Oczywiście że podejmuję kroki prawne w tej sprawie. Od 3 lutego 2016r. stanowczo żądałem od prezesa wyjaśnienia tej sprawy (oczywiście żądając natychmiastowego zlikwidowania tego "lewego" adresu) -...
rozwiń
Oczywiście że podejmuję kroki prawne w tej sprawie. Od 3 lutego 2016r. stanowczo żądałem od prezesa wyjaśnienia tej sprawy (oczywiście żądając natychmiastowego zlikwidowania tego "lewego" adresu) - wszystko jak grochem o ścinę.
A pan radca, no cóż - pomimo, że swoim pismem próbował sprytnie wybrnąć z tego pasztetu (z naciskiem na "próbował"), to jeszcze pogorszył sytuację BCT. M.in. "zapomniał" w swoim pismie podać datę zlikwidowania przedmiotowego adresu. "Zapomniał" o tym "szczególe" (pomimo, że wyraźnie tego zażądałem), bo gdyby podał tę datę, to nie mógłby nawet próbować wciskać kitu o jakimś "teście" (jak rozumiem jednorazowym), wynikającym z rzekomej troski o to, czy moje wiadomości prawidłowo docierają do BCT.
Wyjaśniam więc - założony mi bezprawnie w BCT "lewy" adres e-mail z moim pełnym nazwiskiem i firmową domeną BCT, był w pełni aktywny od środy - 3 lutego 2016r., do piątku - 27 maja 2016r. - a więc przez całe 115 dni (zagadka dla pana radcy - skąd mam tę szczegółową, potwierdzoną wiedzę - jeszcze na tym etapie niech zostanie zagadką).
Najważniejsze jednak, że w BCT pracują wyjątkowo empatyczni, dobrzy ludzie, którzy z troski o prawidłowe działanie poczty elektronicznej obcego człowieka, gotowi są nawet narazić się na konsekwencje prawne,. Rozumiem, że taką troską BCT wykazuje się również wobec wszystkich, którzy do nich piszą i każdemu z takich piszących, serwer BCT automatycznie tworzy adres firmowy i każdy z nich dostaje od BCT "wiadomość testową" w postaci korespondencji między informatykami BCT.
To jakiś nowatorski pomysł i BCT powinno go natychmiast opatentować, bo do tej pory nawet sam Bill Gates z całym Microsoftem na taki nie wpadł.
zobacz wątek