Widok
Ukradli telefon w pracy co zrobić??????????
Witam
W miejscu pracy zostawiłam w toalecie komórkę, gdy sobie przypomniałam już jej nie było, miałam tam dużo nagrań i fotek.
Od razu ktoś wył tel., gdyż włączyła się poczta, a bateria była naładowana na full.
Karta została zablokowana, jak mogę odzyskać telefon albo chociaż zablokować, by nikt inny nie używał?
W biurze obsługi mówili że można iść na policję, a co trzeba mieć ze sobą i kto ma zeznawać osoba, której zabrano kom, czy właściciel telefonu (karty)?
W miejscu pracy zostawiłam w toalecie komórkę, gdy sobie przypomniałam już jej nie było, miałam tam dużo nagrań i fotek.
Od razu ktoś wył tel., gdyż włączyła się poczta, a bateria była naładowana na full.
Karta została zablokowana, jak mogę odzyskać telefon albo chociaż zablokować, by nikt inny nie używał?
W biurze obsługi mówili że można iść na policję, a co trzeba mieć ze sobą i kto ma zeznawać osoba, której zabrano kom, czy właściciel telefonu (karty)?
Koniecznie.
Napiszę Wam ciekawostkę. Jakiś miesiąc temu znalazłam torebkę ... zawatrość rozrzucona w pobliżu. Przedmiotów wartościowych i dokumentów brak. Zaniosłam na komisariat... i w życiu tylu pokoi nie zwiedziłam. A na końcu prawie sama czułam się jak przestępca :) Władza tak na mnie patrzyła... Przenikliwie.
Napiszę Wam ciekawostkę. Jakiś miesiąc temu znalazłam torebkę ... zawatrość rozrzucona w pobliżu. Przedmiotów wartościowych i dokumentów brak. Zaniosłam na komisariat... i w życiu tylu pokoi nie zwiedziłam. A na końcu prawie sama czułam się jak przestępca :) Władza tak na mnie patrzyła... Przenikliwie.
> w życiu tylu pokoi nie zwiedziłam. A na końcu prawie sama czułam się jak przestępca :)
Kiedyś byłem na komisariacie przy jakiejś okazji (żeby nie było niedomówień: KRK mam czyściutkie:). Jak już załatwiłem co miałem i zbierałem się do wyjścia, dorwał mnie jakiś policjant i z miłym uśmiechem zapytał, czy - skoro już tu jestem - nie mógłbym im wyświadczyć przysługi. Zajmie mi to z 5 min.
Jako, że jestem z natury uczynnym człowiekiem, zgodziłem się. To mnie zaprowadził labiryntem korytarzy i schodów do jakiegos pokoju i kazał stać z kilkoma innymi gosćmi. Chodziło o okazanie - i robili łapankę na wszystkich facetów w komisariacie, którzy nie byli w mundurze :)
No i tak sobie stoję (z wrażenia nawet nie pamiętam, czy miałem w ręku numerek, czy nie) przed lustrem, trochę rozbawiony tą sytuację - aż naszła mnie czarna myśl: a co, jeśli świadek się pomyli i wskaże mnie? A może to świadek morderstwa?
Dopadł mnie taki stres, ze kiedy policjant pozwolił mi już iść - to miałem ochotę po stopach go całować :)
Ze 2 lata poźniej - deja vu. Podchodzi do mnie na komisariacie policjant z miłym usmiechem - ale zanim zdążył dokończyć swoją kwestię ja stwierdziłem, ze absolutnie wykluczone, śpieszę się na pociag, samolot, do chorej matki w szpitalu... i w zasadzie już mnie tu nie ma - po czym autentycznie uciekłem. Widziałem tylko jego zbaraniałą minę :)
Kiedyś byłem na komisariacie przy jakiejś okazji (żeby nie było niedomówień: KRK mam czyściutkie:). Jak już załatwiłem co miałem i zbierałem się do wyjścia, dorwał mnie jakiś policjant i z miłym uśmiechem zapytał, czy - skoro już tu jestem - nie mógłbym im wyświadczyć przysługi. Zajmie mi to z 5 min.
Jako, że jestem z natury uczynnym człowiekiem, zgodziłem się. To mnie zaprowadził labiryntem korytarzy i schodów do jakiegos pokoju i kazał stać z kilkoma innymi gosćmi. Chodziło o okazanie - i robili łapankę na wszystkich facetów w komisariacie, którzy nie byli w mundurze :)
No i tak sobie stoję (z wrażenia nawet nie pamiętam, czy miałem w ręku numerek, czy nie) przed lustrem, trochę rozbawiony tą sytuację - aż naszła mnie czarna myśl: a co, jeśli świadek się pomyli i wskaże mnie? A może to świadek morderstwa?
