Widok
Szukają pomysłu na wykorzystanie "ogórka"
Opinie do artykułu: Szukają pomysłu na wykorzystanie "ogórka".
Jelcz 043, szerzej zwany "ogórkiem", od kilku miesięcy stoi w zajezdni autobusowej przy Hallera . Spółka Gdańskie Autobusy i Tramwaje, do której należy zabytkowy, ale utrzymany w doskonałym stanie technicznym pojazd, od kilku miesięcy szuka pomysłu na jego wykorzystanie. - Liczymy w tym względzie także na inwencję i pomysłowość naszych pasażerów oraz czytelników Trojmiasto.pl - mówi Alicja Mongird, rzecznik prasowy GAiT.
Jeszcze do niedawna woził turystów po terenach ...
Jelcz 043, szerzej zwany "ogórkiem", od kilku miesięcy stoi w zajezdni autobusowej przy Hallera . Spółka Gdańskie Autobusy i Tramwaje, do której należy zabytkowy, ale utrzymany w doskonałym stanie technicznym pojazd, od kilku miesięcy szuka pomysłu na jego wykorzystanie. - Liczymy w tym względzie także na inwencję i pomysłowość naszych pasażerów oraz czytelników Trojmiasto.pl - mówi Alicja Mongird, rzecznik prasowy GAiT.
Jeszcze do niedawna woził turystów po terenach ...
Sklep Wolnocłowy :-)
Tłumy gwarantowane:-)
Zróbcie wycieczki na wzór dawnych zakładowych, na grzyby... z wódką i wszystkim co wówczas było, wycieczki mogą być zorganizowane, albo z łapanki, ale np w jednym przedziale wiekowym...
Kupcie licencję i zróbcie objazdowe kasyno...
Zróbcie wycieczki niespotykane np wyjazd na kopanie bursztynu albo na zabawę wiejską itp.
Ruszcie głowami.
Zróbcie wycieczki na wzór dawnych zakładowych, na grzyby... z wódką i wszystkim co wówczas było, wycieczki mogą być zorganizowane, albo z łapanki, ale np w jednym przedziale wiekowym...
Kupcie licencję i zróbcie objazdowe kasyno...
Zróbcie wycieczki niespotykane np wyjazd na kopanie bursztynu albo na zabawę wiejską itp.
Ruszcie głowami.
Aaaa no i najważniejsze
Pan kierowca, latem często w podkoszulku bawełnianym - przewiewnym :-)
Nie było technicznych ciuszków jak dla rowerzystów.
Do tego palący papierocha podczas jazdy, a w ogórze unosił się warsztatowy aromat, czyli właśnie pety wymieszane z towotem :-)
Ogólnie ludzie byli wtedy bardziej dla siebie życzliwi, a w przypadku awarii, potrafili pchać takiego ogóra:)
Nie było technicznych ciuszków jak dla rowerzystów.
Do tego palący papierocha podczas jazdy, a w ogórze unosił się warsztatowy aromat, czyli właśnie pety wymieszane z towotem :-)
Ogólnie ludzie byli wtedy bardziej dla siebie życzliwi, a w przypadku awarii, potrafili pchać takiego ogóra:)
Masz na myśli "Niespotyl\kanie spokojny człowiek" ?
ja czasem jechałem w przyczepie na linii 139, W godzinach szczytu z Oliwy jeździły z przyczepą, i ledwo można było drzwi zamknąć, Dziwnie się jechało w przyczepie bo w przeciwieństwie do ogórka była tam cisza, tylko stukot haka było słychać. Stoczniowcy do falowca jeździli masowo więc zawsze ktoś z zewnątrz musiał dopychać drzwi, żeby się zamknęły taki był ścisk. Czy tylko jeden został ?
No właśnie pamiętam podobną scenę podczas zimy stulecia
ogór PKS-u wjechał do rowu :-) Nie przewrócił się na bok itp. bo nie było tak głęboko, ale wyjechać sam nie mógł. Kobiety i dzieci zostały w środku, ale się nie dało. Dopiero jak wszyscy wysiedli, to przy udziale męskiej części pasażerów, ogór wyjechał.
