To jej spółka MS produkuje torebki z charakterystycznym bursztynem, w fabryce przy ul. Litewskiej w Gdańsku.
- Na czas płacimy podatki, wynagrodzenia pracownicze i należności za towar - mówi Maria Magdalena Sulikowska. Na dowód swoich słów pokazuje zaświadczenie z ZUS i skarbówki, że nie ma żadnych zaległości.
- Nowa firma nie ma nic wspólnego z panią Batycką, ponieważ niektórzy klienci nie chcieli z nią współpracować. Teraz sprawa wygląda inaczej, spółka Sulikowskiej jest wiarygodna - deklaruje Rafał Rutkowski.
O prawa do marki także toczy się spór. Bożena Batycka chce sądownie unieważnić umowę sprzedaży z powodu, jak to napisała w pozwie, podstępu drugiej strony, która miała ją zapewniać, że jest to umowa powiernicza. Podniosła także kwestie zdrowotne, który miały mieć wpływ na jej decyzję o sprzedaży.
Podobne zarzuty padły podczas grudniowego spotkania z pracownikami. - Magda dobrze się z tym czuje, że przejęła moją własność - mówiła Bożena Batycka.
- Wszystko mogę ci odsprzedać. Spłać mnie i pracowników - odparła Sulikowska.
- Nie mam takich pieniędzy - padła odpowiedź.
- Jestem na krawędzi rozpaczy. Magda kopnęła mnie w tyłek i zgłosiła firmę do upadłości. Całe moje życie znalazło się w jej rękach, przejęła moją własność - mówi łamiącym się głosem Bożena Batycka, znana bizneswoman z branży odzieżowej.
Przez lata uchodziła za kobietę sukcesu, występowała jako mentor biznesu. We wrześniu 2015 r. ujawniliśmy, że zostawiała po sobie zbankrutowane spółki. Nie spłacając długów upadły jej firmy Sole (800 tys. zł niespłaconych należności), a następnie Casa Nobile (5 mln zł, głównie zaległe podatki i cła). Udawało się jednak przenosić produkcję marki "Batycki" do kolejnych firm. Ostatnia z nich - B S.A., niedawno zakończyła produkcję. Pozostawiła nieuregulowane należności na 10 mln zł, z czego połowę winna jest skarbówce i ZUS-owi.
"Magda" to Maria Magdalena Sulikowska, do niedawna prawa ręka Batyckiej w firmie.
- Była osobą bardzo zaangażowaną, niezwykle mi bliską. Pracowała w firmie ponad 10 lat. Traktowałam ją jak córkę - ocenia Batycka.
Od swojej niedawnej szefowej Sulikowska odkupiła znaki handlowe, udziały w mieszkaniu, a także - jak sama twierdzi - akcje spółki. Obecnie torebki "Batycki" produkuje w Gdańsku spółka MS należąca do Sulikowskiej i Bożena Batycka nie ma z tym już nic wspólnego. Jak do tego doszło?
Sulikowska od lat pracowała dla Batyckiej. Gdy spółka szefowej B SA wpadła w kłopoty, Sulikowska była jedną z osób, która pożyczała firmie pieniądze. Jako zabezpieczenie spłaty brała udziały w spółce, mieszkaniu i znaki towarowe. Później uruchomiły wspólnie nową firmę BBH, ale szybko się poróżniły. Teraz walczą w sądach i prokuraturach.
Oszukani dostawcy
Ostania należąca do Bożeny Batyckiej spółka - B SA - już nie prowadzi działalności. Winna jest ok. 10 mln zł pracownikom, dostawcom, skarbówce, bankom, samorządom. Firma nie płaciła podatków i należności, m.in. wielu garbarniom dostarczających skóry. To nie przeszkadzało, by prezes spółki jeździła luksusowym jaguarem i pobierała ok. 40 tys. zł miesięcznej pensji.
- Dostarczałem im skóry, początkowo dostawałem drobne kwoty i cały czas wysyłałem towar. Gdy zażądałem zapłaty usłyszałem, że będą płacić w ratach, ale pod warunkiem utrzymania dostaw. Godziłem się na to przez pewien czas, ale w końcu uznałem, że to szantaż. W efekcie zostałem z niezapłaconymi fakturami na ok. 180 tys. zł - mówi nam właściciel garbarni z Pomorza. - Przez to musiałem zamknąć firmę.
Odpowiedź Bożeny Batyckiej na tego typu zarzuty jest jedna. Że była prezesem i właścicielem, lecz nie zarządzała firmą i nie wiedziała o wielu sprawach. Uważa, że to ona została oszukana - przez współpracowniczki, które miały wykorzystać jej zaufanie, kłopoty rodzinne i zdrowotne.
- Rzeczywiście rozmowy toczyły się ze współpracowniczkami pani Batyckiej, ale to ona będąc prezesem ponosi odpowiedzialność za działania firmy - stwierdza właściciel garbarni.
Do kogo należą akcje?
W sądzie trwa spór o to, kto jest właścicielem akcji spółki B SA. Maria Magdalena Sulikowska twierdzi, że w 2015 r. odkupiła od Bożeny Batyckiej akcje B SA.
- Dysponuję oryginalną księgą akcji, odcinkami akcji, dokumentami poświadczającymi podstawę ich nabycia od pani Batyckiej - mówi Maria Magdalena Sulikowska.
Z kolei Batycka zaręcza, iż akcji skutecznie nie sprzedała i jest prawowitą właścicielką. Według sądu rejestrowego akcjonariuszem jest Bożena Batycka, ale Sulikowska zgłosiła sprawę do prokuratury.
Tymczasem Batycka powołała na prezesa B SA biznesmena Stefana Franaszczyka i przy pomocy specjalistów od restrukturyzacji spółek próbuje zawrzeć ugody z wierzycielami i sprzedać nieruchomości. Do spółki B SA należy bowiem dawne kino Goplana w Gdyni i budynki fabryczne przy Kamiennej Grobli w Gdańsku.
- Z chwilą powołania nowego zarządu działania spółki weszły na właściwy tor i rozpoczęliśmy proces całkowitej spłaty wierzycieli. Ukróciliśmy skrajnie niekorzystne działania pani Sulikowskiej jako prokurenta spółki B SA i naprawiamy błędy przez nią zrobione. Sprawa jest zgłoszona do Prokuratury Krajowej i trwa proces zbierania dowodów - mówi Bożena Batycka.
- Z moich informacji wynika, że nieruchomości spółki B SA zostały w ostatnich tygodniach sprzedane. Jeśli tak się stało, to kto zapłaci wierzycielom, którzy nie wpisali swoich roszczeń na hipoteki? - pyta Rafał Rutkowski, współpracownik Marii Magdaleny Sulikowskiej. - Złożyłem wniosek do prokuratury, by zbadała, czy nie dochodzi do wyprowadzenia majątku ze spółki.
Kto odzyska pieniądze?
Jeśli dawna fabryka przy Kamiennej Grobli znajdzie kupca, to pieniądze może odzyskać ZUS, skarbówka i inni wierzyciele, którzy wpisali swoje roszczenia do hipoteki.
Ale są i tacy, jak właściciel dużej garbarni spod Poznania, którzy nie mają takiego zabezpieczenia i po sprzedaży nieruchomości pieniędzy nie dostaną.
- Spółce B SA dostarczyłem skóry za ok. 140 tys. Można z nich było zrobić 2-3 tys. torebek lub znacznie więcej drobnej galanterii, takiej jak portfele czy etui. Nie zapłacili, cały czas kręcili i kręcą. Straciłem nadzieję na odzyskanie pieniędzy - mówi zrezygnowany.
