Pierwsze co się rzuca w węch ( owszem, nie o to chodzi w butiku odzieżowym ) to zapach starego, zjełczałego tłuszczu z sąsiedniej "knajpki", drugie to "Pani" zza kontuaru, celowo użyłam tego określenia, nie racząca podnieść swej osobliwej postaci po swym głośnym " dziń typry". Ktoś się starał ale wyszło jak zwykle. Pokaz na facebooku i pozamiatane. Notabene najlepsze na zdjęciach są dodatki, a nie "kreacje". Miernie to tak na wyrost.