Dopadł mnie taki stres, ze kiedy policjant pozwolił mi już iść - to miałem ochotę po stopach go całować :)
Ze 2 lata poźniej - deja vu. Podchodzi do mnie na komisariacie policjant z miłym usmiechem - ale zanim zdążył dokończyć swoją kwestię ja stwierdziłem, ze absolutnie wykluczone, śpieszę się na pociag, samolot, do chorej matki w szpitalu... i w zasadzie już mnie tu nie ma - po czym autentycznie uciekłem. Widziałem tylko jego zbaraniałą minę :)
@ Smutna.
Pierwsze co robisz to zgłaszasz zablokowanie nr telefonu u operatora.
Dlaczego? Dlatego, że powiedzmy, że ja go Tobie ukradłem i dzwonię po wszystkich szkołach w trójmieście i odgrażam się, że podłożyłem bombę. Policja namierzy numer i osobą którą będą ciągać po komendach w charakterze podejrzanej będziesz Ty, jako właściciel numeru.
Drugie co, to pójście do ochrony (jeżeli pracujesz w biurowcu i są kamery na piętrach) i poproszenie ich o pokazanie nagrań z miejsca zdarzenia. Jako, że to była toaleta a kamery są na każdym korytarzu, to namierzenie chochlika to tylko kwestia sekundy, bo będzie widać na nagraniu z kamer kto po Tobie wchodził do toalety.
Oraz trzeci punkt,
zrób drugi, a jeżeli nie ma kamer to zgłoś zaginięcie telefonu na policję i OBOWIĄZKOWO upewnij się, że zablokowałaś numer telefonu, który był zarejestrowany na Ciebie.
Pierwsze co robisz to zgłaszasz zablokowanie nr telefonu u operatora.
Dlaczego? Dlatego, że powiedzmy, że ja go Tobie ukradłem i dzwonię po wszystkich szkołach w trójmieście i odgrażam się, że podłożyłem bombę. Policja namierzy numer i osobą którą będą ciągać po komendach w charakterze podejrzanej będziesz Ty, jako właściciel numeru.
Drugie co, to pójście do ochrony (jeżeli pracujesz w biurowcu i są kamery na piętrach) i poproszenie ich o pokazanie nagrań z miejsca zdarzenia. Jako, że to była toaleta a kamery są na każdym korytarzu, to namierzenie chochlika to tylko kwestia sekundy, bo będzie widać na nagraniu z kamer kto po Tobie wchodził do toalety.
Oraz trzeci punkt,
zrób drugi, a jeżeli nie ma kamer to zgłoś zaginięcie telefonu na policję i OBOWIĄZKOWO upewnij się, że zablokowałaś numer telefonu, który był zarejestrowany na Ciebie.
Nie jestem całkowicie bezużyteczny.. Mogę zostać użyty jako zły przykład.
> za cholerę nie rozumiem, o co chodzi z cząstką Higgsa.
Nie przejmuj się - jesteś humanistą.
Ja, który swego czasu mechanikę kwantową miałem w małym paluszku, ledwo to łapię. A teorii strun po prostu nie rozumiem wcale i tyle :)
Fizyka teoretyczna przez ostatnie 20-30 lat zrobiła się tak odleciana, że tak naprawdę rozumie ją parę - może paręnaście osób na świecie (w tym Stephen Hawking - który poza myśleniem nie bardzo ma co robić;).
Reszta naukowców udaje, że rozumie :)
Nie przejmuj się - jesteś humanistą.
Ja, który swego czasu mechanikę kwantową miałem w małym paluszku, ledwo to łapię. A teorii strun po prostu nie rozumiem wcale i tyle :)
Fizyka teoretyczna przez ostatnie 20-30 lat zrobiła się tak odleciana, że tak naprawdę rozumie ją parę - może paręnaście osób na świecie (w tym Stephen Hawking - który poza myśleniem nie bardzo ma co robić;).
Reszta naukowców udaje, że rozumie :)
Dawno, dawno temu.. (ale to wcale nie bajka)..
...zdarzyło mi się przez jakiś czas pracować dla jednego z operatorów GSM.
Rzeczywiście jest tak, jak pisze Hal, że operator może zablokować komórkę o określonym numerze IMEI.
Tyle.. że tego nie robi - a przynajmniej wówczas tego nie robili.
Owszem - przyjmowali zgłoszenie i potwierdzali, że telefon będzie zablokowany - i na tym sprawa się kończyła.