Istnieje inny sposób, by zadłużone spółki spłaciły swoich dostawców. W styczniu 2016 r. Maria Magdalena Sulikowska, będąc jeszcze prokurentem B SA, zgłosiła do sądu wniosek o likwidacyjną upadłość tej spółki.
- Sprawa jest w toku - potwierdza sędzia Tomasz Adamski, rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku.
Gdyby upadłość została ogłoszona, syndyk po sprzedaży majątku spłaciłby zaległości wobec pracowników, skarbówki i ZUS, a następnie oddałby pieniądze innym wierzycielom - zapewne nie w pełnej wysokości, lecz wszystkim proporcjonalnie mniej.
"Pozbawili mnie wszystkiego"
Jeden z synów Bożeny Batyckiej zaginął w tajemniczych okolicznościach w 2004 r. pozostawiając zbankrutowaną spółkę i długi. Później do Batyckiej zgłosili się dwaj mężczyźni z żądaniem zwrotu pożyczki, którą miał zaciągnąć jej syn. Sprawa nadal toczy się w sądzie, mężczyznom udało się uzyskać zabezpieczenie roszczenia sięgającego już ok. miliona zł na hipotece domu Batyckiej.
- Od kilkunastu lat jestem w sporze sądowym w związku z rzekomym udzieleniem pożyczki, która budzi wiele wątpliwości prawnych. Udręczona działaniem prawa w Trójmieście wystąpiłam do Prokuratury Krajowej o rzetelne zbadanie sprawy. Umowa zbadana przez biegłych ma tyle wad, że uznanie jej za fałszywą nie powinno budzić żadnych wątpliwości - komentuje Bożena Batycka.
Żeby walczyć z osobami, które zdaniem Batyckiej chcą od niej wyłudzić pieniądze, zatrudniła detektywa Rafała Rutkowskiego, który z czasem zaangażował się w restrukturyzację spółki B SA.
- Magda i Rutkowski uznali, że poradzą sobie z prowadzeniem firmy beze mnie. Pozbawili mnie w ten sposób wszystkiego. Sprawa jest zgłoszona do Prokuratury Krajowej - mówi Bożena Batycka. - Razem z Magdą miałyśmy razem stawić czoło wszystkim problemom. Tymczasem okazało się, że cel tych działań był inny. Miał stworzyć mi iluzję bezpieczeństwa, a oni postanowili nieuczciwie przejąć dorobek całego mojego życia.
"Batycki" z rąk do rąk
Na stronie internetowej batycki.pl widnieje informacja, że "Batycki od ponad sześćdziesięciu lat zajmuje się produkcją przedmiotów pięknych i użytecznych". W tym czasie marka zmieniała się i przechodziła z rąk do rąk.
Pierwotnie nazywała się "Maciej Batycki" i należała do syna właścicieli gdyńskiej rodziny kaletniczej Macieja Batyckiego. To jego żoną została Bożena. Dzięki niej na początku lat 90. marka zrobiła furorę w Polsce. Ostatecznie znaczek "MB" i prawa do marki trafiły jako zastaw za pożyczkę do miliardera Ryszarda Krauze i zniknęły z rynku.
Bożena Batycka wróciła później na rynek z krótszą nazwą. Z danych urzędu patentowego wynika, że marka należy obecnie do Marii Magdaleny Sulikowskiej. To jej spółka MS produkuje torebki z charakterystycznym bursztynem, w fabryce przy ul. Litewskiej w Gdańsku.
- Na czas płacimy podatki, wynagrodzenia pracownicze i należności za towar - mówi Maria Magdalena Sulikowska. Na dowód swoich słów pokazuje zaświadczenie z ZUS i skarbówki, że nie ma żadnych zaległości.
- Nowa firma nie ma nic wspólnego z panią Batycką, ponieważ niektórzy klienci nie chcieli z nią współpracować. Teraz sprawa wygląda inaczej, spółka Sulikowskiej jest wiarygodna - deklaruje Rafał Rutkowski.
