Dobre zdanie mogę mieć jedynie o uczniach i kilku nauczycielach. Tak, tych dobrych nauczycieli, którzy naprawdę dobrze uczyli i podchodzili do ucznia jak do CZŁOWIEKA, mogę wyliczyć na palcach jednej ręki. Szczególnie dobrze wspominam panią M. Paszkiewicz od angielskiego i panią A. Lewandowską od biologii. Cudowne kobiety, które potrafiły wszystko klarownie wytłumaczyć i pomóc w razie problemów ze zrozumieniem tematu, ale też wesprzeć dobrym słowem. Natomiast do nauczania NIE NADAJĄ SIĘ panie M. Krzeczkowska od fizyki i pani M. Kapuścińska od chemii. Ta pierwsza nie potrafi tłumaczyć, na dodatek nie nadaje się na wychowawcę. Obgaduje uczniów i obojętnie podchodziła do każdej sytuacji. Pani Kapuścińska również nie potrafiła tłumaczyć, na dodatek traktowała uczniów jak ŚMIECI. Potrafiła wypisać na tablicy oceny jakiegoś ucznia i nabijać się z tego, że są niskie. Miałam w klasie kolegę, który był cichy i małomówny. Nabijała się z niego, że taki właśnie jest. Gnoiła każdego. Ta szkoła wzbudziła we mnie tak negatywne emocje, że popadłam w depresję, ale teraz przynajmniej gdy już trafiłam na studia, to wiem jak postępować z takim chamstwem. Jestem na Bezpieczeństwie Wewnętrznym.