Odpowiadasz na:

eee :/

Do mnie spektakl nie trafił...
Scena rozmowy 'księżniczki' z tym, jak mu tam aktorem nieudacznikiem, wprawdzie stwarzała klimat, ale była okropnie przeciągnięta. Do przerwy byłam bliska... rozwiń

Do mnie spektakl nie trafił...
Scena rozmowy 'księżniczki' z tym, jak mu tam aktorem nieudacznikiem, wprawdzie stwarzała klimat, ale była okropnie przeciągnięta. Do przerwy byłam bliska zaśnięcia, a kilka razy miałam ochotę nie patrzeć np. wybuchy złości z niczego ("Ja też do czegoś dojdę!" frustracja bohatera była fatalnie ograna). Oszczędźcie mi tego! Drugi akt poszedł lepiej i zakończenie mi się podobało. Starałam się napisać coś więcej dobrego ale nic wymyślić nie mogę. Spektakl ewidentnie napisany dla widowni amerykańskiej. Niestety żyjemy w Europie, a to jednak inny kontynent. Golizna w teatrze Wybrzeże jest jak chleb powszedni. Pytanie - czy to naprawdę jest takie potrzebne? Czy to ma coś przekazać widzowi, czy jest tylko po to żeby być? Ja naprawdę nie muszę widzieć aktora nago, żeby stwierdzić, iż spektakl był dobry.

zobacz wątek
16 lat temu
~kreci nosem

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry