Szef z Manili napewno się ucieszy i pochwali prezesa a forsa, hmm ... no cóż - może regresem ściągnąć ją z kierowniczki - mobberki (a będzie tego trochę, bo samych kosztów na Skarb Państwa mają do...
rozwiń
Szef z Manili napewno się ucieszy i pochwali prezesa a forsa, hmm ... no cóż - może regresem ściągnąć ją z kierowniczki - mobberki (a będzie tego trochę, bo samych kosztów na Skarb Państwa mają do zapłacenia ponad 11 tys.). Przecież głównie przez nią ta cała draka, bo prezes jedynie nie reagował a jak pokazuje życie - wręcz mobberkę chronił. Kiedyś jeden z pracowników wyższego szczebla w BCT, poskarżył się prezesowi na tę panią i usłyszał od niego, żeby się w jej styl pracy nie wtrącał - to pewna informacja (ludziom po tym wyroku zaczyna wracać pamięć).
A ja przecież od początku wiele razy prosiłem i prezesa i inne osoby z jego najbliższego otoczenia i jego prawnika, żeby polubownie i bez huków zamknąć tę sprawę, ba - w ciągu tych trzech lat procesu sąd kilkakrotnie pytał, czy napewno nie jest możliwa ugoda. Moja żona od początku była skłonna do ugody ale niestety, BCT ugody (i ciszy) nie chciało - ich prawnik wprost stwierdzał w sądzie, że absolutnie nie jest możliwa ugoda. Więc teraz nie ma się co obrażać na rzeczywistość a tym bardziej próbować ją zaczarowywać.
zobacz wątek