Widok
Szkoły z historią: I LO w Sopocie
Opinie do artykułu: Szkoły z historią: I LO w Sopocie.
W czasie II wojny światowej działał tu niemiecki szpital, w PRL-u podczas nocnej akcji próbowano ukraść klasówki, a dziś na szkolnych ścianach wiszą karykatury nauczycieli. W czwartym odcinku cyklu Szkoły z historią prezentujemy I Liceum Ogólnokształcące w Sopocie .Karny apel. Szkolna aula wypełniona uczniami. Przemawia dyrektor szkoły, słucha uczeń Jerzy. Główny zarzut: wagarowanie. - To nie były wagary, ot takie sobie, tylko namawiało się jakieś dziewczyny i kolegów, kupowało parę jaboli i ...
W czasie II wojny światowej działał tu niemiecki szpital, w PRL-u podczas nocnej akcji próbowano ukraść klasówki, a dziś na szkolnych ścianach wiszą karykatury nauczycieli. W czwartym odcinku cyklu Szkoły z historią prezentujemy I Liceum Ogólnokształcące w Sopocie .Karny apel. Szkolna aula wypełniona uczniami. Przemawia dyrektor szkoły, słucha uczeń Jerzy. Główny zarzut: wagarowanie. - To nie były wagary, ot takie sobie, tylko namawiało się jakieś dziewczyny i kolegów, kupowało parę jaboli i ...
nie chodzi o same garnitury
teraz paradoksalnie społeczeństwo jest bardziej egalitarne. wtedy od razu było widać na pierwszy rzut oka kto student, kto uczeń, kto profesor, kto robotnik itp.
teraz jest tak, że myślisz, że to żul albo patologia społeczna a to student przyszłość narodu. spotykasz inteligentnego erudytę, myślisz, że profesor a się okazuje bezdomny ;)
teraz jest tak, że myślisz, że to żul albo patologia społeczna a to student przyszłość narodu. spotykasz inteligentnego erudytę, myślisz, że profesor a się okazuje bezdomny ;)
A i tak po zakończeniu edukacji 30% absolwentów wyląduje na bezrobociu, zarabiać jakieś tam pieniądze będzie może z 15-20%, a reszta za granicę na zmywak, do marketów i call center, no i oczywiście na bezpłatne staże z obietnicą zatrudnienia dla najlepszych. No chyba, że mama jakąś pracę w urzędzie załatwi:-)
kiedyś
kiedyś to kiedyś .szkołę reprezentowała inna kadra .Do tej szkoły przeniosłam córkę , ponieważ postanowiliśmy zamieszkać w Sopocie. Małomiasteczkowość i pedagodzy to porażka mojej decyzji.na szczęście mam jeszcze jedno dziecko i nie wybiorę tej szkoły.Potwierdzam fakt ,ze gdy dzieci z gimnazjum nie dostają się do innych liceów kończą w ILO,Sopot do większa Łeba i jest przereklamowany!!!
Hahaha ,chyba nie wie Pani o czym Pani mówi . Moją najlepszą decyzją było przeniesienie się do Jedynki z VII LO w Gdańsku na Chałubińskiego . Tam dopiero była patologia , przykro mi wspominać , w Jedynce znalazłem znajomych na całe życie , wciaż trzymam też kontakt ze swoimi byłymi nauczycielkami matematyki ,które skończyły tą szkołę - jedna uczyła mnie w gimnazium ,druga w jedynce , ponoć nawet być może mijały się na korytarzu w latach 70-tych ...
sucha
Z perspektywy czasu jak myślę o "suchej" to wywołuje u mnie śmiech.Pamiętam jak ktoś tylko za nią wszedł do klasy a nie przed nią od razu był pytany do skutku aż dostał 1. Raz dziewczyna z mojej klasy spóźniła się i tak ona ją pytała aż koleżanka zwykle ostoja spokoju pojechała po niej równo.Wtedy sucha zamilkła,przestała ją pytać i nawet 1 nie postawiła. Do dziś przypominam sobie minę całej klasy jak Ola wyprowadzona z równowagi powiedziała jej do słuchu...
Generalnie opinia była taka, że I LO było bardziej elitarne
Mało kto dziś pamięta, że w II LO powstała w 1966 roku (lub 1967?) klasa z wykładowym językiem angielskim, by po kliku miesiącach przenieść się do Gdyni (III LO).
Tamten poziom nauczania był czymś wyjątkowym, nie do pomyślenia było żeby jakaś jełopa nie radziła sobie z jakimkolwiek przedmiotem. W razie problemów wzywało się rodziców i składało im propozycję nie do odrzucenia: proszę zabrać papiery i przenieść dziecko do zawodówki. Studiowanie wtedy było przywilejem, który z czasem stał się dostępny dla każdego, ze szkodą dla jakości.
Tamten poziom nauczania był czymś wyjątkowym, nie do pomyślenia było żeby jakaś jełopa nie radziła sobie z jakimkolwiek przedmiotem. W razie problemów wzywało się rodziców i składało im propozycję nie do odrzucenia: proszę zabrać papiery i przenieść dziecko do zawodówki. Studiowanie wtedy było przywilejem, który z czasem stał się dostępny dla każdego, ze szkodą dla jakości.
Z nauczycieli którzy uczyli tam 10-15 lat temu prawdziwym pedagogiem można nazwać tylko ŚP prof. Łukasiaka (j., polski), ŚP Kuchcińskiego (wf), Szymańskiego (wf), oraz prof. Starostkę (polski).
Generalnie nikt więcej się tam nie przykładał do swojej pracy i z pewnością dla wielu zawód nauczyciela nie był pasją. Dla przykładu przez 4 lata moja klasa miała okazję być tylko a dwóch wyjazdach i nie istniały w zasadzie żadne zajęcia pozalekcyjne poza kółkiem informatycznym i sksami.
Ciekawy jestem z perspektywy czasu:
1. Kto opiekuje się obecnie salą informatyczną i kto prowadzi zajęcia z informatyki, bo z tego co mi wiadomo pyszałkowaty rSK już dawno zmienił branżę a swego czasu ambicje były spore?
2. Czy wredna i zdemoralizowana anglistka B. jest nadal nauczycielem w tej lub innej szkole? Jeśli tak to proszę o namiar, bo po latach mając już inne możliwości chętnie bym z nią "potańczył" przed odpowiednimi instytucjami.
3. Czy fizyczka D. przeszła na emeryturę czy też może nadal stresuje młodzież i prawi dyrdymały kto się do czego nadaje w przerwie zadawania do domu i wysyłania na korepetycje - notabene do swojej koleżanki A. i vice versa?
4. Jakie są losy historyka Bradtke, Janusowej, Lewińskiej, Brzyckiej, dyrektora M. (zapomniałem nazwiska) oraz reszty kadry z tamtego okresu?
Generalnie nikt więcej się tam nie przykładał do swojej pracy i z pewnością dla wielu zawód nauczyciela nie był pasją. Dla przykładu przez 4 lata moja klasa miała okazję być tylko a dwóch wyjazdach i nie istniały w zasadzie żadne zajęcia pozalekcyjne poza kółkiem informatycznym i sksami.
Ciekawy jestem z perspektywy czasu:
1. Kto opiekuje się obecnie salą informatyczną i kto prowadzi zajęcia z informatyki, bo z tego co mi wiadomo pyszałkowaty rSK już dawno zmienił branżę a swego czasu ambicje były spore?
2. Czy wredna i zdemoralizowana anglistka B. jest nadal nauczycielem w tej lub innej szkole? Jeśli tak to proszę o namiar, bo po latach mając już inne możliwości chętnie bym z nią "potańczył" przed odpowiednimi instytucjami.
3. Czy fizyczka D. przeszła na emeryturę czy też może nadal stresuje młodzież i prawi dyrdymały kto się do czego nadaje w przerwie zadawania do domu i wysyłania na korepetycje - notabene do swojej koleżanki A. i vice versa?
4. Jakie są losy historyka Bradtke, Janusowej, Lewińskiej, Brzyckiej, dyrektora M. (zapomniałem nazwiska) oraz reszty kadry z tamtego okresu?
Człowieku ta kobieta nie nadawała się kompletnie na pedagoga. Była zmanierowana do granic możliwości i kompletnie bez klasy. Miewała regularne zmiany wahania nastroju odreagowując na części uczniów.
Nie wiem też o jakiej pomocy piszesz ale zajęcia angielskiego z tą Panią do przyjemnych nie należały, chyba że należało się do grona "pupilków" których obierała sobie za pomocą pewnego klucza. W kwestii dydaktyki i poziomu nauczania też nie wyglądało to dobrze.
Chodziły o niej także niezłe opowieści i ploty. Mi obiło mi się o uszy że ją pogonili z jedynki w ramach jakieś skargi ze strony uczniów lub ich rodziców ale nie wiem na ile to prawda.
Nie wiem też o jakiej pomocy piszesz ale zajęcia angielskiego z tą Panią do przyjemnych nie należały, chyba że należało się do grona "pupilków" których obierała sobie za pomocą pewnego klucza. W kwestii dydaktyki i poziomu nauczania też nie wyglądało to dobrze.
Chodziły o niej także niezłe opowieści i ploty. Mi obiło mi się o uszy że ją pogonili z jedynki w ramach jakieś skargi ze strony uczniów lub ich rodziców ale nie wiem na ile to prawda.
Cmentarz Katolicki Sopot
bardzo blisko kaplicy,Sektor E3, rząd1 grób 13
https://sopotparafialny.grobonet.com/grobonet/start.php?id=detale&idg=8292&inni=0&cinki=1
https://sopotparafialny.grobonet.com/grobonet/start.php?id=detale&idg=8292&inni=0&cinki=1
nie zieborak nie bya kobieta z klasa..
byla zlosliwa i udupiala na maturze... ludzie zdawali przez nia za rok... zdali pisemny a na ustnym uwlala... za ro poprawka i nie chcieli ze strachyu przychodzic... inni nauczycieli prosili, przyjdz i stan przed nami tylko przyjdz i tak bylo. i**otka niszczyla ludzi
Matematyka: Brzycka to porażka, uczyła mnie p. Maj i jest genialna
Fizyka: Adamowicz, chyba nie znam lepszej nauczycielki od fizyki
Historia: -
Polski: Miałem z Szewczyk i bardzo żałuje, ta baba jest bardzo irytująca, widać że lubi się znęcać nad młodzieżą.
Geografia: Mimo swojej surowości to Korzistka jest bardzo dobrą nauczycielką geografii, zna się na "fachu".
Fizyka: Adamowicz, chyba nie znam lepszej nauczycielki od fizyki
Historia: -
Polski: Miałem z Szewczyk i bardzo żałuje, ta baba jest bardzo irytująca, widać że lubi się znęcać nad młodzieżą.
Geografia: Mimo swojej surowości to Korzistka jest bardzo dobrą nauczycielką geografii, zna się na "fachu".
Nie kojarzę ani Pani Maj ani Szewczyk. Z Adamowicz Ci co mieli fakultet narzekali. Ja od strony prywatnej mogę powiedzieć że Adamowicz potrafiła uczyć ale nie wiem jak na zajęciach w szkole.
Brzycka to sympatyczna i swego czasu dosyć atrakcyjna kobieta ale niestety widać było że jej praca z młodzieżą uwierała. Szczególnie odczuwała to klasa E którą przejęła po ŚP Łukasiaku.
Geografia z rekordzistka to było totalne nieporozumienie. Uczenie się mapek i dopływów Amazonki albo Nilu i lokalizowanie innych bzdur. Geografia nie powinna być jedynie kuciem na pamięć bo taka wiedza bardzo szybko wylatuje. Praktycznie w ogólnie korzystało się z książek. Zero wykładu o kraju, Europie czy reszcie świata. Nie wiem jak wyglądał program pod koniec lat 90 ale taka nauka ma nie wiele wspólnego z pragmatyzmem i poszerzaniem horyzontów.
