To niestety nie amerykański film i u nas sąd nie trzaska w złości młotkiem i nie wydziera się na jedną, czy drugą stronę, która robi sobie jaja. Pozwany ma swoje prawa i je wykorzystuje (zwłaszcza...
rozwiń
To niestety nie amerykański film i u nas sąd nie trzaska w złości młotkiem i nie wydziera się na jedną, czy drugą stronę, która robi sobie jaja. Pozwany ma swoje prawa i je wykorzystuje (zwłaszcza jak nie bardzo ma się czego złapać). Tak więc trudno - niech tak dalej BCT brnie (a licznik bije).
Żałuję, że obecnie nie mogę rozwinąć tematu, bo wybitni prawnicy BCT natychmiast by się czepili, że relacjonuję sprawę ale jak tylko będzie już taka możliwość, wszystkim zainteresowanym dokładnie opowiem co i jak.
A co do tego, czy sprawa jest jasna, czy nie - wg. mnie (oraz kilku dużo mądrzejszych od mojej głów), sprawa jest jasna jak słońce.
zobacz wątek