Widok
Rynek pracownika ?
Chcialem zmienic prace , w ktorej zarabiam marne grosze ale chociaz sie nie przemeczam. Zazwyczaj na rozmowie o prace , rzucane są całkiem ładne stawki , wymagania ze to tamto i owamto , szef calkiem spoko a na końcu : ale wiesz że musisz być na dzialalnosci.
po odjeciu ZUS podatków, oczywiście narzędzi do wykonywanej pracy , wychodzi zazwyczaj około 2200 -2500 zł. Oczywiscie bez urlopu i chorobowego
Druga sprawa to ogloszenia , bez nazw firm bez widelek placowych. No i oczywiscie laskawcy pisza ze terminowa wyplata :)to chyba obowiązek pracodawcy ?
Generalnie nędzne stawki , dziwne umowy i ogólnie jeden wielki kibel .
Jak tak ma wyglądać rynek pracownika to dziękuue
po odjeciu ZUS podatków, oczywiście narzędzi do wykonywanej pracy , wychodzi zazwyczaj około 2200 -2500 zł. Oczywiscie bez urlopu i chorobowego
Druga sprawa to ogloszenia , bez nazw firm bez widelek placowych. No i oczywiscie laskawcy pisza ze terminowa wyplata :)to chyba obowiązek pracodawcy ?
Generalnie nędzne stawki , dziwne umowy i ogólnie jeden wielki kibel .
Jak tak ma wyglądać rynek pracownika to dziękuue
Gdańskie Usługi Komunalne, ogłoszenie o pracę akurat chyba chodziło o załogę śmieciarki, ładnie opisane co jak i w ogóle ale oczywiście widelec placowych brak.
Napisałem maila , odpowiedzieli mi ze po przesłaniu CV i zaproszeniu na rozmowę może coś się dowiem.
Czyli od razu wiadomo , brudna zmianowa praca , a wypłata najnizsza krajowa :)
Napisałem maila , odpowiedzieli mi ze po przesłaniu CV i zaproszeniu na rozmowę może coś się dowiem.
Czyli od razu wiadomo , brudna zmianowa praca , a wypłata najnizsza krajowa :)
Niektórzy to nigdy nie będą zadowoleni. Jak płaca będzie ok. to będzie przeszkadzać to ze trzeba na 8 przyjść innym razem będzie źle bo za ciepło albo za zimno. Jeszcze innym będzie przeszkadzać brak parkingu innemu ze długo musi dojeżdżać. Oczywiście tragedia będzie ze nie można cały dzień w telefonie siedzieć albo ze ktoś będzie wydawał jakieś polecenia które trzeba będzie wykonać.
Ludzie przyznajcie sami przed sobą ze nie chcecie pracować a te całe narzekanie to tylko po to by usprawiedliwić własne lenistwo.
Ludzie przyznajcie sami przed sobą ze nie chcecie pracować a te całe narzekanie to tylko po to by usprawiedliwić własne lenistwo.
Są tacy którzy lubią narzekać i siedzą na tyłku tylko narzekając, ja tu widzę człowieka który zamiast narzekać bierze sprawy w swoje ręce i wysyła cv by to zmienić, a tylko bardzo nie podoba mu się to co widzi i że jest pewien rozdźwięk między tym co mówią liczby a nie przekłada się to nijak na jego lepszą sytuację na rynku, choć zgodnie z logiką powinno. I ja to rozumiem bo wspolpracuję zarówno z szefami jak ich pracownikami. Szefowie narzekają że za 2 tysie nie mogą znaleźć ogarnietych ludzi do pracy, a ich pracownicy narzekają że lepiej płatnej pracy nie mogą znaleźć ale też 2tysi nie zarabiają.
