Wczoraj, tj. 27.06.2009 spotkałem się ze znajomym by kulturalnie wypić piwko pod parasolem i chcieliśmy się dostać do ogródka Absinthe. Niemiłym zaskoczeniem był fakt, iż tzw"selekcjoner" nie ma pojęcia o obsłudze klientów - rozmawiając przez telefon podczas kiedy my chcieliśmy wejść do klubu on odkładając telefon od uch powiedział że dzisiaj tylko dla stałych klientów i dalej powrócił do rozmowy telefonicznej. Zrozumiał bym fakt jak by w środku było dużo ludzi i ze względu na tłok nie wpuszczają. Natomiast w ogródku na zewnątrz było jeszcze wolne miejsca przy stolikach pod parasolach. Paradoksem jest to, iż znajomy który mnie tam zaprosił jest stałym bywalcem klubu Absinthe.