Jestem ciekawa co o tym sądzicie.
Kilka lat temu dostałam od narzeczonego wielkiego misia. Niedawno urodziło nam się dziecko, a że miś duży i kurzołapka to postanowiłam go zanieść do pralni. Niestety w drodze do pralni zauważyłam, że jest z tyłu lekko rozpruty (miś ogółem był w bardzo dobrym stanie).
Jako że świeżo upieczona matka nie mam czasu na szycie, postanowiłam zostawić go na pobliskiej ławce z kartką że "miś szuka domu itd.". Nie powiem, było mi ciężko, nawet łzy mi poleciały, ale stwierdziłam, że lepiej żeby go wziął ktoś kto się nim pobawi, niż żeby leżał dalej u mnie na szafie....
Miś leży teraz u kogoś na jakiejś szafie, na balkonie, w bloku obok tuż na przeciwko okna do mojej kuchni... Za każdym razem gdy do niej wchodzę to widzę go i nie wiem czemu jest mi z tym cholernie źle. Aż chce mi się ryczeć. Z początku myślałam, że go wyprali i dali do wyschnięcia na balkon, ale on już tam chyba 2 tydzień siedzi....
Wiem, że to tylko rzecz i powinnam się nie interesować co ludzie robią ze swoimi rzeczami, ale cała sytuacja sprawia mi przykrość...