Widok

Sepsa życie ..po życiu

Witam.

Mam czterdzieści lat normalny człowiek na tle wielkiej sceny,którą jest teatr Polska.

Wykształcenie wyższe drugiego stopnia , poprzedzone Maturą i Dyplomem Technika.

Ojciec dwóch córek w wieku sześciu i jedenastu lat,wrażliwy z poczuciem humoru lecz często zaplatany w konflikt z zdrowiem i z samym sobą.

Był ciepły pogodny dzień dwudziesty szósty lipiec 2017-ście , gdy pełen pozytywizmu i empatii do otoczenia czekałem na wyśniony,bajeczny a zarazem fascynujący urlop.Z radością na twarzy czekałem dnia wyjazdu a razem ze mną dzieciaki i zona,która jak zwykle miała najwięcej „roboty” jak to kobiety przed wyjazdem. Moja radość nie trwała długo bowiem właśnie w ten dzień a był to dwudziesty szósty okazało się że muszę zrobić sobie pilne badania,które miały zaważyć nad losem wyjazdu. Badania zlecił mój lekarz rodzinny bowiem po rozmowie z nim stwierdził a raczej stwierdziła Pani doktor że w moim organizmie dzieje się coś niepokojącego niczym ładunek z opóźnionym zapłonem,który może wybuchnąć lada dzień.

Nadszedł kolejny dzień czwartek , dzień który jak się okazało był najgorszym w moim życiu. Najgorsze były wyniki z badań i szybka decyzja lekarzy o wysłaniu do szpitala na oddział Urologi. Celem ów wizyty miał być stan septyczny i nagle pogarszający się stan ogólny oraz zakażenie wielonarządowe.

Wskaźniki rosły jak”głupie”, galopujące CRP i inne wraz z temperaturą ponad czterdzieści jeden stopni,dreszcze,wymioty,zatrzymanie pracy nerki lewej,zatrzymaniem moczu oraz silne stany Depresyjno – Lękowe.

Po szybkim dotarciu do szpitala w Łodzi a dokładnie do CSW( – były WAM) zostałem poddany szybkim badaniom i konsultacjom lekarskim. Dość szybkie zobrazowanie i diagnoza pozwoliły na to by lekarze zaczęli walczyć o moje życie. Było boleśnie i ciężko momentami nie dawałem rady ale liczyłem na cud czy też na łaskę bożą,gdyż należę do ludzi wierzących jak większość w tym kraju.

Lekarze robili bardzo dużo, wkucia,pobieranie badań,prześwietlenia i rezonanse pozwoliły na określenie stanu zakażenia i dały obraz co robić dalej,by sepsa nie rozwijała się dalej. Podano mi wówczas antybiotyk zresztą nie jeden,leki przeciw zapalne i gorączkowe a także wykonano odbarczenia. Co do samego odbarczenia lewo ner-cza nie udało się ze względu na dość zaawansowany stan ropnia i duże ciśnienie. Lekarz prowadzący zadecydował o szybkiej operacji dnia następnego po tym jak antybiotyki zmniejsza stan zapalny.

Operacja zaczęła się w piątek a był to dokładnie dwudziesty ósmy lipiec 2017 o godzinie 10:20 i trwała do godziny 14:30. Mało pamiętam jak już leżałem na stole operacyjnym w koszuli nocnej bo taką trza było odziać i skarpetach przeciw zakrzepowych.Po udanej operacji wybudzono mnie z narkozy i przewieziono na sale po operacyjną,gdzie podłączono pod kardiomonitor i podano kroplówki,morfinę oraz tlen.Cóż po dwóch dniach na tej sali przenieśli mnie na sale ogólną,gdzie nadal kontynuowano leczenie po zakażeniu. Wówczas dowiedziałem się że zakażenie – sepsę spowodował duży kamień , który utkwił w moczowodzie. Kamyk o wymiarach 5,5 centymetra na 3 centymetry i gruby na 1,5cm. Bez objawowo nie dawał oznak no po za silnymi potami,dreszcze,gorączka i inne objawy,które się nasilały ale pozwalały pracować.

I tak kamień został na pamiątkę razem z powikłaniami po sepsie. Po wyjściu z oddziału Kliniki Urologi pozostały mi ciężko gojące się rany po drenach,nacięciach i szwach,które już są zdjęte. Niedawno usunięto mi dreny i zastosowano dalsze leczenie antybiotykiem w domu. Mija miesiąc po tamtych wydarzeniach a tu poprawy nie ma. Jest gorsze samopoczucie, stany lękowe, niechęć do wszystkiego.

