Miałam bóle kłujące w od brzucha do krocza. Bo badaniu tradycyjnym na fotelu, tytułująca się mianem dr pani stwierdziła zapalaenie trzonu macicy. Żadnego USG nie zrobiła, nawet na moją wyraźną sugestię czy możeby tak skorzystać z techniki - uznała, że nie ma potrzeby. Wydawała się pewna swojej diagnozy. Wysłała mnie na badania tarczycy itp. Dostałam hormony. Wyjechałam za zgodą "pani dr" za granicę. Na szczęście tam nic złego się nie stało, ale zaraz po powrocie trafiłam do szpitala z ostrym bólem brzucha. Okazało się, że pękł jajowód - rozsadziła go ciążą pozamaciczna, która roniła się do brzucha. Mam szczęście, że żyję. W szpitalu trafiłam na prawdziwych fachowców.
Oczywiśćie głupia byłam, że nie potwierdziłam diagnozy u innego specjalisty, ale dałam się zwieść połączeniu ginekolog - endokrynolog. Myślałam, że to MEGA fachowiec. Ostro się pomyliłam. Dlatego teraz weryfikuję i pytaaaaam o wszystko specjalistę, z którym mam do czynienia. A jak mu się nie chce ze mną rozmawiać lub mnie zbywa to ja go też zbywam. Jak mu się nie chce mi też nie chceee się mu płacić, bo i za co?
Tak jak poprzedniczki czekałam w poczekalni ok. 30 - 45 min. na wizytę. Dałam się nabrać na opinię, że do dobrego fachowca się czeka. Kolejki powoduje pewnie fakt, że punkt przyjęć tej "fachowiec" jest w przelotowym i ludnym miejscu - łatwo tu dojechać i jest pod ręką, nie trzeba daleko jechać.
Dziewczyny U W A Ż A J C I E !!!