Mi nie przeszkadza ani wydawanie poleceń, ani że muszę przyjść na 8 , ba nawet mógłbym przyjść na 5 czy 6. Pracy się nie boję akurat żadnej (w moim przypadku fizycznej przeważnie). Nadgodziny też chętnie bym robił. Tylko niech pracodawcy zobaczą jak ciężko jest wyżyć człowiekowi za 2 2.5 k netto. Chyba że jesteś jednym z tych co uważają że pracownik ma je....a...ć i nie dyskutowac a pensja na poziomie 2.5 k to i tak za duzo. A do tematu wracajac , Szkoda mojego czasu na przeglądanie ogłoszeń typu "rozwijając się firma , młody zespół , terminowa wypłata Atrakcyjne zarobki bla bla bla A konkretów żadnych. Jest naprawdę niewiele ogłoszeń w których jest napisane to i to za mniej więcej tyle i tyle.
Więc w du... mam zmiany , zostaje na tym etacie i dodatkowo będę na dzialalnosc dorabial. Przynajmniej mi ZUS odchodzi.
Więc w du... mam zmiany , zostaje na tym etacie i dodatkowo będę na dzialalnosc dorabial. Przynajmniej mi ZUS odchodzi.
Rynek pracownika...
Żałosne stwierdzenie mydlące oczy. Jak słyszę, że mamy do czynienia z rynkiem pracownika, to niedobrze mi się robi i mam ochotę zwrócić treści pokarmowe. Ten "rynek pracownika" jest taki cudowny, że na początku roku przez trzy miesiące szukałam bezskutecznie pracy, wysyłając CV na ogłoszenia i do konkretnych miejsc bez ogłoszeń. Rzadko kiedy ktoś oddzwaniał z propozycją rozmowy, raz otrzymałam maila zwrotnego z informacją, że już kogoś wybrali, raz udało się dostać a dzień próbny (oczywiście pomimo informacji, że oddzwonią bez względu na wynik rekrutacji kontakt zwrotny nie nastąpił) i generalnie odechciewało się wszystkiego, a oszczędności skurczyły się do zera.
W końcu udało się coś znaleźć, ale jedyne co zapewnia mi ta praca, to szanse na przeżycie miesiąca. Nawet nie pewność, tylko szanse. Stawka zbyt niska, żeby samodzielnie się spokojnie utrzymać, a nie mam sił i możliwości, aby szukać czegoś innego.
W tym kraju naprawdę odechciewa się żyć. Jedni żyją spokojnie, korzystając z rządowego rozdawnictwa, a ja nie jestem w stanie związać końca z końcem, już po kilku dniach od wypłaty myśląc z niecierpliwością o kolejnej wypłacie...
Żałosne stwierdzenie mydlące oczy. Jak słyszę, że mamy do czynienia z rynkiem pracownika, to niedobrze mi się robi i mam ochotę zwrócić treści pokarmowe. Ten "rynek pracownika" jest taki cudowny, że na początku roku przez trzy miesiące szukałam bezskutecznie pracy, wysyłając CV na ogłoszenia i do konkretnych miejsc bez ogłoszeń. Rzadko kiedy ktoś oddzwaniał z propozycją rozmowy, raz otrzymałam maila zwrotnego z informacją, że już kogoś wybrali, raz udało się dostać a dzień próbny (oczywiście pomimo informacji, że oddzwonią bez względu na wynik rekrutacji kontakt zwrotny nie nastąpił) i generalnie odechciewało się wszystkiego, a oszczędności skurczyły się do zera.
W końcu udało się coś znaleźć, ale jedyne co zapewnia mi ta praca, to szanse na przeżycie miesiąca. Nawet nie pewność, tylko szanse. Stawka zbyt niska, żeby samodzielnie się spokojnie utrzymać, a nie mam sił i możliwości, aby szukać czegoś innego.
W tym kraju naprawdę odechciewa się żyć. Jedni żyją spokojnie, korzystając z rządowego rozdawnictwa, a ja nie jestem w stanie związać końca z końcem, już po kilku dniach od wypłaty myśląc z niecierpliwością o kolejnej wypłacie...
Rynek pracownika to jest chyba tylko w niektórych branżach, w niektórych miejscach i z pewnymi założeniami a do tego sezonowo.
Nawet jak jest bardzo dobra koniunktura to gdzieś zatrudniają a gdzieś zwalniają. Tu się firma redukuje a za rogiem rozbudowuje....