Bóle z powodu prawostronnej rwy kulszowej i ropniem,który został już osunięty z prawej nogi. Ból trzustki bo doszło do zapalenia i ból po zjedzeniu małych ilości bo więcej nie mogę, nocne poty i czasem dreszcze i napady zimna. Ciągle jestem śpiący,bolą stawy,żyły, brak ochoty na co kol wiek.

Dodatkowo zastrzyki i leki robią swoje, czuje się fatalnie obolały i czuję że to wszystko nigdy się nie skończy.

Córki poszły już do szkół,żona do pracy a ja siedzę raczej w większości leżę w łóżku i czekam na poprawę.Dokucza mi słabość do samego siebie.Cóż szukam wsparcia w postaci finansowej i rehabilitacji. Ciężko jest iść do urzędów i prosić o wsparcie,gdy wcześniej się żyło nie jak kaleka.

Boli jak piszę wszystko najbardziej brzuch po operacji oraz nerki ta lewa,pęcherz bo dopiero został udrożniony a tak że prawa nerka bo są tam złogi. Nie mogę przełykać i chodzić na dłuższe odcinki,bo rwa nie pozwala, dodatkowo nocny silny kaszel,pot i wymioty dają w kość.

Jestem wdzięczny lekarzom i całemu zespołowi za uratowanie mi życia. Czy po sepsie można dalej funkcjonować?.

Odpowiedź moja tak ale się jest innym człowiekiem inaczej podchodzi się do wartości życia w samym tego słowa znaczeniu.

Mija kolejny dzionek zmagań z chorobą no nie w znacznym tego słowa znaczeniu , gdyż Sepsa nie jest zaliczana do chorób ani przewlekłych ani powszechnych. Sepsa potocznie zwana jest posocznicą wielonarządowym zakażeniem organizmu - (Sepsa, posocznica, endotoksemia (łac. sepsis) – specyficzna reakcja organizmu na zakażenie. Sepsa nie jest samodzielną jednostką chorobową).

Codziennie to samo już nie daję rady po prostu ból silny,skurcze,dreszcze i tzw.ataki zbliżone do napadu padaczki czy też wstrząsu udarowego.

Dziś rano zaczęło wykrzywiać mi prawą stronę poprzez głowę po stopę, wykrzywiło prawą rękę aż tak że nie szło ruszyć po czym po około nastu minutach puściło na moment i znowu skurcze.

Nadal rwa kulszowa dokucza pomimo otrzymywanych zastrzyków i leków wraz z witaminami i magnezem. Nadal pojawia się nocna temperatura, dreszcze i kaszel z wymiotami. Pytam jak długo po posocznicy człowiek dochodzi w stu procentach do zdrowia.?

Nawet teraz pisząc ten reportaż czuję się źle,ledwo siedzę ale cóż spać tylko i spać. Człowiek nauczony życia w ruchu wśród ludzi , przeciwnie nie znoszę siedzenia w domu ale jak móc to móc siła wyższa.

Jutro nowy dzień i początek tygodnia jak się okazuje kolejnych dni,gdzie czekają mnie wizyty u specjalistów i nowa seria leków . Cóż czekam cierpliwie na zrównoważony zwrot wydarzeń mnijmy nadzieję , że korzystny dla mnie.

Właśnie mija kolejny dzień życia po zakażeniu Sepsą. Jest ciężko ponieważ czuję bardzo ból nie pozwala na normalne funkcjonowanie w otoczeniu. Mówię Sobie nie głowa do góry i idę dalej lecz czy zdołam Sam nie Wiem.
Mam nadzieję że ktoś przeczyta o Moich problemach i zechce Mi pomóc wesprze nie tylko finansowo bo o to poprosił bym w ostateczności lecz o inne rzeczy. Czasem człowiekowi wystarczy dobre słowo,gdyż jak mówią "bądź człowiekiem dla człowieka". Mam świadomość że nie którzy z Was pomyślą o nie chce mu się robić i zebrze czy też ściemę wali ale prawda jest inna pisząc tutaj chcę się podzielić z Wami Swymi problemami. Chce tym samym zwrócić uwagę na obopólny egoizm i brak empatii w tych czasach,gdzie zwykłe słowo przepraszam - dziękuję to rzadkość.
Czekam na Wasz odzew i wsparcie.
Darek

