Chcąc wybrać się ze znajomymi na prawdziwego Guinnessa lanego z kija odwiedziłem najpierw stronę Guinnessa w Polsce, gdzie znalazłem listę gdańskich lokali serwujących to wyjątkowe piwo. Wybraliśmy się do Szkota zachęceni nazwą i reklamami. Cóż, wystrój był taki sobie, jak na "wyjątkowy na skalę Polski lokal", z głośników leciała jakaś zwykła dyskoteka przerywana serwisami informacyjnymi (prawdziwie szkocka muzyka!), na obsługę czekaliśmy wyjątkowo długo, wyjątkowo tez długo (ocena subiektywna oczywiście) czekaliśmy na realizację zamówienia. Przyniesione piwo... aż brak słów. Zero piany, zero konsystencji, zero smaku. Tzn. smak był, ale przykry. Kwaśne, chrzczone piwo. Z całą pewnością nie był to Guinness, taki jaki jest serwowany choćby w lokalu zupełnie niedaleko, do którego się zresztą później wybraliśmy żeby nie psuć wrażeń tego wieczoru. Zdecydowanie nie polecam szukającym prawdziwych szkockich wrażeń. Typowa polska tandeta. Wstyd.