Po tej akcji zrobiło się wesoło, a towarzycho się rozgadało na tyle, że po pewnym czasie ktoś z tyłu podniósł postulat o zatrzymaniu się na jakiejś melinie po drodze, bo piwo i wódka na tyle pojazdu się skończyła :-) Oczywiście kierowca nie dał się przekonać nawet przy użyciu gróźb, że następnym razem będzie czekał na ciągnik :-)
Po tej akcji zrobiło się wesoło, a towarzycho się rozgadało na tyle, że po pewnym czasie ktoś z tyłu podniósł postulat o zatrzymaniu się na jakiejś melinie po drodze, bo piwo i wódka na tyle pojazdu się skończyła :-) Oczywiście kierowca nie dał się przekonać nawet przy użyciu gróźb, że następnym razem będzie czekał na ciągnik :-)
139
A ten jest starszego typu - chyba. Pamiętam jak w latach 70. jeździły Ogórki, ale drzwi miały otwierane automatycznie i w środku siedziała, mając mundurek służbowy, pani sprzedająca bilety. Przy zmianie biegów Ogórek wydałam taki dźwięk: "tsss", a gdy jechał, to hałas i trzęsło. Piękne czasy były. :-)
a ja pamiętam, były z automatycznie otwieranymi drzwiami,
chyba tylko na liniach w Gdańsku, bo PKS już nie. Czasem nie chciały się domknąć bo ludzie się tak pchali a dziś ? są jeszcze takie tłoki ? Rano jak wstaje do pracy, to w blokach ciemno, prawie nigdzie się nie świecą światła, czyżby sami emeryci ?
były, były
każdy, kto jechał dwa przystanki, to kombinował żeby jak najbliżej drzwi jechać, bo łatwiej wysiąść i poza tym robił się tam minimalny luz po zamknięciu drzwi.
Zdarzało się, że ktoś nie zdążył wysiąść, bo nie dało się przecisnąć.
Panie wiozące zakupy w takich sytuacjach ogłaszały "Uwaga na jajka!". :-)
Czasem zdarzały się straty z tego powodu :-)
Zdarzało się, że ktoś nie zdążył wysiąść, bo nie dało się przecisnąć.
Panie wiozące zakupy w takich sytuacjach ogłaszały "Uwaga na jajka!". :-)
Czasem zdarzały się straty z tego powodu :-)
Wlasnie takie z normalnymi drzwiami byly na liniach miejskich rzadkoscia.Przegubowe byly tylko z automatycznymi drzwiami.Taki jak ten to wersja np.dla PKS-u albo zakladowe.Jeden taki jezdzil na linii 123 na Olszynke,jezdzilem min do CKUME.Kierowca zawsze grozil reka nam uczniom jak podjezdzal na przystanek przy dworcu,bo pare razy mial drzwi otwarte/wygiete o 180 stopni.
Heh, pamiętam jeszcze, choć byłem wtedy bardzo małym dzieciakiem, te jazdy ogórkiem w wersji "miejskiej" (z pojedynczymi rzędami siedzeń) i dziwne uczucie jazdy w przyczepie - niespodziewane szarpnięcia przy ruszaniu i przyspieszaniu, choć nie było słychać dodawania gazu. Fajnie było siedzieć w zimie na ciepłej obudowie silnika w środku, choć kierowca czasem zganiał :)
A później węgierskie Ikarusy...
A później węgierskie Ikarusy...
Mógłby wozić po Trójmieście mieszkańców i turystów w dniach rocznicowych lub podobnych.
W pozostałe dni mógłby być udostępniony jako obiekt muzealny. Można by nawet utworzyć trójmiejskie muzeum komunikacji, w którym udostępnione do zwiedzania byłyby też m.in. zabytkowe tramwaje i zabytkowe trolejbusy z Gdyni. Takie muzeum mogłoby stanowić początek pozytywnej współpracy miast Trójmiasta, która kuleje w ostatnich latach. Sprawne technicznie pojazdy wyruszałyby na trasy Trójmiasta w dniach rocznicowych, stanowiąc nie tylko atrakcję turystyczną, ale i edukacyjną, przypominając młodym pokoleniom niejako na żywo historię komunikacji od strony technicznej, ale może też trochę od strony organizacyjnej i obyczajowej.
Bus Tour nie wypaliło, bo było niedostatecznie rozpromowane w przeciwieństwie do Tam Tour
Z tego artykułu wogóle się dowiaduję, że coś takiego było. Nie mówiąc, że chyba ruszyło to w zeszłym roku, podczas gdy Tram Tour organizowany jest już od paru lat. Niech wrócą do tego pomysłu, jednak tym razem z odpowiednią promocją. To znacznie ciekawsza propozycja od Tram Touru, który jest przecież jest ograniczony do terenów przyległych do linii tramwajowych. Bus Tour może natomiast przebiegać wszędzie gdzie da się wjechać takim autobusem, co daje możliwość wymyślenia każdego roku innej trasy, jaką mógłby przebiegać.