Podobnie było z biologią u Lewickiej nomen omen sympatycznej kobitki. Zero wykładu i zajęć poświęconych zdrowiu, higienie, diecie czy leczeniu. Generalnie mało także wiedzy o człowieku jak na 3 lata nauki.
Brzycka to sympatyczna i swego czasu dosyć atrakcyjna kobieta ale niestety widać było że jej praca z młodzieżą uwierała. Szczególnie odczuwała to klasa E którą przejęła po ŚP Łukasiaku.
Geografia z rekordzistka to było totalne nieporozumienie. Uczenie się mapek i dopływów Amazonki albo Nilu i lokalizowanie innych bzdur. Geografia nie powinna być jedynie kuciem na pamięć bo taka wiedza bardzo szybko wylatuje. Praktycznie w ogólnie korzystało się z książek. Zero wykładu o kraju, Europie czy reszcie świata. Nie wiem jak wyglądał program pod koniec lat 90 ale taka nauka ma nie wiele wspólnego z pragmatyzmem i poszerzaniem horyzontów.
Podobnie było z biologią u Lewickiej nomen omen sympatycznej kobitki. Zero wykładu i zajęć poświęconych zdrowiu, higienie, diecie czy leczeniu. Generalnie mało także wiedzy o człowieku jak na 3 lata nauki.
Prawda
Tak to prawda ta szkoła teraz to totalne dno młodzież tam to skończone marginesy społeczne które myślą tylko o tym co tu by se "przycpac" nikomu nie polecam tej szkoły totalne dno i sztucznie zawyzany poziom rocznie w klasie nie zdaje po 10/15 osób żeby do matury zostały same kujony które napiszą maturę jak najlepiej aby szkoła miała dobra renomę
moja szkola
Ja także uczęszczałam do tej szkoły i bardzo dobrze ja wspominam. Byłam w klasie biol-chem wychowawczyni to Pani Marszałek, matmy uczył Pan Pacek, fizyki jak popamiętam??? stara panna o nazwisku Grzeda, chemia z Panią Ryciak nie zapomniane chwile na tych lekcjach były, polski z Panią Knapińską miałam, no i historia to była masakra ale nazwiska nauczycielki nie pamiętam.
Wspaniała klasa a w niej fantastyczni ludzie.........kawał dobrego czasu tam spędziłam. Dziękuję za to nauczycielom i moim koleżankom i kolegą z klasy IV d.
Wspaniała klasa a w niej fantastyczni ludzie.........kawał dobrego czasu tam spędziłam. Dziękuję za to nauczycielom i moim koleżankom i kolegą z klasy IV d.
Taaaa, dobre czasy...
W drugiej klasie wykończyliśmy polonistkę. Nie wytrzymała nerwowo. Przedtem była słynna Bednarkowa, ale dwukrotnie jakaś uczennica (podobno w obu przypadkach ta sama - nie pamiętam) wjechała jej w nogę i Bednarkowa trafiła do szpitala, a potem już na rentę. Po tej drugiej polonistce dostaliśmy Łukasiaka. Na pierwszej lekcji poleciały 32 lacze - tyle ile było osób w klasie. Potem jednak okazało się, że Łukasiak jest NAUCZYCIELEM, a nie łamagą życiową z pękniętym ego. Można było się z nim nawet kłócić (i to ostro!), pod warunkiem, że kłótnia była merytoryczna. Wychowawczynią była p. Kwiecińska (fizyka), która mnie nie lubiła, bo organizowałem ruch antyżarnowiecki, a w Żarnowcu pracował jej tata. Chemia - Ryciak, postrach szkoły. Historia p. Ryś, Biologia - nie pamiętam - taka blondyna, a w każdym razie - nie Marszałek. W-f - Milimetr. Zawsze z kolegą, gdy się spóźnialiśmy na lekcje, to mówiliśmy (obaj szczypiorki!), że pomagaliśmy Milimetrowi nosić sztangi. Matematyka - Sucha. Krążyła taka opowieść, że ona nawet pod prysznicem nie gasi fajki - takiego miała nosa! Muzyka - ten gość (nie pamiętam, jak się nazywał), który katował życiorysami wielkich kompozytorów. Angielski - Dobrowolska, jedna z nielicznych normalnych. Moja siostra nie miała tak dobrze - trafiła na Mery. no i dyro! Najpierw Łuczkiewicz, potem Mamprejew. To były czasy!
Moja szkoła
Chodziłam tam do gimnazjum. Pierwszy eksperymentalny rocznik. LO I to dla mnie klimat skrzypiących schodów , długich korytarzy , zapach papierosów w wc, starych drewnianych mebli w salach , jordanek, przemiłe lekcje chemii z P. Urbańską, fantastyczne wf z P. Szymańską, stres na fizyce i matematyce P. Adamowicz i P. Maj , wos u P. Cichosza, geografia z P. Arletą, lekcje muzyki na ostatnim piętrze oraz garść prawdziwych przyjaźni, które trwają do dzisiaj . W szkole było nas mnóstwo ... Po 4 klasy w każdym roczniku LO i chyba aż 7 klas gimnazjum . Na przerwach kosmos , gdyby nie Jordanek to pewnie byśmy wszyscy stali jak w zatłoczonym tramwaju... Pamiętam też przystojnych licealistów i zawsze modne starsze koleżanki . Wybrałam tę szkołę bo ukończył ją mój ojciec, absolwent '61.
Do dziś miewam sny związane z LO I , za każdym razem bardzo pozytywne . Cieszę się, że właśnie tam miałam prawdziwą szkołę życia.
Do dziś miewam sny związane z LO I , za każdym razem bardzo pozytywne . Cieszę się, że właśnie tam miałam prawdziwą szkołę życia.
SUPER LATA!!!!
Zgadzam sie w 100% z absolwentem z początku milenium. Lukasiak najlepszy nauczyciel jakiego mialem i pomimo problemow zmienil sposob patrzenia na zycie wielu osob. Pani Anglistka B bardzo wredna osoba, poturbowala mnie na maturze i na koniec liceum. Mala porada, daj sobie spokuj z "tanczeniem" przed instytucjami bo to nie warte. Atmosfera szkoly byla niepowtarzalna i super byloby cofnac czas chocby na jeden dzien i wrocic do Jedynki na dzien zajec, SKSow, turniejow miedzyszkolnych, pierwszych milosci i fascynacji kilkoma pieknymi dziewczynami..
Byyło ciekawie
Mało kto miał okazje poznać Albina Nitkę - emerytowanego nauczyciela który był matematykiem w klasie mat-fiz - to był nauczyciel z wartościami przedwojennymi , nie spotkałem zbyt wielu ludzi o podobnej osobowości do tej pory , wielki kunszt i klasa .Na drugim końcu pochylni znajduje sie historyk Bradtke który był wyjątkowo złośliwą szumowiną pseudopedagogiczną i przez tą kreaturę musiałem zmienic klase na ogólna ale dzięki temu miałem okazje doświadczyć niesamowicie wartościowych zajęć Łukasiaka - to był człowiek z pasją niemającą sobie równych .
Kolejnym wykolejeńcem była krwawa Merry której charakter i inteligencja emocjonalna była podobnie żenująca jak sposób otwierania dzwi w klasie - wpychała nos razem z kluczem w dzwi a żart typu " tyle lat po wojnie a ona jeszcze zardzewiały chełm nosi" pamiętała dwa lata .
Absolwent 94
Kolejnym wykolejeńcem była krwawa Merry której charakter i inteligencja emocjonalna była podobnie żenująca jak sposób otwierania dzwi w klasie - wpychała nos razem z kluczem w dzwi a żart typu " tyle lat po wojnie a ona jeszcze zardzewiały chełm nosi" pamiętała dwa lata .
Absolwent 94
No właśnie ten cały Bradtke był jakiś taki faktycznie dziwny. Teoretycznie wystarczyło nauczyć się na odpytkę która można była przewidzieć ale czasami i to nie wystarczyło. Trudno mówić że kogoś promował ale miał często jakieś zrywy i potrafił postawić 5 za przysłowiowe nic i 2 za recytowanie. Facet sporo palił i chyba żył w swoim świecie. Ja miałem z nim sporo problemów na lekcjach bo lubił mi przygryzać i nie pomogło nawet wybranie fakultetu z tego przedmiotu :) Ale matura poszła już cacy choć to chyba zawdzięczam Cichemu.
Po prostu wsłuchiwał się i szukał choć cienia prawdziwych emocji i zainteresowania tematem z twojej strony, a nie tylko klepania bezmyślnie na blachę. Czasem przerywał, zadawał jakieś pytanie kontrolne i stąd wiedział czy ty tylko recytujesz z pamięci zdania z książki czy zadałeś sobie choć minimum trudu, żeby zrozumieć treść i umieć coś opowiedzieć własnymi słowami.
Czy ktoś wie czy p. Bradtke żyje? Oby żył, strasznie chciałbym go spotkać.
Czy ktoś wie czy p. Bradtke żyje? Oby żył, strasznie chciałbym go spotkać.
Nie gadaj mi tu bzdur na Bradtke!
Miałem z nim historię. Świetny facet tylko miał to do siebie, że bardziej cenił inteligentnych bo sam taki był. Jako nieliczny wiedziałem jaki miał system odpytywania. Po latach można już to odtajnić jak sądzę: otóż, na każdej lekcji pytał 2-3 osoby, ale zanim kogoś wybrał to pytał najpierw czy jest ktoś na ochotnika. Wystarczyło zgłosić się 2x w ciągu semestru i może było przestać zakuwać. Nigdy nie zapytał już takiej osoby i 4 murowane na koniec roku. A na maturze z historii pomógł mi. Odwrócił się plecami do komisji i pochylił przy ławce na końcu sali gdzie szykowałem się jako następny do golenia. Podał mi atlas i powiedział cicho, że na stronie nr X jest karteczka z pytaniami które dostanę i żebym sobie szybko poczytał. Uśmiechnął się sympatycznie i poszedł. Było tak jak powiedział. Jeśli kiedyś przeczyta Pan te słowa, to chcę żeby Pan wiedział, że do końca życia tego nie zapomnę. I systemu odpytywania też nie. Lekcje spoko, zawsze kultura, zawsze miło, bez krzyków i scen.
Wielki plus szkoły ponad 10 lat temu to:
- budynek który niestety był niedoinwestowany oraz jego lokalizacja blisko morza
- sala informatyczna i założenia programowe stworzenia klasy o takim profilu (z wykonaniem i prowadzącymi było trochę gorzej)
- lokalizacja szkoły - blisko na plaże, dobry dojazd SKM i autobusami z Gdyni i Gdańska, szczególnie z Dąbrowy, Karwin, Oliwy i Przymorza
- część kadry, niestety będącej w mniejszości
- budynek który niestety był niedoinwestowany oraz jego lokalizacja blisko morza
- sala informatyczna i założenia programowe stworzenia klasy o takim profilu (z wykonaniem i prowadzącymi było trochę gorzej)
- lokalizacja szkoły - blisko na plaże, dobry dojazd SKM i autobusami z Gdyni i Gdańska, szczególnie z Dąbrowy, Karwin, Oliwy i Przymorza
- część kadry, niestety będącej w mniejszości
absolwent
Myśmy mieli relatywnie nietoksyczny skład z uwagi na okoliczność, iż Opatrzność nam zesłała córkę dyra do klasy. Tenże nie miał wyjścia i musiał wyeliminować pedagopsycholi.
Mój ranking na podium
Polski - pani Trzebiatowska - wielka klasa i erudycja, nikogo nie poniżała i nie wykorzystywała intelektualnej przewagi.
Chemia - pani Pioch - jak wyżej
Ryś - historia. Wielka wiedza, ale chyba brak pedagogicznej werwy. Z dzisiejszą gimbazą miałaby niekomfortowo.
Wyróżnienie dla p. Cichosza, który pomógł wielu osobom na maturze. Pytkowska była specyficzna, ale ogólnie OK.
