Tlen - a raczej zaduch
Właśnie wróciłem z tej sztuki, którą recenzenci określają mianem 'nowatorskiej dzięki hiphopowej formie' oraz 'napisana metodą rapowaną' (co to w ogóle znaczy - to jest jakaś 'rapowana metoda?) i...
rozwiń
Właśnie wróciłem z tej sztuki, którą recenzenci określają mianem 'nowatorskiej dzięki hiphopowej formie' oraz 'napisana metodą rapowaną' (co to w ogóle znaczy - to jest jakaś 'rapowana metoda?) i muszę wyrazić swoje głębokie rozczarowanie.
Po pierwsze: co to za rapowanie? Nieskładne, szybko wymawiane fragmenty tekstu, aktor gubiący oddech, nie do rytmu i za grosz nie przypominające rapu. W dodatku zupełnie lecące obok beatu tu aż się prosi dobry technicznie rap!!! - to mnie załamało. Nie wystarczy mieć oldskulowy dresik i bojówki... Michał K. fajnie gra, ale raper z niego żaden. Miałem nadzieję że usłyszę co najmniej frazy godne Fisza. A tu rozczarowanie
Po drugie: bełkotliwy przekaz. O czym na dobrą sprawę chcieli powiedzieć bohaterowie? Że na świecie jest źle, jest terroryzm, pedofilia, narkomania i kupa innych paskudztw? Mówią to chaotycznie, bezsensownie przeskakując od tematu do tematu, emitując pozbawione sensu frazy o islamie, narkotykach czy też pseudo-głębokie przemyślenia o Bogu. Do tego niestrawne cytowanie Biblii.... aaaaargh, to brzmiało bełkot naćpanego, przemądrzałego pseudointelektualisty. Dodatkowo mam wrażenie że tłumacz się nie popisał, teksty były po prostu niezgrabne jak syberyjski niedźwiedź...
To tyle. Marzyłem o sztuce, podczas której usłyszę takie rymy, że będę miał ciarki na plecach i łzy w oczach. Gdzie naprawdę ktoś będzie miał coś do powiedzenia w nowej formie. Chciałem usłyszeć coś 5x lepszego niż 'Konfrontacje' Kalibra i teksty Łony. A tu co? Barachło. Podejrzewam że albo recenzent w życiu nie słyszał dobrego hiphopu albo przetłumaczył recenzję rosyjskiego oryginału (o ile ten był inaczej zagrany...). Dla mnie ta sztuka w wersji z Malarni to porażka.
pozdro - PRL
zobacz wątek