Re: Samotni po 30-stce... z perspektywami czy już bez??
BlueGirl,
mogłabym się podpisać pod wieloma rzeczami, które napisałaś. Niedawno stuknęła mi 30-ka, a odkąd skończyłam studia często doskwiera mi samotność. I nie chodzi jedynie o brak chłopa,...
rozwiń
BlueGirl,
mogłabym się podpisać pod wieloma rzeczami, które napisałaś. Niedawno stuknęła mi 30-ka, a odkąd skończyłam studia często doskwiera mi samotność. I nie chodzi jedynie o brak chłopa, do którego to większość osób do Ciebie piszących pije. Wcale nie! A przynajmniej nie tylko. Brakuje mi ludzi, z którymi mogłabym zwyczajnie pogadać o różnych sprawach, życiu i przysłowiowych pierdółkach;)
Faceta można szukać na wiele sposobów i nikogo to nie dziwi. Trudniej jest z poszukiwaniem kumpelki... Zauważyłam, że kobiety w naszym wieku obracają się zwykle w mocno hermetycznym środowisku, np. mają dwie przyjaciółki, najczęściej z czasów edukacji średniej lub wyższej i nie są zainteresowane przyjęciem kogoś nowego do swego grona. Z facetami jest, a przynajmniej z moich obserwacji wynika, znacznie lepiej. Oni jakoś łatwiej się bratają;)
Na pewno rację mają ci, co piszą, żeby zaakceptować siebie, pogodzić się z własnymi wadami, tymi których nie potrafimy lub z lenistwa nie chcemy zmienić itp.
Jednak, jeśli chodzi o rady typu: polub swoje życie, to powiem jedno: pierdu, pierdu! Polubić swoje życie może ten, kto ma fajne życie. Jeśli masz jedną z dwóch rzeczy: przyjaciół (choćby w liczbie pojedynczej) lub faceta (min. sztuk: jeden), to wtedy można takie życie polubić, inaczej zwyczajnie się nie da. Nawet pustelnik nie powiedziałby, że cieszy się na myśl o spędzeniu życia w samotni. A nawet, jeśli by tak powiedział, kłamałby w żywe oczy;)
Jestem za metodą małych kroków, zmian, która wydaje się łatwa, o ile przezwyciężymy wewnętrzne lenistwo i nawyk (tak nawyk!) siedzenia w domu i unikania ludzi. A to jest najtrudniejsze zadanie, wiem sama po sobie;) Człowiek jest niestety niewolnikiem swoich nawyków i o dziwo, im bardziej szkodliwy nawyk, tym trudniej go wyplenić. Ale trzeba walczyć, upadać i uporczywie próbować dalej.
Trzeba postawić sobie cel, określić potencjalne drogi dotarcia do niego i co bardzo ważne, uświadomić sobie, a najlepiej żeby mieć to czarno na białym, to wypisać na kartce, jakie będą konsekwencje, jeśli tego celu nie osiągniemy, np.
Jeśli nie znajdę faceta to:
nikt mnie nie będzie kochał,
nie wyjdę za mąż,
nie będę miała dzieci, wnuków,
na starość nikt się mną nie zaopiekuje, nie zawiezie do lekarza,
nikt się ze mną nie pośmieje na komediach romantycznych,
nie zobaczę świata (w pojedynkę, szczególnie kobiecie trudniej),
będę musiała sama wynosić śmieci,
opłacać hydraulika, elektryka,mechanika, osiłka do przeniesienia mebli,
sama przynosić torby z zakupami z marketu ( z upływem lat stają się coraz cięższe...;) itd.
Jeśli masz ochotę pogadać z trzydziestolatką mającą podobny problem, napisz: karolina84@wp.eu
Powodzenia:):):)
zobacz wątek