To był taki cichy układ między operatorami: złodziej, albo ktoś kto od złodzieja ten aparat kupił, musiał przecież wykupic abonament, żeby korzystać z tego aparatu - czyli dać zarobić któremus z operatorów (wówczas nie było jeszcze pre-paidów).
Możliwe, że teraz jest inaczej - ale to i tak niczego nie zmienia.
Dla wprawnego serwisanta, wymiana softu, ze zmianą IMEI to kilka minut pracy.
Zasada generalna jest taka - jeśli nie chcemy, żeby kradzieże były na porządku dziennym - nie kupujmy sami towarów z niepewnych źródeł. I tyle :)
Swoją drogą - gdyby mi ktoś skubnął moją ukochaną, 9-letnią, N6310i - to bym się chyba rozpłakał :)
...zdarzyło mi się przez jakiś czas pracować dla jednego z operatorów GSM.
Rzeczywiście jest tak, jak pisze Hal, że operator może zablokować komórkę o określonym numerze IMEI.
Tyle.. że tego nie robi - a przynajmniej wówczas tego nie robili.
Owszem - przyjmowali zgłoszenie i potwierdzali, że telefon będzie zablokowany - i na tym sprawa się kończyła.
To był taki cichy układ między operatorami: złodziej, albo ktoś kto od złodzieja ten aparat kupił, musiał przecież wykupic abonament, żeby korzystać z tego aparatu - czyli dać zarobić któremus z operatorów (wówczas nie było jeszcze pre-paidów).
Możliwe, że teraz jest inaczej - ale to i tak niczego nie zmienia.
Dla wprawnego serwisanta, wymiana softu, ze zmianą IMEI to kilka minut pracy.
Zasada generalna jest taka - jeśli nie chcemy, żeby kradzieże były na porządku dziennym - nie kupujmy sami towarów z niepewnych źródeł. I tyle :)
Swoją drogą - gdyby mi ktoś skubnął moją ukochaną, 9-letnią, N6310i - to bym się chyba rozpłakał :)
Dawno... dawno temu...
Byłam szczęśliwą posiadaczką Nokii 6510. Czerwonej :)
Wiele samowolnych wycieczek ( owego telefonu) po kamiennych schodach i zawsze happy end. Ciężko było się rozstać...
Więc rozumiem, że byłbyś skłonny się rozpłakać :)
Wracając do tematu. Zakup towaru z pewnego źródła daje gwarancję, że nie jest on kradziony. Ludzie jednak nabywają rzeczy znając nawet ich pochodzenie. Bo oszczędzają. Tak to postrzegają, nawet jeśli jest to iluzoryczne.
Byłam szczęśliwą posiadaczką Nokii 6510. Czerwonej :)
Wiele samowolnych wycieczek ( owego telefonu) po kamiennych schodach i zawsze happy end. Ciężko było się rozstać...
Więc rozumiem, że byłbyś skłonny się rozpłakać :)
Wracając do tematu. Zakup towaru z pewnego źródła daje gwarancję, że nie jest on kradziony. Ludzie jednak nabywają rzeczy znając nawet ich pochodzenie. Bo oszczędzają. Tak to postrzegają, nawet jeśli jest to iluzoryczne.
> Byłam (.) posiadaczką
Ale nie kochałaś jej.
Gdybys Ją kochała - nadal byś z nią była :)
> Wiele(..) wycieczek (..) po kamiennych schodach i zawsze happy end
Mój pierwszy telefon - Ericsson GH388
Miałem go od 10/09/1997
Pierwszy tydzień robił mi za zegarek - dopiero od 16/09 ruszyły dwa pierwsze BTS-y w Gdańsku (na Białej i na Jaśkowej Kopie) - i chyba jeszcze na Zieleniaku, ale pewności nie mam.
Telefon, jako służbowy, przechodził wszystko, co możliwe.
Szczególna furorę robił w Warsie, w Intercity, między Warszawą a Gdańskiem, kiedy wśród facetów w garniturach robił za otwieracz do piwa:)
A przy każdej bardziej zakrapianej imprezie, rzucałem nim o ścianę. Oczywiscie - zawsze odpadała od niego bateria. Ale po złożeniu do kupy, nadal działał.
Znajomy rozjechał swój służbowy GH388 swoim służbowym autem (wypadł mu z kieszeni przy wsiadaniu).
Pękła obudowa i wyświetlacz się trochę rozlał - ale telefon nadal działał bez zarzutu.
Ja byłem sadystą: mroziłem swojego Eryka w zamrażalniku, podpiekałem na grillu (nie za mocno oczywiście), topiłem w piwie (właściwe zachowanie potem i jest ok) - przeżył wszystko.
