Moje dziecko zostało potraktowane w sposób bardzo nieprzyjemny przez panią w kamizelce, która wyrwała z rączek picie mojemu dziecku i nie pozwoliła się mu napić, bo skoczek nie był zakupiony na placu. Nie wiedzieliśmy, że nie można wnosić swojego picia na plac, nikt nas nie poinformował. Takie sprawy wyjaśnia się z dorosłymi, synowi było bardzo przykro z tego powodu i nie mógł zrozumieć zachowania tej pani, zresztą ja też.Swoją drogą właściciel powinien zapewnić dyspozytory z wodą, aby każdy mógł z nich skorzystać. Przynajmniej wody nie powinno się dzieciom żałować...