Zabytkowa linia
Jeździłem ogórkiem na lini 101 z Gdańska do Gdyni, otwórzcie taką linię zabytkowym ogórkiem dla turystów w miarę z sensownymi cenami biletów z przewodnikiem na pewno chwyci.Lubiłem tę linię bo było mało kółek do wykręcenia zmianę zawsze robiliśmy ze zmiennikiem w oliwie przy pętli tramwajowej. Mile wspominam te czasy.
To nie jest miejski ogórek. Miejskie miały drzwi składane w harmonijkę. Na normalnej trasie po roku się rozleci. Podobnie jak zabytkowe tramwaje powinien uświetniać miejskie świętowanie, wozić dzieciaki, młode pary z gośćmi, wyposażony w ledowy monitor może służyć jako mobilne, dokumentalne kino, bo fotele prawie wszystkie ma "do przodu".
Za PRL niewielu posiadało auto a ci którzy posiadali auto nie jeździli nim do pracy z reguły...
Ludzie dojeżdżali tramwajami, autobusami do pracy czy pod dworzec, by wsiąść do SKM.
ale jak motorniczowie, kierowcy autobusów dojeżdżali do pracy ?
Każdego ranka a raczej nocy jeden z pracowników WPK zwoził towarzystwo, który to kierowca parkował pod swoim domem autobus i skoro świt wyjeżdżał w trasę, robił główne przystanki takie jak LOT czy dworzec PKP i zbierał pracownikóW WPK, KIEROWCÓW, MECHANIKÓW, UCZNIÓW mających aktualnie warsztaty itp
a oni z kolei wsiadali w swoje ogórki i wyjeżdżali z bazy na Karola Marksa czy
zajezdni tramwajowej przy Wita Stwosza na przydzielone linie autobusowe czy tramwajowe... W trakcie dnia zmiany następowały wprost w tramwajach czy autobusach, zmiennik wsiadał na przystanku blisko swojego miejsca zamieszkania i zajmował miejsce w kabinie a poprzedni kierowca wysiadał tam gdzie mu najlkepiej pasowało - każdy z nich miał bilet wolnej jazdy na wszystkie linie, podobnie jak i ich rodziny.
I tak mijał dzień po dniu... aż do dnia, gdy delegacja z WPK szła z wieńcem pożegnać długoletniego pracownika, emeryta a czasami jeszcze nie emeryta...
Niektóre zakłady jak np Fosfory posiadały swoje autobusy zakładowe i woziły swoich pracowników do pracy a kilka razy w roku na grzyby itp.
ale jak motorniczowie, kierowcy autobusów dojeżdżali do pracy ?
Każdego ranka a raczej nocy jeden z pracowników WPK zwoził towarzystwo, który to kierowca parkował pod swoim domem autobus i skoro świt wyjeżdżał w trasę, robił główne przystanki takie jak LOT czy dworzec PKP i zbierał pracownikóW WPK, KIEROWCÓW, MECHANIKÓW, UCZNIÓW mających aktualnie warsztaty itp
a oni z kolei wsiadali w swoje ogórki i wyjeżdżali z bazy na Karola Marksa czy
zajezdni tramwajowej przy Wita Stwosza na przydzielone linie autobusowe czy tramwajowe... W trakcie dnia zmiany następowały wprost w tramwajach czy autobusach, zmiennik wsiadał na przystanku blisko swojego miejsca zamieszkania i zajmował miejsce w kabinie a poprzedni kierowca wysiadał tam gdzie mu najlkepiej pasowało - każdy z nich miał bilet wolnej jazdy na wszystkie linie, podobnie jak i ich rodziny.
I tak mijał dzień po dniu... aż do dnia, gdy delegacja z WPK szła z wieńcem pożegnać długoletniego pracownika, emeryta a czasami jeszcze nie emeryta...
Niektóre zakłady jak np Fosfory posiadały swoje autobusy zakładowe i woziły swoich pracowników do pracy a kilka razy w roku na grzyby itp.
Baran jestes! Zauwazyles ze ma zolte blachy?! Ten pojazd nie podlega ani ubezpieczeniu oc (jak nie jezdzi) ani tym bardziej przegladom tech.bo piecze nad nim ma konserwator zabytkow. Zreszta pojazdy bada sie wg daty ich produkcji. Jesli ogorek w latach 70-80 mogl dymic to i teraz moze sobie dymic do woli!
Ten autobus nie jest zabytkiem.
Jest ciekawostką dla dzieciaków i to głównie chłopców.
W ruchu miejskim jest strasznym trucicielem który można śmiało przyrównac do parowozu bo to ta sama era pojazdów.
