Widok
Sąsiedzi
Witam, niedawno przeprowadziłam się do Gdyni. Przez rok wynajmowaliśmy z mężem mieszkanie, a potem kupiliśmy własne. Po wprowadzeniu się zdziwiła mnie jedna rzecz - większość sąsiadów nie mówi sobie (przynajmniej nam) "dzień dobry". Jeśli ja powiem, to odpowiedzą, ale kilka razy jak ja nie zagaiłam, to nic z drugiej strony nie wyszło. Trochę mnie to dziwi, mieszkaliśmy z mężem w wielu miejscach (dużo wynajmowaliśmy) i nigdy się z czymś takim nie spotkałam. Każdy ma swoje sprawy, jest zabiegany, zmęczony, ale przecież "dzień dobry" nie zobowiązuje do dalszej rozmowy, ani tym bardziej do zacieśniania stosunków. Wydawało mi się, że to oznaka dobrego wychowania i kultury, ale to się najwidoczniej zmienia. Czy u Was też tak jest? Czy to już jest normalne?
Myślę, że jest to kwestia czasu. Nie każdy musi wiedzieć, że tam mieszkacie. Trudno by było, żeby mówić wszystkim odwiedzającym dany blok dzień dobry. Poza tym kwestia jest jeszcze wieku bo wydaje mi się, że jesteście młodymi ludźmi i to Wy powinniście ukłonić się jako pierwsi. Póki co, nie przejmuj się. ja mieszkałam na wynajmie 5 lat i dopiero po 4 orientowałam się jak wyglądają moi sąsiedzi. w każdym razie bardzo ciężko było mi się stamtąd wyprowadzić a to mówi chyba samo za siebie. Daj im czas.
Przyznam, że łatwiej mi jest się zgodzić z monią. Jeśli ktoś mnie spotyka jak zamykam drzwi od swojego mieszkania lub jak otwieram drzwi do klatki schodowej kluczem, to raczej trudno się nie domyśleć, że jestem lokatorką. Ja też jako "nowa" mówiąc "dzień dobry", jeśli mijam się z kimś, kto schodzi z góry, to nie wiem czy ta osoba tu mieszka (jeszcze nie znam wszystkich z widzenia), czy tylko kogoś odwiedza, ale co szkodzi się przywitać? Może masz trochę racji, że niektórzy potrzebują czasu, ale mimo wszystko jest to dla mnie dziwne, tzn. przyjmowanie postawy na wszelki wypadek nie powiem "dzień dobry", bo może ta osoba tu nie mieszka. A chodzi nie tylko o ludzi starszych ode mnie, ale i rówieśników czy młodszych. Nie mam z tym problemu, nie będę się tym martwić, tylko po prostu to mnie uderzyło, bo pierwszy raz się z czymś takim spotkałam. Pozdrawiam wszystkich (moich sąsiadów też).
Nie, to nie jest normalne:-/
tak to teraz jest, totalny brak kultury, prostactwo ,że hej.
Na codzień sie z tym spotykam,akurat nie wśród sąsiadów bo mieszkamy ze soba juz kupe lat ale w życiu codziennym.Nie wiem jak mozna sie codziennie z kimś mijać i sie nie witać ,tak samo jak wchodzic do sklepu i nie powiedziec dzien dobry:-(
tak to teraz jest, totalny brak kultury, prostactwo ,że hej.
Na codzień sie z tym spotykam,akurat nie wśród sąsiadów bo mieszkamy ze soba juz kupe lat ale w życiu codziennym.Nie wiem jak mozna sie codziennie z kimś mijać i sie nie witać ,tak samo jak wchodzic do sklepu i nie powiedziec dzien dobry:-(
To kwestia kultury, wychowania, jakie wyniosło się z domu rodzinnego (moim zdaniem). Poza tym teraz, szczególnie w dużych aglomeracjach, ludzie żyją "szybko". Kiedyś kolega przeprowadzał się na swoje. Na stancji mieszkał kilka lat i dopiero przy wyprowadzaniu się sąsiadka zapytała "o, pan się wprowadza, to miło" na co kolega "nie, mieszkałem tu x lat, właśnie się wyprowadzam". Ludzie nie zauważają się nawzajem, a na to już nic nie poradzisz. Daj trochę czasu swoim sąsiadom.