Ewidentnie zaburzony był typ od ZPT, chyba niedorobiony inżynier, który uznał, iż posada nauczyciela ZPT jest stanowiskiem frontowym na linii walki z technicznym analfabetyzmem uczniów.
Pozostali w normie
Mój ranking na podium
Polski - pani Trzebiatowska - wielka klasa i erudycja, nikogo nie poniżała i nie wykorzystywała intelektualnej przewagi.
Chemia - pani Pioch - jak wyżej
Ryś - historia. Wielka wiedza, ale chyba brak pedagogicznej werwy. Z dzisiejszą gimbazą miałaby niekomfortowo.
Wyróżnienie dla p. Cichosza, który pomógł wielu osobom na maturze. Pytkowska była specyficzna, ale ogólnie OK.
Ewidentnie zaburzony był typ od ZPT, chyba niedorobiony inżynier, który uznał, iż posada nauczyciela ZPT jest stanowiskiem frontowym na linii walki z technicznym analfabetyzmem uczniów.
Pozostali w normie
Byla Uczennica I LO 1964 - 68
Poranne apele, sprawdzanie tarcz i beretow, dyscypilna.
Ale liceum to nasza Mlodosc. Wynieslismy z liceum nie tylko wiedze, ale rowniez przyjaznie na cale zycie. Nauczyciele? Przezwiska, brzmiace tak normalnie, ze moja mama szukajac pana nauczyciela od geografii, pytala o p. Padalca,
a to byl nasz uroczy p.Ludynia. Nauczycielka od jezyka polskiego p. Bednarek, zwana przez nas Piegza...... wymagala, ale do dzisiaj ciesze sie wiedza o literaturze, korzystam z gramatyki i ortografii. A Piegza? to taki ptak, roslina tez.
Pani Bednarek zafundowala kiedys na maturze swoim studentom dyktando o piegzy i gzegzolce.
Pisze się gżegżółka. To jest wyjątek ortograficzny, bo zasada jest taka, że po spółgłoskach p, b, t, d, k, g, ch, j piszemy ''rz''. Ten wyraz nie odnosi się do tej zasady, dlatego jest wyjątkiem.
Hmmmmm trudne dyktando, a Piegza przylgnela do naszej Polonistki, na cale lata. I LO... to juz wspomnienie, mysle ze warto wspominac cieplo.... szkolne lata, bo.... nie latwo byc nauczycielem.
Ale liceum to nasza Mlodosc. Wynieslismy z liceum nie tylko wiedze, ale rowniez przyjaznie na cale zycie. Nauczyciele? Przezwiska, brzmiace tak normalnie, ze moja mama szukajac pana nauczyciela od geografii, pytala o p. Padalca,
a to byl nasz uroczy p.Ludynia. Nauczycielka od jezyka polskiego p. Bednarek, zwana przez nas Piegza...... wymagala, ale do dzisiaj ciesze sie wiedza o literaturze, korzystam z gramatyki i ortografii. A Piegza? to taki ptak, roslina tez.
Pani Bednarek zafundowala kiedys na maturze swoim studentom dyktando o piegzy i gzegzolce.
Pisze się gżegżółka. To jest wyjątek ortograficzny, bo zasada jest taka, że po spółgłoskach p, b, t, d, k, g, ch, j piszemy ''rz''. Ten wyraz nie odnosi się do tej zasady, dlatego jest wyjątkiem.
Hmmmmm trudne dyktando, a Piegza przylgnela do naszej Polonistki, na cale lata. I LO... to juz wspomnienie, mysle ze warto wspominac cieplo.... szkolne lata, bo.... nie latwo byc nauczycielem.
Absolwent
Ja I l.o. kończyłem w 1977 r. to była IV g (sławna z różnych akcji) matematyki uczył p Pacek fizyki Daniel a wychowawczynią rusycystka Kubala, dyrektorem Skowron. Po maturze studia prawnicze na UAM w Poznaniu, potem aplikacja i 30 parę lat w zawodzie radcy prawnego. Za rok z kawałkiem emerytura i czas na prywatne pasje. Pozdrawiam całą IV g. Tomek. K.