Ogrzewanie sprawne w tym autobusie działa tak że albo grzeje i są w pojeździe spaliny albo spalin nie ma i jest bardzo zimno.
Wielu kierowców tych autobusów stałą obecność spalin przypłaciło nowotworem pęcherza najczęściej lub innymi nowotworami. to choroba zawodowa kierowców ogórków.
Pasażerowie głównie robotnicy wielkich fabryk także odczuwali skutki "ogrzewania" w takich autobusach.
Jedyne rozsądne wykorzystanie takiego pojazdu to wstawinie go do muzeum ECS jako eksponatu.
Kilka razy z ciekawością oglądaliśmy ten pojazd niestety uwagi i komentarze kierowcy go obsługującego pracownika obezcnie GAIT były na poziomie rynsztokowym i szybko uciekaliśmy. Kierowcami takich pojazdów zostawali często chłopcy ze wsi po tym jak zdobyli prawo jazdy w wojsku co skutkowało jakimkolwiek brakiem kultury i nieporadnością w prowadzeniu autobusu. Czy to magia tego pojazdu czy wspomnienia kierowcy go obsługującego tego nie wiemy ale poziom kultury stale niski. No nie ma czym sie chwalić bo to żenada.
Za to warto odrestaurować ikarusa bo to kawąłek historii Gdańska i do tego mozna go wyremontować do poziomu umożliwiającego eksploatację współcześnie bo trochę nowocześniejsze silniki miały ikarusy.
W ruchu miejskim jest strasznym trucicielem który można śmiało przyrównac do parowozu bo to ta sama era pojazdów.
Ogrzewanie sprawne w tym autobusie działa tak że albo grzeje i są w pojeździe spaliny albo spalin nie ma i jest bardzo zimno.
Wielu kierowców tych autobusów stałą obecność spalin przypłaciło nowotworem pęcherza najczęściej lub innymi nowotworami. to choroba zawodowa kierowców ogórków.
Pasażerowie głównie robotnicy wielkich fabryk także odczuwali skutki "ogrzewania" w takich autobusach.
Jedyne rozsądne wykorzystanie takiego pojazdu to wstawinie go do muzeum ECS jako eksponatu.
Kilka razy z ciekawością oglądaliśmy ten pojazd niestety uwagi i komentarze kierowcy go obsługującego pracownika obezcnie GAIT były na poziomie rynsztokowym i szybko uciekaliśmy. Kierowcami takich pojazdów zostawali często chłopcy ze wsi po tym jak zdobyli prawo jazdy w wojsku co skutkowało jakimkolwiek brakiem kultury i nieporadnością w prowadzeniu autobusu. Czy to magia tego pojazdu czy wspomnienia kierowcy go obsługującego tego nie wiemy ale poziom kultury stale niski. No nie ma czym sie chwalić bo to żenada.
Za to warto odrestaurować ikarusa bo to kawąłek historii Gdańska i do tego mozna go wyremontować do poziomu umożliwiającego eksploatację współcześnie bo trochę nowocześniejsze silniki miały ikarusy.
Ja bym dał ten autobus na trasę Nowy Port Latarnia Morska-Tunel-Twierdza Wisłoujście-Westerplatte.Problemem jest niestety stan drogi na odcinku od Wisłoujścia do Westerplatte,który źle wpływa na zawieszenie pojazdów.Jelcz 043 ma zawieszenie sztywne oparte o resory piórowe jak w ciężarówce,więc nie powinno ulegać zbyt szybkiemu zużyciu.Inną opcją jest linia 606 z Dworca Gł do Westerplatte.
Pomysł na ogórka od Daniela Krzempca
Myślę, ze ogórek powinien jeździć po najstarszej trasie autobusowej w Gdańsku. Powinien otrzymać jej numer, mieć specjalne bilety na kształt tych z tamtej epoki, byłby to swego rodzaju wehikół czasu a jednocześnie atrakcja która moze znaleźć sie w pr ewodnimach i biurach turystycznych. Nie można tego zrobić jak kursy jego są nieregularne. Dobrym pomysłem było by tez gdyby każdy ubrany jak człowiek z epoki miał nim przejazd darmowy bo robił by cudowny klimat dla reszty pasażerów. Stoczniowiec z kanapkami itd.
Będzie to atrakcja która można będzie dodać do planh wycieczek a nie wpadać z przypadku. Jako technik dał bym mu elektryczny napęd który zapewni niezawodność .
Będzie to atrakcja która można będzie dodać do planh wycieczek a nie wpadać z przypadku. Jako technik dał bym mu elektryczny napęd który zapewni niezawodność .