Zazwyczaj zostawiam napiwki, ale nie tym razem. Dwie kelnerki obsługujące klientów robiły to z taką wyraźną łaską i krzywą miną, że czułem się wręcz jak intruz. Zrozumiałbym gdyby było tłoczno ale bar był niemal pusty. Nie oczekuje entuzjazmu (w końcu to Polska), ale brak uśmiechu i minorowa mina w kontaktach z klientem to już coś czego się nie spotyka Polsce 25 lat po upadku komunizmu.
Natomiast laury należą się kucharzowi. Ryby, którymi zostaliśmy uraczeni były naprawdę wyśmienite.