staszek-darek@wp.pl
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Darku ja przeszłam to samo co ty a może nawet i gorzej bo miałam dwa wstrząsy septyczne byłam w śpiączce prawie miesiąc nie potrafiłam nic zrobić nawet zwyklych czynności tj chodzić samodzielnie się najeść a nawet oddychać po podtrzymywały mnie maszyny. Trochę trwało zanim wszystko wracało do normy. Sama musiałam nauczyć się chodzić by wyjść ze szpitala. Ale mi się udało wrócić prawie do fizycznej normalności. Na szczęście psychicznie nie ucierpiałam może bardziej emocjonalnie tak jak piszesz sepsa zmienia ludzi. Po 9 miesiacach od choroby wróciłam do pracy by przestać myśleć o wszystkim. Czasem odczuje skutki choroby jak przesadze ale nie uważam się za kalekę i tobie też życzę byś tak nie myślał bo kalectwo jest tylko w głowie zacznij myśleć pozytywnie a wszystko zacznie się stopniowo regenerować. Trochę to potrwa ale uda się. Pokonałeś taka ciężką przeszkodę i trudną drogę więc Walcz dalej. Myślisz że mnie też nie bolał brzuch po operacji po drenach pewnie ze tak. Czasem miałam chwilę zwątpienia bo nie chciałam dłużej cierpieć w niewiedzy co dalej ze mną będzie ale wiedziałam że mam dla kogo żyć że miałam plany i takie coś tego nie zniszczy. Często płakałam w nocy na intensywnej terapii prosząc siebie o wolę walki. To było takie rozdarcie między przetrwaniem tego a poddaniem się. Powiem ci że w pewnym momencie się ogarnęłam i pomagałam sobie zaczynając od początku myśląc tylko o tym by wrócić do domu. I udało mi się
Jeśli porozmawiać to napisz.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
Witajcie, nie jestem osobą która przeszła sepsę ale jestem córką osoby, która właśnie z nią walczy i szukam pomocy, odpowiedzi i innych doświadczeń. U mojej Mamy sepsa rozwinęła się na skutek zajęcia ropnego nerek ( ma raka pęcherza moczowego i w pęcherzu tylko trochę miejsca.) Miała mieć operację usunięcia pęcherza z organami pobocznymi etc.cały ten akt miał trwać 13h. Na skutek niewydolności nerek dostała rozległego zawału a wszystko dlatego że szpital do którego trafiła nie rozpoznał zawału i przez 14h leżała w nim z zawałem, robiono badania, czekano na wyniki i na koniec uznano że musi być przewieziona do szpitala specjalistycznego z niewydolnością nerek. Tam na SOR też musiała swoje odczekać, przejść badania ( od godziny 6ej rano, dopiero po godzinie 16ej kardiolog z konsultacji z drugiego szpitala rozpoznał zawał i odrazu zrobiono zabieg, założono dwa stenty. Efekt jest taki że przez tyle czasu duża część serca ucierpiała i 13h operacja przy sercu w takiej kondycji byłaby bardziej jak ryzykowna. Ustawiono jej leki m.in. dwa środki na zbicie ciśnienia mimo że ciśnienie miała 110 na 70 ale puls był nawet do 120....I tylko przez ten puls te leki co w moim pojęciu to bzdura na kółkach. Puls nie bez powodu był wysoki - nerki nie pracowały jak trzeba. Poszła prywatnie do kardiologa który powiedział że miała zbyt mocne leki i źle ustawiono, przepisał nowe słabsze a sytuacja była coraz gorsza. Urolog na prywatnej wizycie nie zlecił ani badań, nie zaproponował ewentualnie dializy jeśli nerki nie pracują jak trzeba tylko robił nacisk na tą ryzykowną operację lub wybór hospicjum jeśli się tej operacji nie podda. Więcej arogancji i obojętności chyba nie dało się okazać podczas jednej wizyty.