O prawa do marki także toczy się spór. Bożena Batycka chce sądownie unieważnić umowę sprzedaży z powodu, jak to napisała w pozwie, podstępu drugiej strony, która miała ją zapewniać, że jest to umowa powiernicza. Podniosła także kwestie zdrowotne, który miały mieć wpływ na jej decyzję o sprzedaży.
Podobne zarzuty padły podczas grudniowego spotkania z pracownikami. - Magda dobrze się z tym czuje, że przejęła moją własność - mówiła Bożena Batycka.
- Wszystko mogę ci odsprzedać. Spłać mnie i pracowników - odparła Sulikowska.
- Nie mam takich pieniędzy - padła odpowiedź.
P.Rutkowska dlaczego chce Pani odbudować firmę "Batycki" pod zawłaszczoną nazwą.Czyżby nazwisko Rutkowska żle się ludziom kojarzyło? Nie ładnie tak się ślizgać na kogoś nazwisku i marce. Taka Pani mocna -to wyrób sobie swoją markę.Co by nie mówić takie postępowanie zawsze będzie mi się kojarzyło ze złodziejstwem.Nigdy bym nie kupił nic u Pani znając historię tej firmy. .
potrzebuję pilnie pożyczki, żeby zapłacić moje rachunki
cześć wszystkim
Nazywam się Mateusz Hanna, jestem tutaj, aby złożyć zeznanie, że otrzymałem kredyt hipoteczny od firmy pożyczkowej Jorge Grace po tym, jak złożyłem kilka wniosków od różnych pożyczkodawców. Potrzebowałem pilnej pożyczki, żeby założyć firmę i złożyłem podanie od różnych pożyczkodawców online, którzy obiecali mi pomóc, ale nigdy nie dali mi pożyczki, Oszukali mnie, a ja zostałem z niczym, Dopóki mój znajomy nie przedstawił mnie pani Jorge Grace, która obiecała mi pomóc i rzeczywiście zrobiła to, co obiecała bez jakiejkolwiek zwłoki, pomogła mi z pożyczką w wysokości 30000 zł, nigdy nie myślałam, że wciąż są wiarygodni pożyczkodawcy, dopóki nie spotkałam się z panią Jorge Grace, która obiecała mi pomóc z pożyczką i zmieniłem zdanie. Nie wiem, czy w jakikolwiek sposób potrzebujesz prawdziwej i pilnej pożyczki, prosimy o kontakt, pani Jorge Grace za pośrednictwem firmowego e-maila: (jorgegraceloanfirm@gmail.com) powiedz jej, że Mateusz polecił ci, Wszystko dzięki niej.
Mateusz Hanna
Nazywam się Mateusz Hanna, jestem tutaj, aby złożyć zeznanie, że otrzymałem kredyt hipoteczny od firmy pożyczkowej Jorge Grace po tym, jak złożyłem kilka wniosków od różnych pożyczkodawców. Potrzebowałem pilnej pożyczki, żeby założyć firmę i złożyłem podanie od różnych pożyczkodawców online, którzy obiecali mi pomóc, ale nigdy nie dali mi pożyczki, Oszukali mnie, a ja zostałem z niczym, Dopóki mój znajomy nie przedstawił mnie pani Jorge Grace, która obiecała mi pomóc i rzeczywiście zrobiła to, co obiecała bez jakiejkolwiek zwłoki, pomogła mi z pożyczką w wysokości 30000 zł, nigdy nie myślałam, że wciąż są wiarygodni pożyczkodawcy, dopóki nie spotkałam się z panią Jorge Grace, która obiecała mi pomóc z pożyczką i zmieniłem zdanie. Nie wiem, czy w jakikolwiek sposób potrzebujesz prawdziwej i pilnej pożyczki, prosimy o kontakt, pani Jorge Grace za pośrednictwem firmowego e-maila: (jorgegraceloanfirm@gmail.com) powiedz jej, że Mateusz polecił ci, Wszystko dzięki niej.
Mateusz Hanna