Zgadzam się z Tobą. Dziś ucięłam sobie kolejną miłą pogawędkę z sąsiadką, która mieszka na moim piętrze (starsza pani). Na szczęście nie wszyscy są tacy zabiegani i zakręceni (i częściowo niewychowani). Jest kilku (niestety tylko kilku), którzy z uśmiechem na ustach zawsze powiedzą "dzień dobry", a i czasem coś więcej. I to jest bardzo miłe za każdym razem.
Nie bierz tego do siebie jeśli ktoś nie powie ci "dzień dobry". Ludzie są naprawdę zabiegani i zwyczajnie nie zauważają innych osób. Zresztą, biorąc pod uwagę moje doświadczenie, czasami lepiej nie spoufalać się za bardzo z sąsiadami bo to może się źle skończyć. No ale nie można nazwać spoufalaniem się zwykłego "dzień dobry".
ja kupilem mieszkanko na rynku wtornym , mieszkam na 4 pietrze i zanim kogos zaczelem rozpoznawac na klatce schodowej to minelo dobre ponad pol roku. niestety niemam dobrej pamieci do zapamietywania twarzy ale slowo dziendobry z mojej strony zawsze padalo. dzis jest juz lepiej, na sasiadow nie moge narzekac bardziej to oni moga narzekac na mnie bo lubimy od czasu do czasu zaimprezowac. mimo tego ze halasuje w nocy do 2 moze 3 to interwencji jeszcze ani razu nie mialem. malo tego sasiedzi nawet nie skarza sie na halas. 70% mieszkancow mojej klatki to osoby starsze ale jak widac sa wyrozumiali, nawet uslyszalem od sasiadki z dolu ze jestesmy mlodzi i musimy sie bawic.
Sąsiedzi, który mieszkają naprzeciwko nas też mało kiedy odpowiadają na moje "dzień dobry". Dzieci to studenci i takie mruki, że w ogóle nie odpowiedzą, nie mówiąc o tym, że pierwsi powinni mówić, bo jestem od nich starsza, ale niech tam. Ojciec rodziny daje przykład, jedynie ich matka odpowiada.
A dzieci sąsiadów z dołu (5 i 8 lat) zaczęli mi mówić "dzień dobry" jak się poznali z moją 2-letnią córką :-))), czyli od urodzenia dziecka do tego czasu, nie mówili :-) tyle czasu też tam mieszkamy.
A dzieci sąsiadów z dołu (5 i 8 lat) zaczęli mi mówić "dzień dobry" jak się poznali z moją 2-letnią córką :-))), czyli od urodzenia dziecka do tego czasu, nie mówili :-) tyle czasu też tam mieszkamy.
Ja tez uważam z własnego doświadczenia że to kwestia czasu. Poza tymm to Ty jesteś nowym sąsiadem i Ty powinnas się przedstawić, inicjatywa powinna wyjść z Twojeje strony.Daj szansę aby sąsiedzi Cie poznali.Myślę że może to jednak potrwać z pół roku.W dużych blokach nie ma mozliwości żeby wszystkich poznać i wszystkich pamietać.
A czego tu oczekiwać.
Wystarczy wejść na fora większości nowych osiedli.
Ludzie wylewają tam żale, niby młodzi, a marudni jak wredni "staruszkowie" ale sami nie potrafią załatwić sprawy z sąsiadami na żywo. Wiem, bo sama mieszkam na takim osiedlu.