Moje pokolenie nie zna czegoś takiego jak stała praca, pewność finansowa, emerytura, dodatki socjalne...nawet jeśli teraz są jakieś dodatki to za rok może ich nie być i trzeba kombinować tak, by sobie ze wszystkim poradzić we własnym zakresie, a i tak nigdy nie ma się pewności jutra i raczej nigdy go nie będzie
Nawet jak jest bardzo dobra koniunktura to gdzieś zatrudniają a gdzieś zwalniają. Tu się firma redukuje a za rogiem rozbudowuje....
Moje pokolenie nie zna czegoś takiego jak stała praca, pewność finansowa, emerytura, dodatki socjalne...nawet jeśli teraz są jakieś dodatki to za rok może ich nie być i trzeba kombinować tak, by sobie ze wszystkim poradzić we własnym zakresie, a i tak nigdy nie ma się pewności jutra i raczej nigdy go nie będzie
Jak ja odbieram hasło "rynek pracownika": brak rąk do pracy wymusza większą zapłatę dla pracownika, na rynku mamy sporo wolnych etatów, przejrzyste ogłoszenia o pracę mają na celu przyciągnąć kandydata. Jak to hasło widzą dziady: brak informacji o zarobkach w ogłoszeniu, brak nazwy firmy, wymagania z kosmosu nawet kiedy startujesz na proste stanowisko, umowa zlecenie albo praca na własnej działalności xDDDD
Jeśli młodzi mają szansę na pracę, to dla mężczyzny 60+ zdobycie jej graniczy raczej z cudem. I to nie ważne na jakie stanowisko się aplikuje /począwszy od sprzątaczki,pracownika gosp.,dozorcy, magazyniera itd./.Na składane przeze mnie aplikacje kompletnie żadnej odpowiedzi. Być może są jakieś wakaty w budowlance ale tam potrzebują ludzi młodych,sprawnych,silnych. Nikt nie potrzebuje osób do pracy w wieku 60+ i to nie ważne jakie posiada kwalifikacje.
Nie wiem czy istnieje pojęcie rybek pracownika czy pracodawcy. Ale to zależy tylko i wyłącznie od człowieka.Od chęci, ambicji, determinacji A nie że się nie da.
Ja po licencjacie od zawsze typowo praca biuro. Ale konkretny zawód, branża to co innego.
Kilka kursów kadrowych, pół roku nauki sama dla siebie. Pół roku szukania pracy , i nie godzenia się na cokolwiek.
Owoc?
Praca pon/pt 5/13. Miała być zmianowa, nie zgodzilam się. Miała być co 2 sobota, nie zgodzilam się zostało jak ja chcę. Wypłata 3500 netto .pierwsza praca w kadrach. Dodatkowo między czasie znalazłam 2 firmy z którymi współpracuję zdalnie, a kończąc o 13 jest czas.
Po drodze odrzucone 3 oferty pracy.
Przekwalifikowanie zajęło 6 mc i kosztowało ok 800 zł kursy płatne i bezpłatne.
Zmiana zarobków z 2500 na 7500 .także bez gadania że się nie da. Da się...
Ja po licencjacie od zawsze typowo praca biuro. Ale konkretny zawód, branża to co innego.
Kilka kursów kadrowych, pół roku nauki sama dla siebie. Pół roku szukania pracy , i nie godzenia się na cokolwiek.
Owoc?
Praca pon/pt 5/13. Miała być zmianowa, nie zgodzilam się. Miała być co 2 sobota, nie zgodzilam się zostało jak ja chcę. Wypłata 3500 netto .pierwsza praca w kadrach. Dodatkowo między czasie znalazłam 2 firmy z którymi współpracuję zdalnie, a kończąc o 13 jest czas.
Po drodze odrzucone 3 oferty pracy.
Przekwalifikowanie zajęło 6 mc i kosztowało ok 800 zł kursy płatne i bezpłatne.
Zmiana zarobków z 2500 na 7500 .także bez gadania że się nie da. Da się...