Mojej obecnej Nokii nie miałem odwagi tak testowąć - głównie dlatego, że moja, a nie służbowa :)
Ale tez sporo przeżyła przez te lata ... niechcący.
Obiecałem sobie, że zmienię telefon, jak nie wystarczy mi ładowanie raz w tygodniu (Eryka musiałem codziennie). A ta się uparła i nie chce się poddać :)
Ale nie kochałaś jej.
Gdybys Ją kochała - nadal byś z nią była :)
> Wiele(..) wycieczek (..) po kamiennych schodach i zawsze happy end
Mój pierwszy telefon - Ericsson GH388
Miałem go od 10/09/1997
Pierwszy tydzień robił mi za zegarek - dopiero od 16/09 ruszyły dwa pierwsze BTS-y w Gdańsku (na Białej i na Jaśkowej Kopie) - i chyba jeszcze na Zieleniaku, ale pewności nie mam.
Telefon, jako służbowy, przechodził wszystko, co możliwe.
Szczególna furorę robił w Warsie, w Intercity, między Warszawą a Gdańskiem, kiedy wśród facetów w garniturach robił za otwieracz do piwa:)
A przy każdej bardziej zakrapianej imprezie, rzucałem nim o ścianę. Oczywiscie - zawsze odpadała od niego bateria. Ale po złożeniu do kupy, nadal działał.
Znajomy rozjechał swój służbowy GH388 swoim służbowym autem (wypadł mu z kieszeni przy wsiadaniu).
Pękła obudowa i wyświetlacz się trochę rozlał - ale telefon nadal działał bez zarzutu.
Ja byłem sadystą: mroziłem swojego Eryka w zamrażalniku, podpiekałem na grillu (nie za mocno oczywiście), topiłem w piwie (właściwe zachowanie potem i jest ok) - przeżył wszystko.
Mojej obecnej Nokii nie miałem odwagi tak testowąć - głównie dlatego, że moja, a nie służbowa :)
Ale tez sporo przeżyła przez te lata ... niechcący.
Obiecałem sobie, że zmienię telefon, jak nie wystarczy mi ładowanie raz w tygodniu (Eryka musiałem codziennie). A ta się uparła i nie chce się poddać :)
:)))
Fakt. Nie kochałam jej.
Do przedmiotów czasem się przyzwyczajam, czuję sentyment. Podobają mi się jeśli są ładne, eleganckie.
Ten model był jak samochód- w zdecydowanym kolorze, niezawodny, ekonomiczny. I tak rzadko się rozładowywał, że w zasadzie zapominałam, że czasem należy go "nakarmić".
Ale pozostałe perypetie z telefonami zastawię na inną okazję :)
Natomiast co do Ciebie i Twoich relacji z Erykiem... jesteś nieobliczalny :)))
Pomyślałam, że to była odporna jednostka, bo imię skandynawskie. Nadawane władcom... to się trzymał.
Fakt. Nie kochałam jej.
Do przedmiotów czasem się przyzwyczajam, czuję sentyment. Podobają mi się jeśli są ładne, eleganckie.
Ten model był jak samochód- w zdecydowanym kolorze, niezawodny, ekonomiczny. I tak rzadko się rozładowywał, że w zasadzie zapominałam, że czasem należy go "nakarmić".
Ale pozostałe perypetie z telefonami zastawię na inną okazję :)
Natomiast co do Ciebie i Twoich relacji z Erykiem... jesteś nieobliczalny :)))
Pomyślałam, że to była odporna jednostka, bo imię skandynawskie. Nadawane władcom... to się trzymał.
> jesteś nieobliczalny :)))
Byłem... To było 15 lat temu
Z wiekiem ułańska fantazja zanika :)
A jeszcze wracając do Eryka - tak sobie teraz pomyślałem, że w tych pionierskich dla GSMów czasach to jeszcze robili solidne telefony (niektóre - bo niektóre były telefonów parodią. Pamiętacie Philipsa Fizza - o wyglądzie rozwałkowanego na placek pilota? :)
Z przyzwyczajenia - bo zapewne sądzili, że jak ktoś już kupi telefon, to będzie go używał latami, jak stacjonarny.
Niestety - szybko stał się tanim gadżetem, który goli, pier@@li, krawaty wiąże i usuwa ciążę.
I zrobiło się jak z całą techniczną produkcją - ma ładnie wyglądać, kolorowo błyskać i działać bezawaryjnie o jeden dzień dłużej, niż trwa gwarancja.
W końcu to nieustająca konsumpcja, a nie solidność, daje zarobek producentom.
