Coś mi się przypomniało...trochę "w temacie"
W 1989 montowałem anteny satelitarne. Głównie u nowobogackich, bo mało kogo wówczas było na nią stać.
Ileż ja się wtedy naoglądałem marmurów...
rozwiń
Coś mi się przypomniało...trochę "w temacie"
W 1989 montowałem anteny satelitarne. Głównie u nowobogackich, bo mało kogo wówczas było na nią stać.
Ileż ja się wtedy naoglądałem marmurów czy skórzanych tapczanów z wbudowanym radiem.
Po iluś tam montażach już byłem w stanie po minucie od wejścia do chałupy stwierdzić, czy mieszka tam burak, czy ktoś normalny.
Kiedyś montowaliśmy antenę na kurniku.
Autentyk. Facet miał wyodrębnioną część mieszkalną w olbrzymim pawilonie, robiącym za kurnik.
Rzucił tekst "Róbcie swoje, ja spadam do roboty. Jak chcecie, to tu jest barek, częstujcie się".
Zawartość barku mnie zatkała. Mini Pewex :)
Najlepsze jednak dopiero mnie czekało...
Antena już wisi, stroję tuner.
Przy oknie stoi drabina.
I w pewnym momencie po tej drabinie włazi jakiś koleś, w gumofilcach, utytłany niemożebnie od kurzego guana.
Rzucił na nas okiem, wydukawszy jakieś "cześć", podszedł do barku, nalał sobie szklanę łyskacza, wychłeptał i wyszedł tą samą drogą.
Kiedy wrócił Gospodarz, mówimy mu o tym.
Gościu nawet okiem nie mrugnął tylko odpowiedział "On tak codziennie. Musi sobie strzelić jednego. Ale zwykle wchodzi drzwiami"
Zapewne się domyślacie, jak potem patrzyłem na tych wszystkich gogusiów z białymi włochatymi dywanami, które zasłaniali folią na czas montażu :D
zobacz wątek