Dla powietrza do Gdańska? No nie wiem. Zapylenia jakiegoś szczególnego to tu nie ma. Jest jakaś nowa moda na informowanie mieszkańców o stężeniach. Można na przystankach autobusowych się regularnie...
rozwiń
Dla powietrza do Gdańska? No nie wiem. Zapylenia jakiegoś szczególnego to tu nie ma. Jest jakaś nowa moda na informowanie mieszkańców o stężeniach. Można na przystankach autobusowych się regularnie pocieszać, że do normy krytycznej bardzo daleko. Ale umieralność na raka zawsze była tu najwyższa w Polsce. Myślę że to wina zakładów fosforowych i wielkiej hałdy w okolicach Wiślinki, bo nie widzę nic innego. co by Gdańsk wyróżniało.
Ścieżek jest dużo, bo to taki konik władz miasta. Rowerzyści bywają specyficzni. Zrobili ze swoich rumaków jakieś fetysze. Powstają programy rywalizacji firm. Pracownicy instalują sobie aplikacje w smartfonach i zliczają kilometry. Wygrywa ta firma, której pracownicy nabiją najwięcej. Mnie się bardzo dobrze kiedyś jeździło po Hallera i nad morzem - Brzeźno, Jelitkowo. Z zainteresowaniem patrzę teraz na elektryczne hulajnogi. Zastanawiam się, jaki to ma zasięg i czy można to samolotem przewozić swobodnie. Taki blog podróżniczy mi się wymyślił. Islandia na hulajnodze, Bornholm na hulajnodze, Irlandia na hulajnodze itd. Można by podładowywać w hostelach i spokojnie, nie spiesząc się zwiedzać bardzo tanio i bez wysiłku. A że powoli? Jak się jeździ szybko to i tak umykają widoki, a jak umykają, to po co w ogóle z domu wychodzić? W Warszawie są wypożyczalnie tych hulajnóg, ale ludzie zaczęli to porzucać gdzie popadnie. Przykre jest takie buractwo.
zobacz wątek