Nie jeżdźiłem motokrosem, ani na spirytusochodzie, czyli żużlu. Ale żaden z moich rowerów, a miałem ich kilkanaście+, w tym skrajnie badziewne, np. w tym złom wyłowiony z Renu i naprawiany...
rozwiń
Nie jeżdźiłem motokrosem, ani na spirytusochodzie, czyli żużlu. Ale żaden z moich rowerów, a miałem ich kilkanaście+, w tym skrajnie badziewne, np. w tym złom wyłowiony z Renu i naprawiany sztućcami, złom wywleczony z kanału w Amsterdamie, w tym złom kupiony za USD10 (miał być za usd4 tylko nazajutrz) na Białorusi, ani żaden z moich motocykli, miałem dwa (ale niewyczynowe, do asfaltu) nie miał zsuwających się w czasie jazdy gripów.
Podejrzewam, że dziennikarz sportowy walczył o wierszówkę, a że ostatnio na jakimkolwiek jednośladzie jeździł we wczesnym dzieciństwie, to zrobił "wykon" w oparciu o plotki współkierowców. Nomen omen kaczka dziennikarska, czasy są takie, że kompromitowanie się nie uchodzi za obciach, zaś brak chciwości i nowackiego zegarka - owszem.
zobacz wątek