Ciśnienie spadało coraz bardziej, puls spadl poniżej 100 przeważnie wynosił 90+. Pojawił się problem bolesnej i zaognionej jamy ustnej, co sprawiło, że Mama nie mogła prawie nic jeść bo sprawiało jej to ból, piekło, bolało. Jak ciśnienie spadło na 70 do 40 zawieźliśmy ją do innego szpitala jak te gdzie chcieli tylko operować i ryzykować że umrze na stole. Tam okazało się że to sepsa. Nerki nie pracują wcale, kanaliki nerkowe pełne są ropy. Do jednej nerki zrobiono przetokę, wycieka z niej ropa, druga nerka ma być robiona przetoka po niedzieli. W związku z tym że normalne wkłócia pod kroplówkę nie były możliwe, bo żyły pękały po nakłuciu, ma wkłucie centralne w szyi, dostaje kroplówkę za kroplówką, dostała krew bo hemoglobiny miała mniej jak połowa normy zdrowego człowieka. Mówi, że wszystko ją boli, że dotknąć się nie może. Przede wszystkim brzuch bo wątroba jest bardzo powiększona i trzustka też. Mama jest bardzo rozdrażniona, wszystko ją denerwuje i nie umie nad tym zapanować. Do tego mówi, że nie może połykać nawet wody o posiłkach nawet nie wspomnę...Mówiła o tym lekarzom już kilkakrotnie ale bez wykonania badania lekarz jest zdania że problem łykania jest sprawą psychiczną. Każe jej pić przez słomkę i koniecznie ma pić, żeby płukać nerki a ona twierdzi że coś w przełyku ją zatyka jak kiedy nałyka się powietrza i aż boli ją to wszystko jak już uda się jej zrobić jeden łyk...Straszne to musi być i nie wiem jak jej pomóc. Fakt tej niemożności strasznie ją załamuje i wpędza w depresyjny nastrój, jest zrezygnowana i boję się, żeby się nie poddała. Na dniach będzie miała robioną przetokę drugiej nerki, ale martwi mnie jej kondycja psychiczna. Z tego powodu szukam pomocy i informacji w sieci, by móc zrozumieć i pomóc. Skoro już to przeszliście, poradźcie mi proszę co robić, jak pomóc. Jestem bezsilna i nawet nie chcę myśleć jak Mama z tym wszystkim się czuje, nie mogąc pić, jeść, czując rozpacz i rezygnacje....Do tego cała obolała i osłabiona...
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
Hej mój tato miał sepsę a raczej wstrząs septyczny, przez 6 tygodni leżał w śpiączce na oiomie, w dniu wczorajszym przenieśli go na oddział chirurgii, strasznie się boje co to będzie dalej.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Mój tato jest już 2 tydzień nieprzytomny z sepsą na Oiom. Jak to się u Was skończyło, umieram że strachu..
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
Moj tata jest tydzien po rozpoznaniu sepsy. Lezy na urologii. Wyglada strasznie. Postarzal sie o 20 lat. Trzeba sie modlic aby bylo dobrze. Tez sie strasznie boje.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Na szczescie jest przytomny. Ale strasznie słaby jest. Nie ma siły. Jest blady i chudy. Trzeba wierzyć że wszystko się dobrze skończy. Pomodlw się za Twojego tatę.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Witam mam nadzieje , ze Tata doszedl do siebie.... moj wlasnie walczy :(
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Przeżyłem sepse miesiąc temu jestem słaby noga boli bo przyczyna sepse była roza paciorkowa. Pomaga mi komora nomobaryczna polecam.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja przeszlam sepse jako noworodek, mialam 3 miesiace. Leżałam w szpitalu z bardzo ostrym zapaleniem opon mózgowych, jednak po trzech miesiącach walki wyzdrowialam. Z niedowierzaniem wszyscy bliscy, lekarze i pielęgniarki znajace moją przypadłość obserowali jak prawidłowo się rozwijam. Jako dziecko w szkole podstawowej mialam tiki, które z czasem ustaly. Na wf bylam zazwyczaj gorsza od innych, a z charakteru bardzo wrazliwa. Nigdy jednak nie mialam taryfy ulogowej, ani w szkole, ani na zajęciach sportowych i studiach. Cale zycie mam osłabiona odporność i czesto choruje.
Obenie jedna z moich bliskich osób jest w stanie wstrzasu sepsycznego i jedyne co mi pozostaje to modlitwa i wiara, w to, ze tak jak ja - cudem wyjdzie z tego stanu.
Kochani, to, że zyjecie to cud. Zycze Wam duzo zdrowia i powrotu do normalności. Wierzcie w lepsze jutro, rozmawiajcie ze swoim ciałem. Traktuj ie sie z szacunkiem. Pamiętajcie, ze zalsugujecie na najlepsze. Ściskam mocno i modlę sie za was i moja bliska ukochana osobę.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
Witam. Je przechodziłem wstrząs septyczny rok temu w lutym. Mój stan był krytyczny, niewydolność krążenia, wielonarządową, nerki nie pracowały ponad miesiąc. 40 dni w śpiączce na OIOM pod respiratorem. Kolejne 2 miesiące na chirurgii. Nastąpiła martwica, amputowano mi część palców u rąk i nóg a także usunięto znaczne obszary skóry. Zaczęło się bardzo szybko od bólu i w ciągu kilku godzin trafiłem na OIOM. Ból był nie do opisania, morfina nie pomagała mimo bardzo dużych dawek. Po wyjściu ze szpitala byłem na silnych lekach przeciwbólowych jeszcze przez pół roku. Mam dopiero 42 lata i 2 małych dzieci i mimo, że jest ciężko, jestem niepełnosprawny a ból dokucza każdego dnia to cieszę się, że żyję i próbuje iść do przodu. Z tego co mówili mi lekarze po wszystkim to był cud bo w moim przypadku nie było żadnej nadziei, przebieg choroby był piorunujący. Więc nie załamujcie się i cieszcie tym co macie. Mogliście skończyć tak jak ja albo gorzej. Ja dostałem drugie życie.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dzień dobry może pan napisać coś więcej na priv mój tata ma sepsę i leży 40 dni w śpiączce życzę zdrowia
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Witam. Jak się czuje tata? Proszę podać email to napiszę coś więcej. Ja z każdym dniem czuję się lepiej, ale wszystko wymaga czasu. Regeneracja po takiej chorobie trwa bardzo długo. Pozdrawiam.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dobry wieczor Panie Marcinie. Przede wszystkim zycze zdrowia i wytrwalosci! Chcialam prosic o kontakt- moja mama jest na oiom, przeszla wsrmtrzas septyczny. Chcialam podpytac o rehabilitacje. Pozdrawiam i trzymam kciuki za Pana.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Jak się zakończyła historia Pani mamy? Jestem załamana. Mojej mamie właśnie wykryto sepsę. Przez covida nie mogę być przy niej. Rozmawiam z nią jak ma siłę odebrać ale ciężko się dogadać mówi bardzo nie zrozumiale. Ciągle proszę Boga żeby mi jej nie zabierał. Ona powtarza że umiera że Bóg ja zabiera. Kiedy można być pewnym że będzie dobrze?? To dopiero początek ale warjuje. Nie mam też znikąd wsparcia borykam się z tym sama. Najbardziej boli że nie mogę jej zobaczyć przytulic:-(:-(:-(
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja napisałam maila do dyrektora szpitala i pozwolił mi na wizytę. Mogłam porozmawiać i zobaczyć się z moim mężem. Niestety po raz ostatni.... Zawsze trzeba mieć nadzieję, w takich sytuacjach niewiele od nas zależy,trzeba się modlić i mieć wiarę,że będzie dobrze
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Witam. Jeśli chodzi o kontakt do mnie to podaje email marcin3134@o2.pl.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Mam pytanie, czy nerki działają normalnie? Wróciły do pracy?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Tak, nerki działają, choć są inne problemy zdrowotne. Ostatnio zdiagnozowano u mnie martwicę kości udowej. Czeka mnie w przyszłości endoproteza a to wszystko powikłania po sepsie.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Obecnie moja Mama walczy z sepsa. Zgłosiła się do szpitala z powodu spuchniętej nogi (cukrzyca, stan po amputacji palca, wszystko wskazywało na stopę cukrzycowa). 4 tygodnie leczenia, dreny I zamiast lepiej zaczęło być coraz gorzej, choć lekarze chcieli ją już wypisywać że szpitala, z otwartymi ropoejacymi ranami. Niestety nie było reakcji ze strony personelu ani na wzrost ciśnienia ani potem na jego sdrastyczny spadek, faktu że zemdlała pod gabinetem pielęgniarek nie zgłoszono lekarzowi. Ja zaczęłam szukać opcji przeniesienia mamy, ale niestety okazało się że wdała się sepsa (zdaniem lekarki z którą rozmawiałam wyłącznie telefonicznie) i skończy się to jej zdaniem niestety amputacja. Lekarze ze szpitala mamy mając pełne wyniki potrzebowali na tą samą diagnozę dodatkowych 3 h. Amputowano już nie stopę, a nogę ponad kolanem. A po operacji położono na tej samej sali na której leżała wcześniej. Zapewnia o nas że jest wydolna krążeniowo i oddechowo, że na oddziale ma wszystko co potrzeba - ja byłam w takim szoku, że dopiero po interwencji wujka padlko hasło oiomu. Wujek zaczął dzwonić po innych szpitalach, i z początku było wolne miejsce na oiomie w innym mieście ale niestety zostało szybko zajęte. Następnego dnia (48h od operacji a od objawów Świadczących o sepsie minelo około 96h) szpital który nie mógł mamy przyjąć zasugerował kontakt z Jeszcze inna placówka. Obawiam się że szpital w którym mamę leczono nie szukalby miejsca gdyby nie podsunięcie go pod sam nos. Mamę przewieziono na OIOM, gdzie lekarz stwierdził że niestety wieku danych w wypisie nie ma (i nie dziwi mnie to zważywszy na beznadziejna opiekę) ale bardzo życzliwie i spokojnie wyjaśnił nam wszystko co się będzie działo. Mama leży tam 48 h, nerki podjęły pracę, poprawia się cisnienie, jest w śpiączce - ale wierzę bardzo że jest pod dobrą opieką (i słowo "opieka" to jest słowo klucz w tym wszystkim). Czytam historie które tu opisujecie i wiem dzięki temu że jej stan będzie poprawiał się powoli, ale wierzę że będzie się poprawiał.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Mam nadzieję, że jest Pan już zdrowy jak ryba.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Przeszłam przez sepsę 2 lata temu a dokładnie 6 grudnia ... w Mikołaja . Zaczęło się od zabiegu na kamice nerkowa po zabiegu wybudziłam się z narkozy i zaczęło się w nocy byłam bardzo słaba rano przyszedł obchód i stwierdzili ze to normalne po takim zabiegu wypuścili mnie po 2 dniach nie robiąc żadnych badań a wiedzieli że bardzo zle się czuje ( ciagle tłumaczyli ze to stan po zabiegu ) wróciłam do domu 5 grudnia , a 6 grudnia rano przyjechało pogotowie. Noc z 5 na 6 grudnia w domu była tragiczna - silny ból brzucha , wymioty , biegunka , gdy szlam po schodach bardzo się męczyłam , drgawki i nad ranem straszny ból kończyn ( robiły się sine ) miałam problemy już z mowa. Po przyjeździe pogotowia podano od razu glukozę i zawieziono na SOR o 9 rano do 14 żaden doktor nie wiedział co mi jest... o godzinie 14.10 przyszedł doktor ( który do dnia dzisiejszego mnie prowadzi i jestem mu bardzo wdzięczna za wszystko ) i powiedział ze w trybie natychmiastowym na OIOM. Do dziś pamietam łzy mojej mamy gdy się dowiedziała ze to sepsa. Ja niestety nie zdawałam sobie z tego sprawy co to sepsa. Gdy mnie wywieziono na OIOM zrobiono ukłucie centralne i podano antybiotyki. Gdy mama się zapytała czy może w nocy dzwonić się dowiedzieć o mój stan usłyszałam od lekarza wydaje mi się ze to my będziemy do Pani dzwonić ponieważ stan jest ciężki i przestają pracować nerki wtedy wiedziałam ze coś jest na prawde nie tak. Gdy zaczynano mi podawać antybiotyki (bo taka była konieczność chociaż lekarze nie widzieli żadnych szans) zaczęłam zwracać antybiotyk po prostu mój organizm go nie przyjmował. Po paru godzinach podano inny antybiotyk i stan się polepszył ale dalej były to godziny decydujące. Po 5 dniach przewieziono mnie do szpitala w którym się zarazili sepsa. Zanim mnie przewieźli przyszedł do mnie mój lekarz Urolog który stwierdził u mnie sepsę ( złoty człowiek :) nie musiał nawet na moje wyniki spojrzeć żeby wiedzieć ze mam sepsę ) gdyby nie on ... a wiec przyszedł do mnie z innym lekarzem i mi powiedzieli ze gdy wyjde mam być dobra kobieta :) bo to nie ich zasługa ze z tego wyszłam tylko tego na górze ( na oiomie miałam ostatnie namaszczenie dlatego wierze bardzoooo ze ktoś tam nademna czuwał )
