Łoś był szefem swojego zespołu i to on był osobą decyzyjną, załatwiającą sprawy muzyczne, organizacyjne, logistyczne. To on był liderem i wyznaczał brzmienie. To Łosiowi BART w osobie dyr....
rozwiń
Łoś był szefem swojego zespołu i to on był osobą decyzyjną, załatwiającą sprawy muzyczne, organizacyjne, logistyczne. To on był liderem i wyznaczał brzmienie. To Łosiowi BART w osobie dyr. Cybulskiego zaproponował współpracę a warunkiem było aby Łoś zmienił nazwę więc szef grupy tego dokonał. Takie zakrzywianie przestrzeni jak w tej ich nowej książce (która opowiada zupełnie inaczej fakty niż te w książce o ONA) przez byłych muzyków Kombi nawet nie przyśniłaby się Einsteinowi. Tu nie ma mowy o jakimkolwiek egocentryzmie. W każdej firmie czy organizacji są struktury dzięki którym one funkcjonują. To nie jest grupka dzieciaków bawiących się pod trzepakiem w czterech pancernych tylko podmiot z który daje spełnienie artystyczne oraz chleb i perspektywę rozwoju. Są decyzje, obowiązki i odpowiedzialność za siebie, muzyków swoją i ich rodziny. To wszystko w pewnych realiach, wtedy lat 70, 80 przełomu 80 i 90. Obecne czasy są takie że każdy może powiedzieć wszystko i nie brać za to odpowiedzialności. Ale są ludzie którzy pamiętają, są źródła pisane i dokumenty. Przede wszystkim jest uczciwość wobec fanów. Taką postawę prezentuje Łosowski. On też wydał książkę którą współredagowali wszyscy żyjący współpracownicy Kombi, managerowie, akustycy, ludzie blisko związani z zespołem. Oni potwierdzają słowa Łosowskiego. I nagle dwóch facetów ktorzy w latach 90 opowiadali że muzyka Kombi jest bee dodaje literę i... i szkoda gadać.
zobacz wątek