Ktoś się chyba pomylił nadając nazwi tej… temu czemuś, bo od restauracji/bistro dzielą ich lata świetlne.
Jedzenie a w zasadzie papka, którą przynoszą na talerzu po mega długim czasie oczekiwania, powoduje skręt żołądka.
Zamówiłem polecane przez kelnerkę tajskie "dania" czyli zupa z wołowiną a w zasadzie z trzema kawałkami z czego jeden musiałem ukradkiem zwrócić w chusteczkę ponieważ był tak żylasty, że próba przełknięcia go mogła by się zakończyć wizytą na Żwirki i Wigury w celu przeprowadzenia zabiegu tracheotomii :/
Na uwagę zasługuje również ilość sosu rybnego dodanego do zupy.
Każdy kto miał do czynienia z tajską kuchnią wie, że sos rybny jest bardzo intensywny i dodaje się go w niewielkich ilościach ale w trafiku chyba nikt o tym kucharzowi nie powiedział.
A może powiedział i właśnie dlatego tyle go dodał celem zabić posmaku wody z mopa, która służyła za bazę do zupy.

Kolejnym wynalazkiem był makaron po tajsku z czterema kawałkami kurczaka, które były suche i wstrętne w smaku.

Jedno i drugie danie oddałem zjedzone w 40% i to był błąd.Nie powinienem jeść tego w ogóle ponieważ resztę niedzieli muszę spędzić blisko toalety z uwagi na biegunkę którą łącznie kosztowała

wypowiedź zmoderowana ( 2015-03-05 11:24:44)