Przewieziono mnie wiec do tego szpitala który na szczęście już nie funkcjonuje i nikt się nie przyznał do winy ... tam mnie zbadano i okazało się ze mam żółtaczkę i posypała się wątroba przez antybiotyki po 5 dniach znowu mnie przywieźli do szpitala gdzie leżałam na oddziale wewnętrznym tam podawano leki na wątrobę oraz żelazo w kroplowkach a po oddziale wewnętrznym przewieźli mnie na oddział urologiczny ( pisze w skrócie bo jest mega dużo opowiadania co mi robili jakie badania itd ) na oddziale urologii wyjęli sondę z nerki i okazało się ze zrobił się ropień na biodrze gdzie była ta nieszczęśliwa nerka zakażona a wiec przewieźli mnie na oddział chirurgii ... tam zrobili dwa razy operacje i leżałam tam 7 dni ponieważ bali się wypuścić do domu po takiej operacji żeby znowu nie doszło do zakażenia. Ogólnie w szpitalu leżałam 1,5 miesiąca dodam ze w tym czasie miałam 22 lata ... to były najgorsze święta dla mnie i dla rodziny potem się ciągły badania , opatrunki na biodro ponieważ była to rana otwarta. Do dzisiaj mam problemy z nerka ma ona w dniu dzisiejszym 28% lekarz który mnie prowadzi mówi ze z jedna nerka idzie żyć , ale może się domyśleć jak to jest gdy kobieta w wieku 24 lat takie coś słyszy a przed nią całe życie... w dniu dzisiejszym czuje się bardzo dobrze ( nerka niekiedy dokucza gorączka itd ) ale w porównaniu do tego co się stało to pikuś tak dzisiaj mówię ...
Myśle ze miałam bardzoooo dużo szczęścia i ze ten tam na górze się spisał staruszek :)
Życzę Wam dużo zdrówka kochani bo to najważniejsze i wierzcie że będzie dobrze
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0
Rozumiem Pana obawy o swoje dalsze zycie i zdrowie. I bardzo słusznie gdyż pacjenci po sepsie są pozostawieni sami sobie. Moja córka ma 5 lat przeżyła już 3 sepsy i tylko dzięki mnie w porę rozpoznane. Jest pod opieką 14 poradni przewlekle chorująca. Powikłaniem jest padaczka. Szczerze mówiąc nie wierzę już w służbę zdrowia. Zaden lekarz nie chce nam realnie pomóc pochylić się nad problemem skąd się biorą zakażenia odsyłają od lekarza do lekarza i tak już 4 lata. Pytanie moje ile jeszcze to dziecko wytrzyma czy mamy czekać aż po prostu umrze... Nie wiem ale walczymy do końca i modlimy się bo co nam pozostalo
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
Polecam udać się do poradni immunologicznej. Jeśli trafi Pani na dobrego lekarza to będzie kierował na badania i po kolei wykluczał przyczyny sepsy. Ja przechodziłem ta chorobę 2 razy. Na szczęście drugi raz nie był tak agresywny. Niestety w moim przypadku mimo wielu badań nie znaleziono przyczyny. Pozdrawiam i życzę zdrowia i wytrwałości.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
Witam Panie Marcinie, ja rowniez przeszlam sepse we wrzesniu w angli I oczywiscie przyczyna nie znana, tutaj bardzo ciezko dostac sie do specjalisty nawet po sepsie, jestem 6 miesiecy po, mam uszkodzone serce, jestem nadal kompletnie bez sil, szybko trace oddech I sie mecze, zanika mi glos wejscie po schodach to maraton po czym padam bez sil. Jestem ciekawa, czy ktos mial podobne objawy? Serce boli nadal caly czas raz bardziej lub mniej, mialam jedynie USG serca, serce nie do konca przebadane.
Wierze, ze bedzie dobrze tylko trzeba czasu, pozdrawiam I dziekuje za wskazowke dot. Przychodni immunologicznej.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Idźcie do Immunologa i poczytajcie o pierwotnych niedoborach odporności
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
U mojego dziecka po wycięciu wszystkich migdałów zaczęła się ,, jazda,,. Nie usuwać migdałków podniebiennych , ew tylko trzeci gdy duży przerost. Spada odporność
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Inne tematy z forum Społeczność

laska dla babci (5 odpowiedzi)

laska dla babci witam, przyjme laske dla mojej babci - ma chore nogi i nie moze chodzic na...

do góry