Typowy twór działający zgodnie z PRL-owskimi standardami, czyli nie oni są dla klienta tylko klient dla nich. Mowa przede wszystkim o serwisie, który spośród konkurencji załatwiającej diagnostykę w 24-48h wyróżnia się powalająco atrakcyjną opcją przeprowadzenia ekspertyzy w ciągu 28 DNI ROBOCZYCH. I bynajmniej nie jest to żart, bo komputer oddany do serwisu w czwartek tygodnia pierwszego nie doczekał się łaskawego rzucenia okiem do wtorku tygodnia trzeciego. Co więcej kiedy już "specjaliści" z Grala zajmą się sprzętem wyskakują z wyjątkowo profesjonalnymi diagnozami typu (cytat): "nie wiem, może ma pan zły prąd" albo poradami dotyczącymi odsunięcia subwoofera od jednostki centralnej. Przedłuża to czas naprawy o kolejne kilka tygodni, bo panowie muszą doczytać na necie co to w sumie jest to płaskie coś w obudowie i ostatecznie okazuje się, że jednak uszkodzony był dysk twardy, a prąd jest dobry. Nie wiem co mnie podkusiło żeby po tego typu doświadczeniach powierzyć im sprzęt jeszcze raz. W każdym razie niezdiagnozowany poleżał on w Gralu kilka dni, po czym trafił do konkurencji, która zadeklarowała usunięcie usterki w 36h. W skrócie: Gral = usługi na poziomie Etiopii.