Nowe osiedle, a młodzi "yntelygentni" nie potrafią zrozumieć, że ludzie jeszcze się wprowadzą i jeszcze remontują mieszkania, a co zatym idzie idą żale na forach z dokładnym adresem osoby "przeszkadzajacej". Szkoda tylko, że marudzący nie potrafią załatwić sprawy w 4 oczy więc nie ma mowy o dzień dobry bo przecież tylko pisać potrafią:)
Osobiście staram się mówić dzień dobry chodź nie zawsze;) Niestety niektóre z sąsiadek wyżej s... niż d... mają więc nie widzę powodu aby się im pierwsza kłaniać tym bardziej, że są może z góra 4 lata starsze. O dziwo na mym osiedlu więcej symatycznych Panów - nie chodzi nawet o dzień dobry (bo przecież bloków sporo i klatek też) ale nawet o uśmiech, niestety większośc Pań udaje matrony :)
Wystarczy wejść na fora większości nowych osiedli.
Ludzie wylewają tam żale, niby młodzi, a marudni jak wredni "staruszkowie" ale sami nie potrafią załatwić sprawy z sąsiadami na żywo. Wiem, bo sama mieszkam na takim osiedlu.
Nowe osiedle, a młodzi "yntelygentni" nie potrafią zrozumieć, że ludzie jeszcze się wprowadzą i jeszcze remontują mieszkania, a co zatym idzie idą żale na forach z dokładnym adresem osoby "przeszkadzajacej". Szkoda tylko, że marudzący nie potrafią załatwić sprawy w 4 oczy więc nie ma mowy o dzień dobry bo przecież tylko pisać potrafią:)
Osobiście staram się mówić dzień dobry chodź nie zawsze;) Niestety niektóre z sąsiadek wyżej s... niż d... mają więc nie widzę powodu aby się im pierwsza kłaniać tym bardziej, że są może z góra 4 lata starsze. O dziwo na mym osiedlu więcej symatycznych Panów - nie chodzi nawet o dzień dobry (bo przecież bloków sporo i klatek też) ale nawet o uśmiech, niestety większośc Pań udaje matrony :)
O kolejny maruda:D
Tak się składa, że remont robiliśmy w dni powszednie i nie nad ranem ani w nocy i akurat nam nikt nie marudził:)
Dla mnie remonty nawet przez pół roku to na nowym osiedlu normalne - jedni robią wszystko w m-c inni w 5 m-cy jeśli czynią to godzinach kiedy nie ma ciszy nocnej to nie widzę problemu.
A prawda jest taka, że najwięcej marudzą Ci, którzy nie mają co robić i szpieguja innych bo dla mnie dziwne jest to, że osoby młode i często są to te same osoby wiedzą i dokumentują na forach co kto robi i kiedy 24/24:> Jak ludzie mają się szczerze po sąsiedzku kolegować kiedy np. sąsiad nic nie mówi, a później pisze na forum, że małżeństwo mieszkające tu i tu ma jakieś zwierze (dokładnie tak napisane), które płacze po nocach bądź codziennie od 11-12 aktywniej porusza się po mieszkaniu bo słychać, że czasem sobie podskoczy. W takim warunkach ludzie się zamykają w 4 ścianach i mają w d... sąsiada, który nie jest "ludzki".
Tak się składa, że remont robiliśmy w dni powszednie i nie nad ranem ani w nocy i akurat nam nikt nie marudził:)
Dla mnie remonty nawet przez pół roku to na nowym osiedlu normalne - jedni robią wszystko w m-c inni w 5 m-cy jeśli czynią to godzinach kiedy nie ma ciszy nocnej to nie widzę problemu.
A prawda jest taka, że najwięcej marudzą Ci, którzy nie mają co robić i szpieguja innych bo dla mnie dziwne jest to, że osoby młode i często są to te same osoby wiedzą i dokumentują na forach co kto robi i kiedy 24/24:> Jak ludzie mają się szczerze po sąsiedzku kolegować kiedy np. sąsiad nic nie mówi, a później pisze na forum, że małżeństwo mieszkające tu i tu ma jakieś zwierze (dokładnie tak napisane), które płacze po nocach bądź codziennie od 11-12 aktywniej porusza się po mieszkaniu bo słychać, że czasem sobie podskoczy. W takim warunkach ludzie się zamykają w 4 ścianach i mają w d... sąsiada, który nie jest "ludzki".