Widok
A pani Krysia zwana "chytrą szpilką" z kiosku przed meliną sprzedaje dziurawe gumki:D
Jakiś czas później potem:
- "kochanie, dlaczego mój nowo narodzony syn jest czarny"?
- "zamknij się i płać alimenty:P
O ile nic się nie zmieniło w prawie przez ostatnie kilka lat, ojcostwo jest z góry ustalone, gdy dziecko urodziło się w związku małżeńskim. Jest wprawdzie pół roku na zaprzeczenie ojcostwa, ale to jest bardzo trudne, a gdy się człeczyna nie wyrobi, to później nawet badania DNA nic nie poradzą. Dopiero dziecko, ukończywszy 18 lat może wystąpić do sądu o takową zmianę;) A przez ten czas nie ma bata i płacić trzeba;)
Jakiś czas później potem:
- "kochanie, dlaczego mój nowo narodzony syn jest czarny"?
- "zamknij się i płać alimenty:P
O ile nic się nie zmieniło w prawie przez ostatnie kilka lat, ojcostwo jest z góry ustalone, gdy dziecko urodziło się w związku małżeńskim. Jest wprawdzie pół roku na zaprzeczenie ojcostwa, ale to jest bardzo trudne, a gdy się człeczyna nie wyrobi, to później nawet badania DNA nic nie poradzą. Dopiero dziecko, ukończywszy 18 lat może wystąpić do sądu o takową zmianę;) A przez ten czas nie ma bata i płacić trzeba;)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Kilka lat temu było tak, że po pół roku od przyjęcia informacji o ojcostwie przez męża nawet DNA nic nie zmieniało - taki był bubel prawny sprzed czasów istnienia badań DNA. Dodatkowo niezbyt precyzyjnie określano o co chodzi z tym "przyjęciem informacji", więc zazwyczaj uznawało się że od urodzenia, co w przypadku np osób pracujących za granicą, powodowało że mężuś wracał do domu, dowiadywał się że żonka zabijała swoją samotność a on minimum do 18 roku życia będzie płacił alimenty. I nie ma na to bata - nawet jak dziecko będzie czarne:P
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Nie wiem, chyba z jednej strony zacząłbym się zastanawiać nad przyszłością związku, z drugiej nad przeszłością - mojego wyboru.
Spotykałem się z dziewczynami które proponowały mi trójkąty (w układzie, dwie kobiety i ja), i z takimi które chyba można by nazwać nadpobudliwymi seksualnie, ale zawsze wynikało to z chęci sprawienia przyjemności mnie, a nie braku własnego zaspokojenia i poszukiwania czegoś ekstra dla siebie.
Gdyby do czegoś takiego doszło chyba nie byłoby sensu być ze sobą. W końcu by kogoś kochać, wcale nie trzeba z nim być;)
Spotykałem się z dziewczynami które proponowały mi trójkąty (w układzie, dwie kobiety i ja), i z takimi które chyba można by nazwać nadpobudliwymi seksualnie, ale zawsze wynikało to z chęci sprawienia przyjemności mnie, a nie braku własnego zaspokojenia i poszukiwania czegoś ekstra dla siebie.
Gdyby do czegoś takiego doszło chyba nie byłoby sensu być ze sobą. W końcu by kogoś kochać, wcale nie trzeba z nim być;)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
No nie wiem, nie czuje się wyuzdany, powiedziałbym że w tych sprawach jestem chyba przeciętny.
I nie jestem zwolennikiem trójkątów - jakoś nigdy nie było to wśród moich fantazji (a większość tych które miałem już spełniłem).
Nie popieram tych trójkątów 2 facetów + 1 kobieta, a sensu odwrotnego układu nawet nie pojmuje. Na co mi dwie kobiety, jak mogę to robić tylko z jedną na raz?
Świadomość tego że mając szansę zaspokoić jedną, wybieram niepełne zaspokojenie dwóch wykracza poza granicę mojej logiki:(
Kochając kogoś trzeba umieć ofiarować mu wolność. Oczywiście na początku takie coś nie sprawiałoby mi przyjemności, bo jestem bardziej zazdrosny niż się czuje:P Ale gdyby tak zerwać znajomość na dwa lata, lub dłużej, to później zapewne mógłbym ją kochać, być w jej okolicy i akceptować że jest z innym/i
Co wcale nie oznacza że musiałoby mi się to podobać.