> imię skandynawskie. Nadawane władcom
Dla precyzji - to tak naprawdę nie król Eryk, ale jego syn - EricsSon ;)
Byłem... To było 15 lat temu
Z wiekiem ułańska fantazja zanika :)
A jeszcze wracając do Eryka - tak sobie teraz pomyślałem, że w tych pionierskich dla GSMów czasach to jeszcze robili solidne telefony (niektóre - bo niektóre były telefonów parodią. Pamiętacie Philipsa Fizza - o wyglądzie rozwałkowanego na placek pilota? :)
Z przyzwyczajenia - bo zapewne sądzili, że jak ktoś już kupi telefon, to będzie go używał latami, jak stacjonarny.
Niestety - szybko stał się tanim gadżetem, który goli, pier@@li, krawaty wiąże i usuwa ciążę.
I zrobiło się jak z całą techniczną produkcją - ma ładnie wyglądać, kolorowo błyskać i działać bezawaryjnie o jeden dzień dłużej, niż trwa gwarancja.
W końcu to nieustająca konsumpcja, a nie solidność, daje zarobek producentom.
> imię skandynawskie. Nadawane władcom
Dla precyzji - to tak naprawdę nie król Eryk, ale jego syn - EricsSon ;)
Z wiekiem ułańska fantazja zanika :)
Nie jest moją intencją deprymować Ciebie, ale mój dziadek tę fantazję miał jeszcze po osiemdziesiątce :)
Nic straconego.
Nieustająca konsumpcja... średnio co dwa lata. Producentów to uszczęśliwia. Konsumentów zdaje się również.
A co do precyzji... tak zauważam :) Bardzo wiele drobiazgów.
Nie jest moją intencją deprymować Ciebie, ale mój dziadek tę fantazję miał jeszcze po osiemdziesiątce :)
Nic straconego.
Nieustająca konsumpcja... średnio co dwa lata. Producentów to uszczęśliwia. Konsumentów zdaje się również.
A co do precyzji... tak zauważam :) Bardzo wiele drobiazgów.
A może zrób tak:
- wydrukuj kartkę z prośbą o zwrot i powieś przy wejściu tam gdzie zostawiłaś telefon.
W prawdzie mało prawdopodobne, ale może zadziała.
Kartę z tego co piszesz już zablokowałaś no i OK d*plikat dostaniesz bez problemu.
Telefon - cóż zależy od uczciwości znalazcy, ale fotki czy kontakty o ile cenne może poproś przynajmniej o zgranie i wysłanie na maila?
Wybacz moją naiwność w tym co piszę, ale może znalazcę ruszy sumienie.
- wydrukuj kartkę z prośbą o zwrot i powieś przy wejściu tam gdzie zostawiłaś telefon.
W prawdzie mało prawdopodobne, ale może zadziała.
Kartę z tego co piszesz już zablokowałaś no i OK d*plikat dostaniesz bez problemu.
Telefon - cóż zależy od uczciwości znalazcy, ale fotki czy kontakty o ile cenne może poproś przynajmniej o zgranie i wysłanie na maila?
Wybacz moją naiwność w tym co piszę, ale może znalazcę ruszy sumienie.
A propo dziwnych historii ze znaleźnymi.
Kiedyś znalazłam kartę w bankomacie. I zadzwoniłam na numer który był podany na niej (infolinia) z informacją, że znalazłam i co mam z nią zrobić.
Przekierowywano mnie od jednej Pani do drugiej, żadna nie potrafiła mi powiedzieć co z nią zrobić;/ W końcu się wkurzyłam pocięłam i wyrzuciłam.
Przez chwilę pomyślałam, że mogłabym pójść do oddziału banku, ale ostatecznie sytuacja z infolinią zniechęciła mnie bardzo;/
Jeśli chodzi o telefony to też zdarzyło mi się znaleźć kilka. Zawsze oddzwaniałam pod hasło mama albo dom.
Kiedyś znalazłam kartę w bankomacie. I zadzwoniłam na numer który był podany na niej (infolinia) z informacją, że znalazłam i co mam z nią zrobić.
Przekierowywano mnie od jednej Pani do drugiej, żadna nie potrafiła mi powiedzieć co z nią zrobić;/ W końcu się wkurzyłam pocięłam i wyrzuciłam.
Przez chwilę pomyślałam, że mogłabym pójść do oddziału banku, ale ostatecznie sytuacja z infolinią zniechęciła mnie bardzo;/
Jeśli chodzi o telefony to też zdarzyło mi się znaleźć kilka. Zawsze oddzwaniałam pod hasło mama albo dom.
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)