Nie na tym jednak polega życie, by wszystko nam się podobało;)
I nie jestem zwolennikiem trójkątów - jakoś nigdy nie było to wśród moich fantazji (a większość tych które miałem już spełniłem).
Nie popieram tych trójkątów 2 facetów + 1 kobieta, a sensu odwrotnego układu nawet nie pojmuje. Na co mi dwie kobiety, jak mogę to robić tylko z jedną na raz?
Świadomość tego że mając szansę zaspokoić jedną, wybieram niepełne zaspokojenie dwóch wykracza poza granicę mojej logiki:(
Kochając kogoś trzeba umieć ofiarować mu wolność. Oczywiście na początku takie coś nie sprawiałoby mi przyjemności, bo jestem bardziej zazdrosny niż się czuje:P Ale gdyby tak zerwać znajomość na dwa lata, lub dłużej, to później zapewne mógłbym ją kochać, być w jej okolicy i akceptować że jest z innym/i
Co wcale nie oznacza że musiałoby mi się to podobać.
Nie na tym jednak polega życie, by wszystko nam się podobało;)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Jak się kogoś kocha, to chce się jego szczęścia.
1-2 lata przerwy w zupełności by mi wystarczyły by się pogodzić z tym że z kimś innym ona jest bardziej szczęśliwa, a przecież o to chodzi. Trzeba być realistą;)
Tak od razu po związku, gdybym usłyszał "zostańmy przyjaciółmi" poczułbym się urażony. Ale z czasem, gdy emocje opadną, można to zaakceptować, a nawet czuć radość, że osoba którą kochamy jest szczęśliwa - nawet jeśli nie jest z nami.
W końcu lepiej by była szczęśliwa z kimś innym, niż nieszczęśliwa z nami;)
Nie mów że nigdy nie cieszyło Cię, że Twojemu ex się powodzi i jest szczęśliwy?;)
1-2 lata przerwy w zupełności by mi wystarczyły by się pogodzić z tym że z kimś innym ona jest bardziej szczęśliwa, a przecież o to chodzi. Trzeba być realistą;)
Tak od razu po związku, gdybym usłyszał "zostańmy przyjaciółmi" poczułbym się urażony. Ale z czasem, gdy emocje opadną, można to zaakceptować, a nawet czuć radość, że osoba którą kochamy jest szczęśliwa - nawet jeśli nie jest z nami.
W końcu lepiej by była szczęśliwa z kimś innym, niż nieszczęśliwa z nami;)
Nie mów że nigdy nie cieszyło Cię, że Twojemu ex się powodzi i jest szczęśliwy?;)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Hehe, czyli Ty, wątpiąca, bawisz się w ten mały masochizm, a ja, ten wierzący, dobre relacje mam tylko z przyjaciółką z którą sypiałem (która oficjalnie nigdy nie była moją dziewczyną):D
Nie bym z innymi miał złe, po prostu jest ich tak niewiele, że ciężko je nazwać relacjami;)
Tak niestety jest lepiej, bezpieczniej dla każdej ze stron.
Nie bym z innymi miał złe, po prostu jest ich tak niewiele, że ciężko je nazwać relacjami;)
Tak niestety jest lepiej, bezpieczniej dla każdej ze stron.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
nie, nie bawię się - na dzień dzisiejszy moje serce nie bije do żadnego przedstawicliela płci przeciwnej.
Właśnie o tym mówiłam o tym, że ciężko być zaangażonanym w stosunku do "byłych", że łatwiej żyje się gdy potrafimy rozstać się z tym co było i przejść do kolejnego etapu, czasami to trwa dłużej czasami krócej, ale dla każdego człowieka jest prościej zamknąć drzwi niż mieć je lekko uchylone - to jest masochilzm a to z kolei jest zwyczajnie niezdrowe
Właśnie o tym mówiłam o tym, że ciężko być zaangażonanym w stosunku do "byłych", że łatwiej żyje się gdy potrafimy rozstać się z tym co było i przejść do kolejnego etapu, czasami to trwa dłużej czasami krócej, ale dla każdego człowieka jest prościej zamknąć drzwi niż mieć je lekko uchylone - to jest masochilzm a to z kolei jest zwyczajnie niezdrowe